Publikacje

Profesor Adam Noga

Profesor Adam Noga

Adam Noga (ur. 23 maja 1955 w Nowym Saczu)
Profesor nauk ekonomicznych,  obecnie wykładowca  Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie, w przeszłości prorektor tej Uczelni.  Członek Rad Nadzorczych i Komitetów Audytu w Kredyt Banku , Asseco Poland, TUnŻ Warta i TUiR Warta. W przeszłości przewodniczący Rady Nadzorczej PAIiIZ, prorektor SGH, dyrektor Instytutu Finansów, doradca prezesa Petrochemii Płock , wykładowca  uniwersytecki w SGH, UW, uczelni we Francji, Belgii i Kanadzie. Pierwszy laureat w 1994 roku Nagrody Banku Handlowego za wybitne osiągnięcia w teorii finansów i ekonomii, za książkę „Dominacją a efektywna konkurencja”. W  2009 roku otrzymał nagrodę za najlepszą książkę o przedsiębiorstwie pt. „Teorie przedsiębiorstw” PWE, Warszawa 2009. W 2013 roku przygotował prace: Państwo jako dźwignia przychodów gospodarstw domowych oraz Sieci w ujęciu teorii ekonomii.

Email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Adam Noga 

Modelowanie zachowań strategicznych w gospodarce: Jean Tirole - Nagroda Nobla w dziedzinie ekonomii w 2014r.

 

Wprowadzenie

Jean Tirole, francuski matematyk i ekonomista urodzony w 1953 r., laureat Nagrody Banku
Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii w 2014 r., jest mistrzem modelowania
intencjonalnych, koniekturalnych zachowań strategicznych podmiotów gospodarczych
i całych gospodarek. Jest też sam modelowym przykładem – skutecznego jak się okazało
– kandydata do ekonomicznego Nobla.


Mistrzostwo w modelowaniu zachowań strategicznych J. Tirole zawdzięcza przede
wszystkim fenomenalnemu opanowaniu matematycznej teorii gier i wyłonionej z niej teorii
aukcji oraz teorii informacji. Ekonomiczne wykorzystanie tych teorii było już wielokrotnie
honorowane Nagrodami Nobla. Wystarczy przypomnieć tylko: H. Simona, J. Nasha,
J. Harsanyi’ego, R. Seltena, J. Mirrleesa, W. Vicreya, R. Aumanna, T. Schellinga,
L. Hurwicza, E. Maskina, R. Myersona, M. Spence’a, J. Stiglitza, A. Rotha i L. Shapleya.
Francuski ekonomista jest więc tutaj kontynuatorem niezwykle doniosłego i wciąż
ogromnie obiecującego metodologicznie nurtu w teorii ekonomii i w wielu innych naukach
(np. w tym nurcie jest rozważany tzw. dylemat więźnia wymyślony przez M. Dreshera
i M. Flooda w 1950 r., pasjonujący do dnia dzisiejszego socjologów, psychologów,
prawników, biologów, oczywiście matematyków i przedstawicieli wielu innych nauk). Modelowane
w ramach matematycznej teorii gier, takie zjawiska, jak strategie czy ogólniej
oddziaływanie jednych podmiotów na drugie, jest szczególnie bliskie wielu działom nauk
ekonomicznych i nauk o zarządzaniu, w tym szczególnie dotyczących konkurencji, regulacji
czy zarządzania strategicznego. Zjawiska takie analizuje się w dyscyplinie ekonomicznej,
która w literaturze anglosaskiej nosi nazwę Industrial Organization. Jean Tirole jest
autorem podręcznika pod tytułem The Theory of Industrial Organization, którego pierwsze
wydanie ukazało się w 1988 r., a od tamtej pory pojawiło się jego kilkanaście następnych
wydań. 

piątek, 14 listopad 2014 11:09

Sieci w ujęciu teorii ekonomii - Adam Noga

 

Sieci w ujęciu teorii ekonomii

 

1.    Sieci a tradycyjna teoria ekonomii

 

W niniejszym rozdziale spróbujemy się zastanowić: na ile zjawiska relacji międzyorganizacyjnych o charakterze sieciowym można uznać w świetle badań teorii ekonomii i nauk o organizacji i zarządzania, jako dodatkowy, względnie autonomiczny i odrębny regulator gospodarki. W takiej refleksji trzeba najpierw przypomnieć, że po pierwsze - zjawiska sieciowe są pewną formą powiązań organizacyjnych i międzyorganizacyjnych i po drugie, że głównymi regulatorami gospodarki są: 1) gospodarstwa domowe, 2) przedsiębiorstwa, 3) rynki i 4) państwo (administracja państwowa i samorządowa).

W teorii ekonomii oraz w  naukach o organizacji i zarządzania wymienia się powiązania pomiędzy podmiotami gospodarczymi o charakterze informacyjno-intelektualnym, materialnym i pieniężnym, które mogą przyjąć architekturę: a) hierarchii, b) piasty i szprych, c) puli oraz  właśnie d) sieci. Przy takim wyróżnieniu architekturę sieci (d) określa się siecią sensu stricto i charakteryzuję się  tym, że wszystkie podmioty w niej są ze sobą bezpośrednio lub pośrednio powiązane, wszystkie wzajemnie na siebie bezpośrednio lub pośrednio oddziałują. Powiązania hierarchiczne, w postaci piasty i szprych oraz puli charakteryzują inne architektury. W hierarchii jedne pomioty są podległe innym, w piaście i szprychach istnieje podmiot główny, węzłowy, który wiąże pozostałe pomioty, pomiędzy którymi nie ma powiązań lub są drugorzędne, natomiast w puli powiązania między pomiotami są spontaniczne, nietrwałe, zmienne, najsilniej je łączy linia demarkacyjna przynależności, którą jest jakiś wspólny interes.

Architektury hierarchii, a zwłaszcza puli i piasty oraz szprych, nie bywają niestety zbyt precyzyjnie określone, stąd też w wielu pracach mówi się o sieciach sensu largo czyli, że architektury (a), (b) i (c) też się uważa za powiązania sieciowe w gospodarce, a nie tylko (d). Próbuje się wówczas mówić, że w gospodarce występuje pięć regulatorów: (1), (2), (3), (4) i (5 – sieć).  O. Williamson (2000), najbardziej wpływowy „architekt” struktury instytucjonalno-regulacyjnej gospodarki, do powiązań sieciowych zalicza w zasadzie (b), (c) i (d), rezerwując hierarchię (a) do charakterystyki powiązań wewnątrz przedsiębiorstw i do administrowania państwem (O. Williamson, 1975), chociaż w hybrydzie jaką dla niego jest nowy, wyodrębniony, względnie autonomiczny regulator – sieć, hierarchia jako jeden z wielu sposobów powiązań, a więc nie jedyny czy główny,  też może występować (O. Williamso, 2000).

W tablicy nr 1 przedstawimy odmienną rolę powiązań sieciowych w gospodarce, ujmując sieci w architekturze sensu stricto i wskazując na ich znacznie bardziej skomplikowany wpływ na układ regulacyjny gospodarki, przede wszystkim dlatego, że w odróżnieniu od O. Williamsona, kluczową rolę regulacyjną w gospodarce przypisujemy gospodarstwom domowym, które również bardzo silnie wpływają na relacje międzyorganizacyjne.

W  tablicy nr 1 w kolumnach umieszczamy regulatory gospodarstw domowych, przedsiębiorstw, rynków i państwa mających silniejszy wpływ na pozostałe regulatory, natomiast w wierszach przedstawiamy te same regulatory, ale ze słabszym wpływ na pozostałe. Przy czym ten wpływ, a zarazem charakterystyka regulatorów, sprowadza się do zdecydowanych odmienności.

Gospodarstwa domowe mają silny wpływ regulacyjny na gospodarkę przez preferencje wykorzystywania aktywów (alokację i eksploatację), których są właścicielem.

Wpływ regulacyjny przedsiębiorstw na gospodarkę dokonuje się  przez odkrywanie i mnożenie efektów z aktywów gospodarstw domowych dzięki zarządzaniu.

W przypadku rynków regulacja dokonuje się przez dopasowywanie się efektów z aktywów gospodarstw domowych dzięki cenom i wzajemnościom.

W przypadku państwa, administracji centralnej i samorządowej, regulacja dokonuje się przez zmianę struktury czasowej i wartościowej (pieniężnej) aktywów i efektów gospodarstw domowych i publicznych. Państwo jest swoistym demiurgiem czaso-pieniądza w gospodarce.

W  budowie naszej teorii ekonomii coraz bardziej podkreśla się kluczową rolę gospodarstwa domowego w kreowaniu przedsiębiorstw, rynków i państwa. Pokazuje to w teorii przedsiębiorstw tzw. teoria konfirmy (połączenie i gra słów: konsument i firma).  W ujęciu węższym (mającym swoje egzemplifikacje w szeroko już dzisiaj analizowanych w literaturze zjawisku np.  crowdsourcingu czy lean start up ) teoria ta pokazuje - jak nabywcy w wielu w nowoczesnych firmach odgrywają kluczową rolę w kreowaniu przedsiębiorstw wykonujących dla nich określone projektowe, zindywidualizowane zlecenia. W ujęciu szerszym, symbolicznym, pokazuje jak zmieniają się cele, struktury i kapitał intelektualny przedsiębiorstw aby dostarczać nabywcom jak największych składników intelektualnych wartości, za które nabywcy gotowi są zapewniać przedsiębiorstwom wysokie rentowności. Zarówno w węższym, jak i szerszym ujęciu konfirmy to przedsiębiorstwa, które nie alienują się od gospodarstw domowych, ich założycieli i ostatecznych właścicieli.

 

Tablica nr 1

Regulatory gospodarki i architektura powiązań między podmiotami gospodarczymi

Silny wpływ

regulatora

Słaby

wpływ

regulatora

 

 

Gospodarstwa

Domowe

Przedsiębiorstwa

Rynki

Państwo

Gospodarstwa

domowe

Wspólnoty (plemiona)

a la E. Ostrom

Sieci społecznościowe

Autofirmy

[Sieci]

Panfirmy

[Piasta i szprychy]

Alienacja 2.0

Zarządzania od własności

[Piasta i szprychy]

Państwo opiekuńcze

[Piasta i szprychy]

Dyktatura

[Hierarchia]

Przedsiębiorstwa

Konfirmy

[Sieci]

Przedsiębiorstwa

(koncerny, holdingi) sieciowe

[Sieci]

Koopetycje

(alianse, Konsorcja)

[Sieci]

Przedsię-

biorstwa

państwowe

[Hierarchia]

Rynki

Równowaga

ogólna

a la Walras

[Sieci]

Wykorzystujące pozytywne efekty zewnętrzne:

Klastry

[Sieci]

Franchising

[Piasta i szprychy]

Wykorzystujące negatywne efekty zewnętrzne:

Kartele, Syndykaty, Pool, Trusty

[Sieci]

Konkuren-cje

[Pula]

Rynki

regulowane

[Piasta i szprychy]

Państwo

Państwo

typu

constans

[Sieci]

„Efekt Nokii”

[Piasta i szprychy]

Państwo w pułapce zadłużenia

[Piasta i szprychy]

Państwo

nakazowo-

rozdzielcze

[Hierarchia]

 

Źródło: Opracowanie własne

Odpowiednikiem dla teorii konfirmy w połączeniu regulatorów państwa i gospodarstw domowych mogłaby być – też z grą słów - teoria państwa typu constans: państwo wykorzystujące swoje możliwości kreatora czasu i pieniądza dla stałego dbania o  długookresowe interesy gospodarstw domowych.

Konfirmy i państwo typu  constans zapewniają z kolei wysoką jakość (charakter) rynków, możliwości projektowania  rynków o wysokiej jakości, które z kolei przekształcają przedsiębiorstwa w konfirmy i pozwalają państwu utrzymać charakter constans.

Analiza zjawisk i przedsiębiorstw sieciowych w gospodarce w teorii ekonomii charakteryzuje jednakże wielki paradoks. Z jednej bowiem strony - ekonomia przy swoich wielokrotnych rekonstrukcjach, np. nowożytnych w drugiej połowie XVIII wieku (A. Smith), czy następnie w nowocześniejszej formie w drugiej połowie XIX wieku (L. Walras, A. Cournot, C. Menger, V. Pareto), i też w kolejnych „nowych otwarciach” dokonywanych przez A. Marshala, a szczególnie później przez jego ucznia J. M. Keynesa, zawsze w ujęciu werbalnym doceniała zjawisko sieciowości, splątania zachowań ekonomicznych i ich mnożnikowych efektów. Nie mniej jednak z drugiej strony - ze względu na metodologiczne ograniczenia poznawcze, odkrywaną prymitywnie przez ekonomistów swoistą zasadę nieoznaczoności Heisenberga, teoria ekonomii przez długi okres musiała w swoich modelach abstrahować od zjawisk sieciowości. Ekonomia wykorzystuje w swoich analizach przede wszystkim zasadę statyki komparatywnej i indywidualizmu metodologicznego. Statyka komparatywna,  wywodzącą się z filozoficznej metody ceteris paribus – przy pozostałych warunkach równych (niezmienionych), polega na świadomym założeniu pewnej sztuczności w analizie ekonomicznej, ponieważ zdajemy sobie doskonale sprawę, że w danym  okresie badając zmiany jednego zjawiska (np. zmiany popytu konsumenta  pod wpływem ceny czy wielkości produkcji przedsiębiorstwa pod wpływem zmian kosztów), zmieniają się również inne zjawiska – co szczególnie ma miejsce w zależnościach sieciowych. Te inne zjawiska w analizie pozostają statyczne, niezmienne, a tymczasem w rzeczywistości się zmieniają – pojawiają się dodatkowe efekty, np. właśnie efekty sieciowe.  Ta metoda analizy ekonomii była wielokrotnie krytykowana i jej krytycy proponowali wykorzystywanie innej filozoficznej metody mutadis mutandis – zmieniając to co powinno być zmieniane. Efektowność tej metody okazuje się tylko werbalna. W praktyce badawczej, w której chcemy jednak „twardziej” dokonać bardzo ważnych dla ekonomii pomiarów zjawisk i zależności, to metoda ta okazuje się albo bardzo mętna, albo z pokorą przywodzi nas z powrotem do ograniczeń poznawczych znanych z zasady nieoznaczoności.  

Podobne zalety i wady wiążą się z nieuchronnym wykorzystywaniem przez ekonomię indywidualizmu metodologicznego zamiast odpowiadającego bardziej rzeczywistości holizmu, z którym też nie bardzo można sobie „twardo ekonomicznie” poradzić.

Trzymając się metodologii statyki komparatywnej teoria ekonomii nie zrezygnowała jednakże z analizy splątania, sieci zależności, jakie pojawiają się dodatkowo przy różnych działaniach i zachowaniach ekonomicznych. I co okazuje się kolejną odsłoną wspomnianego na wstępie wielkiego paradoksu teorii ekonomii – jej metodologia, w tym również statyka komparatywna, może być tutaj znów bardzo użyteczna. Trzeba tutaj wspomnieć tylko o dwóch pomysłach.

Pierwszy pomysł, który wykorzystamy dalej do analizy efektów sieciowych, to analiza konkurencji w ujęciu A. Cournot (1838). Dzięki tej koncepcji – rozwijanej nowocześnie na gruncie teorii gier między innymi przez Noblistów J. Nasha, G. Seltena, J. Harshanyi’ego, R. Aumanna, czy wciąż jeszcze nie Noblistę R. Axelroda – można pokazać jak przedsiębiorstwa wzajemnie się dopasowują do siebie dzięki czemu zarówno one osiągają większy zysk, jak i konsumenci większą nadwyżkę, płacąc niższą cenę.

Drugi pomysł to  genialne ujęcie współzależności zjawisk gospodarczych w modelu równowagi ogólnej L. Walrasa (1874), w którym każda decyzja każdego konsumenta i każda decyzja każdego producenta wywołuje natychmiastowo efekty u pozostałych. W rzeczywistej gospodarce efekty te wyrażałyby się w zmianach milionów równań matematycznych opisujących gospodarkę, i podejmowano nawet takie próby obliczania tych równań – z karykaturalnym oczywiście skutkiem. W sprawnie działającej gospodarce rynkowej nie potrzeba byłoby tego liczyć, rynek sam doprowadzałby do ich uzgadniania, ale rynek nie działa sprawnie…Nie działa sprawnie między innymi dlatego, że w gospodarce występują tzw. efekty zewnętrzne, pozytywne i negatywne,  w których mieszczą się właśnie efekty sieciowe, tworzące wartość – pozytywne, i niszczące część wartości – negatywne. Teoria ekonomii zaczęła więc  „twardo” zajmować się tymi efektami  najpierw jeszcze przed II wojną światową, głównie w pracach A. Marshalla, później dopiero po drugiej wojnie, a szczególnie  w latach 80. i późniejszych XX wieku.  

Hal R. Varian, jeden z najwybitniejszych teoretyków ekonomii, autor prestiżowych podręczników ekonomii, i przede wszystkim główny ekonomista najbardziej sieciowej z sieciowych firm - Google’a, poświęcił temu zjawisku artykuły dopiero w latach 90. XX wieku, a do podręczników  w pełni je włączył  w XXI wieku.[1]

W dalszych trzech częściach niniejszego rozdziału pokażemy trzy kluczowe, najbardziej fundamentalne,  wyniki badawcze w teorii ekonomii badającej zjawiska sieciowe: sieciowy wpływ na zmianę kształtu krzywej popytu, sieciowy wpływ na zmianę krzywej kosztów i podaży oraz sieciowy wpływ na konkurencję i koopetecję między podmiotami gospodarczymi – zjawisko instytucjonalizacji efektów sieciowych. Czytelnik otrzyma więc narzędzia do analizy zjawisk sieciowych w gospodarce, które uwypukliliśmy w tablicy nr 1, w nawiasach [sieci].  Będziemy mogli zauważyć dość efektowne modyfikacje podstawowych krzywych mikroekonomicznych oraz optymalnych zachowań podmiotów gospodarczych, znanych od 150 lat z podręczników ekonomii, ale będziemy mogli też uświadomić sobie, że wprowadzenie do „twardej” analizy ekonomicznej efektów sieciowych wcale też nie przewraca tej analizy do góry nogami. W analizie efektów sieciowych też można bowiem wykorzystać metodologię statyki komparatywnej, chociaż jak i w innych dyscyplinach naukowych z istotnymi ograniczeniami poznawczymi. Można wykorzystać inne osiągnięcia teorii ekonomii, takie jak np. efekty sceny, snoba i Veblena z analizy funkcji popytu, zjawiska korzyści skali i zakresu, koncepcję efektów zewnętrznych, w tym szczególnie zjawiska spillover, koncepcję dóbr publicznych E. Savasa i koncepcję odwróconych dóbr publicznych CH. Kima i R. Mauborgne, koncepcje wzrostu endogenicznego, np. P. Romera, koncepcję narzucania standardów (path dependence), koncepcję kosztów przestawienia czy analizę regulatorów gospodarki R. Coase’a, O. Williamsona i E. Ostrom. Oczywiście ograniczone rozmiary tej części książki pozwolą tylko na głębszą refleksję w niektórych z powyższych analiz ekonomicznych, o innych siłą rzeczy możemy tylko zdawkowo wspomnieć.

 2.    Analiza krzywej popytu w ekonomii sieciowej

 

Tradycyjna analiza popytu w teorii ekonomii pokazuje jedno z najstarszych odkrytych praw ekonomii, a mianowicie, że jak cena dobra rośnie to popyt spada i odwrotnie, przy założeniu – genialnym i przeklętym dobrodziejstwie statyki komparatywnej – że w tym czasie inne czynniki pozostają bez zmian, takie jak np. dochody konsumentów, ceny dóbr substytucyjnych i komplementarnych, gusty konsumentów itp. Możemy to zaobserwować na rysunku nr 1, pokazując graficzny obraz tej zależności, przy algebraicznej postaci:  q(p), p(q), np.  q= 100 – p, czy równanie ceny, odwróconej funkcji popytu, wygodne do standardowego przedstawienia graficznego, p = 100 – q (równanie liniowe  ze współczynnikiem ujemnym, opadająca krzywa popytu lub krzywa cena).  Teoria ekonomii zaczęła jednak włączać przy pomocy też statyki komparatywnej do analizy takie zjawiska jak np. efekty sceny (bandwagon effect), snoba i Veblena (H. Leibenstein, 1950), które mogą być przydatne w analizie popytu sieciowego. Szczególnie efekty sceny i Veblena  są tutaj interesujące. Efekt sceny polega bowiem na tym, że spora grupa konsumentów zgłasza popyt na dane dobre dopiero wtedy, gdy ten popyt już jest duży, gdy dobro lub usługa stają się popularne, modne itp. Niekiedy może to przyjmować, jak dowcipnie doszukał się tego W. Kamiński, groteskowe rozmiary. Mistrz groteski Slawomir Mrożek w jednej nowelce pokazuje jak harcerze zaczynają kupować nagminnie idiotyczny produkt: półpancerz, ponieważ udało się nakłonić innych do jego kupowania - „Każdy harcerz ma półpancerz”. H. Varian i C. Shapiro (1998) napiszą w latach 90. o pokonaniu masy krytycznej liczby nabywców, po którym to pokonaniu do sieci włączać się będą następni[2].

Do efektu sceny odwrotnym efektem jest efekt snoba, też modyfikujący tradycyjną krzywa popytu na rysunku nr 1, ponieważ pewna grupa osób będzie wchodzić na rynek dopiero wtedy, gdy popyt na rynku będzie się zmniejszał, a więc będzie z powrotem tworzyć większy popyt. Efekt snoba może być więc bardziej wykorzystywany do zachowań antysieciowych: jeśli tak wielu ma konto na Facebooku, to ja nie zakładam.

 

 

 
   

 

 

 

 

 

 

 

Dla krzywej popytu z efektami sieciowymi obok efektów sceny bardzo ciekawe są również efekty Veblena: pewna grupa nabywców  zgłasza popyt dopiero przy wysokich cenach. Pierwotnie chodziło Veblenowi i Leibensteinowi o pewne wyróżnienie się, prestiż, efekt demonstracji, związane z tym, że mogę coś kupić po bardzo wysokiej cenie. Współcześnie jest to znacznie bardziej ciekawe zjawisko: konsument zwiększa popyt wraz ze wzrostem cen (odwrotnie niż na rysunku nr 1) ponieważ uważa, że za wyższe ceny dostaje coś więcej. To więcej to może być np. efekt sieciowy, ale też i inne wartości dodane dla konsumenta, co tak efektownie  zaczął analizować M. Porter, co też pokazujemy gdzie indziej w koncepcji tzw. konfirmy – połączenia słów konsument i firma (konsument ma wpływ na firmę, wynagradza ją za to sowicie, ponieważ realizuje najlepiej jego zindywidualizowane oczekiwania).

  Powyższe, jak i wiele innych je rozwijających analiz, zostały wykorzystane w teorii ekonomii do pokazania krzywej popytu w gospodarce sieciowej. H. Varian (2003) w ujęciu podręcznikowym przedstawia kształt takiej krzywej – zob. rysunek nr 2.

 

Zbytecznym jest przytaczanie podręcznikowej analizy takiej krzywej, jednakże dla dalszego dyskursu warto przypomnieć przykładowo, że jeśli np.

 
   

 

 

 

 

 

 

 

firma zgłasza popyt na wideokonferencję ze swoimi 99 kooperantami, to oczywiście mogłaby od dostawcy usług wideokonferencyjnych zgłaszać popyt na 99 wideokonferencji, 99 produktów, jak na 99 par obuwia i wówczas popyt i cena usługi kształtowałyby się w myśl rysunku nr 1. Jeśli firma jednakże wraz z kooperantami zaspakaja swoje potrzeby sieciowo: kooperanci włączają się sieciowo do jednej wideokonferencji, to wówczas opłacalność każdej firmy włączenie się do tej sieci wynika z ich specyficznej ceny maksymalnej, którą mogą za to zapłacić. Cena ta będzie wyznaczana przez cenę usługi „niesieciową”, jak za parę butów (na rysunku nr 1), np. p=100-q oraz przez liczbę włączających się do sieci. Ta liczba włączających się do sieci to jest nasze q, jak para butów, ale tutaj w sieci naprawdę nie nabywamy produktów, tylko „nabywamy inne podmioty” włączające się do sieci. Płacimy więc p za (100-q)q, czyli tutaj p =(100-q)q, czyli p = 100q – q2 . Krzywą popytu w gospodarce sieciowej opisuje więc algebraicznie funkcja kwadratowa, a graficznie parabola z maksimum (ceny) w ekstremum funkcji - ramiona paraboli skierowane odwrotnie do kierunku osi rzędnej na rysunku nr 2. Precyzyjniej opisuje ją suma tej paraboli i dodatniej części osi rzędnej. Może się bowiem tak zdarzać, że bez względu na wielkość ceny (dowolne p na osi pionowej) nikt nie będzie chciał wchodzić do sieci (q=0). Wiele sieciowych przedsięwzięć biznesowych tak się skończyło, np. wiele kontrpropozycji dla Twittera czy np. polska koncepcja sieciowego biznesu Złoty indyk jako konkurencja dla sieci fast food  (potencjalni franczyzobiorcy wybrali np. McDonalda, KFC lub inne już istniejące sieci).

Paraboliczny przebieg krzywej popytu na usługi sieciowe pokazuje, że podmioty zgłaszające na nie popyt zgłaszają coraz większy popyt wraz z coraz wyższą ceną czyli odwrotnie niż w najstarszym prawie popytu ekonomii, chociaż tak samo jak np. przy efektach sceny czy Veblena. Ale paraboliczny kształt tej krzywej popytu pokazuje, że istnieje granica takiej dodatniej zależności – po osiągnięciu ceny maksymalnej, cena zaczyna spadać wraz ze wzrostem popytu, jak w tradycyjnej gospodarce nie sieciowej. Dlaczego tak się dzieje? Dzieje się tak dlatego, że chociaż podmiot zgłaszający  popyt na usługi sieciowe jest skłonny zapłacić tym więcej, im więcej jest innych podmiotów w sieci – q, to jednakże cena po której podmioty chcą wejść w sieć przyjmuje postać, jak w naszym przykładzie wideokondrencji, (100-q)q, czyli wzrost q powiększa jeden czynnik iloczynu (q), ale zarazem zmniejsza drugi czynnik (100-q), w pewnym momencie (wierzchołek paraboli) zmniejszanie się drugiego czynnika przeważy zwiększanie się pierwszego czynnika, krzywa zacznie opadać.   W ekonomiczno-biznesowej interpretacji wyraża się to w tym, że np. nasza firma, której zależy na zorganizowaniu wideokonferencji jest skłonna zapłacić tym więcej, im więcej weźmie udział w niej innych firm – kooperantów, ale za każdego następnego uczestnika mniej niż za poprzedniego, ponieważ wie, że innych, których chce się przyciągnąć do sieci (zaprosić na wideokonferencję, za którą ci inni też muszą zapłacić jak wszyscy), będzie stać dopiero przy niższej cenie, następnych przy jeszcze niższej itd.[3]

Jak pokazaliśmy to w tablicy nr 1, w polu pokazującym silny wpływ przedsiębiorstw na rynki, „sieciowa” współpraca przedsiębiorstw w postaci karteli, syndykatów, poolów, trustów może doprowadzać nie tylko do modyfikacji krzywej popytu na rynku, ale również na „przenoszenie rynków na wysokie odcinki” krzywych popytu, czyli podwójnie raniąc nabywców: zmuszając ich do płacenie wyższych cen za mniejszą ilość,  niszcząc wartości, wartości dodane konsumentów. Nie ma potrzeby przytaczać tutaj dowodów algebraicznych ani graficznych takich sytuacji, ponieważ zawiera je każdy trochę bardziej zaawansowany podręcznik mikroekonomii.

Warto jednakże również podkreślić, że wbrew tym kanonicznym podręcznikom, potencjalne teoretyczne negatywne efekty sieci stają się coraz mniej realne, dzięki rozwojowi technologicznemu komunikacji elektronicznej, przede wszystkim Internetu, dzięki globalizacji oraz przede wszystkim przeciwważącej  sile nabywców w sieciach społecznościowych, narastaniu tego co nazywamy konkurencją wirtualną, a inni nawet hiperkonkurencją,  maleją możliwości monopolizowania efektów przez sieci przedsiębiorstw. Zresztą ich negatywny efekt i w przeszłości nie był taki jednoznaczny, jak to próbowano niekiedy politycznie i ideologicznie przeszacowywać. W bardzo oryginalnych pracach L. Telser (1987) pokazywał pozytywny wpływ regulacyjno-stabilizująco w gospodarce różnych quasi-monopolistycznych ugrupowań (koalicji) sieciowych. Jeszcze większy taki wpływ miał miejsce po stronie podażowej gospodarki – do czego przejdziemy teraz.

 3.    Analiza kosztów, podaży i równowagi rynku w ekonomii sieciowej

 

Zastosowanie tradycyjnej analizy kosztów, podaży i równowagi rynków w gospodarce sieciowej wywołuje kolejne ciekawe implikacje. Dotyczą one zarówno przebiegu krzywych kosztów i krzywej podaży, jak i punktów równowagi na rynkach sieciowych.

Tradycyjna analiza ekonomiczna znów podkreśla, że zjawiska sieciowe niczego rewolucyjnego od niej nie wymagają, ponieważ teoria przewiduje, że koszty w przedsiębiorstwie i w efekcie podaż mogą się kształtować według trzech zasad: malejących przychodów względem skali, stałych przychodów względem skali oraz rosnących przychodów względem skali. Do opisu każdej z tych zasad tradycyjna teoria ekonomii wypracowała wiele precyzyjnych narzędzi, wzbogacanych permanentnie przez licznych matematyków, tak  bardzo chętnie lubiących odwiedzać pola badawcze ekonomii. Jeśli więc biznesowe zjawiska sieciowe wprowadzają do gospodarki liczne rosnące przychody względem skali, np. tym lepiej i taniej jak 30 mln konsumentów pobierze utwór muzyczny w Internecie niż 20 mln, nie mówiąc o paru tysiącach, to jest to wprawdzie inne zjawisko w gospodarce niż próba zwiększenia o 50% produkcji traktorów Ursusa, czy jeszcze wcześniej próba zwiększenia o 20% plonów z hektara ziemi, ale teoretycznie dawno przewidywane i opracowane.[4]  

Uzupełnijmy jednakże teraz rysunek nr 2 krzywą podaży przy neutralnym założeniu, że przychody względem skali stałe. Tak więc teraz na rysunku nr 3 możemy nanieść dwie przykładowe takie krzywe podaży, dwie poziome, równoległe linie, z  których jedna przechodzi przez punkty A, B i C. Te linie podaży są tożsame z liniami jednostkowego i marginalnego kosztu wytwarzania. Naniesione na sieciową krzywą popytu zwracają uwagę, że na rynku możliwe są trzy punkty równowagi, czyli różne stabilne lub niestabilne sytuacje biznesowe, ponieważ krzywa podaży (kosztów) przecina się z krzywą popytu w punktach A, B i C. W odróżnieniu znów od tradycyjnej, nie sieciowej teorii ekonomii, nie możemy tutaj określić precyzyjnej jednoznacznej sytuacji, punktu równowagi, musimy „uciec się” do pewnej spekulacji, choć H. Varian (2003) nazywa ją elegancko analizą dynamiczną rynku.

 

 
   

 

 

 

 

 

 

 

 

W takiej spekulatywnej, dynamicznej analizie możemy zauważyć, że najlepiej różne rynki sieciowe opisuje punkt równowagi C. W punkcie tym strzałki skierowane do tego punktu, ma on charakter punktu równowagi stabilnej. W ekonomii stabilność tego punktu próbuje się wykazywać przy pomocy ekonomii eksperymentalnej lub analiz statystycznych. Zadawalające wykazanie matematyczne stabilności tego punktu wzbudza wciąż kontrowersje, takie jak np. stabilności punktu równowagi w modelach oligopolu.

Stabilność punktu C można jednak „dynamicznie” wyjaśnić w następujący sposób. Do punktu C cena jaką chcą zapłacić za usługi sieciowe jest wyższa niż koszt tych usług, to skłania dostawców usług do ich zwiększania. Za punktem C cena jest niższa niż koszty, co przynosi straty dostawcom i podaż ulega zmniejszeniu. Z dwóch stron punktu C działają więc siły kierujące rynek do punktu C (strzałki na rysunku nr 3).

         Wykorzystując podobne rozumowanie łatwo możemy zauważyć, że punkt B jest niestabilny, rynek „nie utrzyma się” w nim zbyt długo.

         Stabilnym jest jednakże również punkt A. Jak już o tym wspomnieliśmy o tym w punkcie drugim - taka sytuacja jest często bardzo możliwa w biznesie sieciowym, pokazuje poważne bariery wejścia do tego biznesu (porażka Złotego indyka czy konkurentów Twittera). Teoria ekonomii wykorzystuje do wyjaśnienia tego zjawiska takie koncepcje teoretyczne, jak np. koncepcję dóbr publicznych (przyjmujących często charakter monopoli naturalnych, a więc w gospodarce nie ma miejsca dla wielu sieci), koncepcję narzucania standardów  (zdaniem P. Krugmana (2012)  jest to główne ograniczenie konkurencji we współczesnej gospodarce, stosowane przez firmy sieciowe) czy koncepcję kosztów przestawienia konsumentów (”uwięzienia”). Na rysunku nr 3 druga z zaznaczonych krzywych podaży nie ma żadnego punktu styczności z parabolą popytu, ma tylko jeden punkt stabilny na osi rzędnej. Pokazuje ona właśnie sytuację, w których nabywcy usług sieciowych nie są skłonni ich zaakceptować. Wejście na rynek firmy z takimi usługami sieciowymi mogłoby się dokonać albo przy znacznie niższych kosztach jej działania lub większej atrakcyjności sieciowej, za którą nabywcy powiększyliby swoje ceny maksymalne, które mogą zapłacić.

         We współczesnej gospodarce sieciowej przynajmniej o to pierwsze jest jednakże coraz łatwiej: krzywa kosztów i podaży nie musi przebiegać poziomo czy rosnąco, lecz wręcz przeciwnie – malejąco (tak jak na rysunku nr 4).

 
   

 

 

 

 

 

 

 

Wyjaśnia to wiele modeli ekonomicznych. Znów – siłą rzeczy – zwróćmy uwagę na dwa bardzo atrakcyjne.

         W modelu wzrostu endogenicznego - jeden z największych teoretyków analizujących osobliwości technologiczne współczesnej gospodarki – P. Romer (1986)  wykazuje, że funkcja produkcji dla jakiegoś przedsiębiorstwa j może być określona wzorem: Yj = F(Kj, AjLj), gdzie Kj - oznacza zasób kapitału firmy j, Lj – oznacza zasób pracy firmy j, a Aj – oznacza zasób wiedzy dostępnej dla firmy j. Ale ten zasób wiedzy przez analizowane już w latach 60. XX wieku przez wielkiego K. Arrowa zjawiska learning by doing, a także liczne zjawiska technologicznego rozprzestrzenia się  - spillover (szczególnie jak z przedsiębiorstwa do przedsiębiorstwa przenosi się strategiczna kadra), czy imitację pomysłów[5] rośnie proporcjonalnie do wzrostu kapitału we wszystkich przedsiębiorstwach danego obszaru gospodarczego (K). Stąd też powyższa funkcja produkcji może przyjąć postać: Yj = F(Kj, KLj). W sieciach wpływ owego K jest zdecydowanie jeszcze silniejszy.

         H. Varian (2003) natomiast przy pomocy narzędzi wypracowanych przez A. Cournota pokazuje model bardzo ciekawego szacowania efektów sieciowych, ich bardzo korzystnego wpływu na ceny i zyskowność przedsiębiorstw.

         W gospodarce sieciowej mamy do czynienia z ogromną liczbą zależności komplementarnych: mikroprocesorów i systemów operacyjnych w komputerach, silników  i układów regulacyjnych w samolotach, odtwarzaczy DVD i zapisanych w różnych systemach na różnych przenośnikach różnych treści, telewizorów i programów telewizyjnych, które można nich oglądać itd. itp. Konsument kupując komputer pragnie go nabyć za jak najniższą cenę (oczywiście cenę rozumianą zawsze jako P/Q – price /quality ratio), czyli de facto aby mikroprocesor i system operacyjny były w nim najtańsze, stanowiące zasadniczą część ceny komputera. Wiemy doskonale, że najbardziej popularne mikroprocesory produkują Intel i Motorola, a Microsoft i Apple najbardziej popularne systemy operacyjne. Zobaczmy jak wyznaczane są ceny i zyski produkcji mikroprocesorów i systemów operacyjnych w świetle, standardowej, podręcznikowej analizy mikroekonomicznej.

         Firma produkująca mikroprocesor ma funkcję zysku:

Z1 = max (p1-c1)D(p1+p2) – F1

                                                                             P1

                Podobną funkcję zysku ma firma produkująca systemy operacyjne:

Z2 = max (p2-c2)D(p1+p2) – F2

                                                                              P2

         W obu równaniach D(p1+p2) oznacza popyt na komputery uzależniony od ceny mikroprocesora  (p1) oraz ceny systemu operacyjnego (p2).  Koszty marginalne obu produktów wynoszą c1 i c2, które są bardzo małe i dalej je pominiemy. F1 i F2 – oznaczają tutaj koszty stałe produkcji odpowiednio: mikroprocesorów i systemów operacyjnych.

Jeśli dalej założymy, że popyt na mikroprocesory i popyt na systemy operacyjne charakteryzuje się  typową funkcją liniową : D(p) = a – bp, to wówczas problem maksymalizacji dla obu firm będzie wyglądał:

Z1 = max (p1)[a-b(p1+p2)] – F1

                                                                             P1

Z2 = max (p2)[a-b(p1+p2)] – F2

                                                                              P2

 

Po przekształceniach otrzymamy:

Z1 = max (ap1-bp12 – bp1p2 – F1)

                                                                             P1

Z2 = max (ap2-bp22 – bp1p2 – F2)

                                                                             P2

         Aby znaleźć maksimum tej funkcji trzeba najpierw jak wiadomo znaleźć warunki pierwszego rzędu (warunki drugiego rzędu pominiemy), czyli:

a – 2bp1 – bp2 = 0

a – 2bp1 – bp1 = 0

Z czego łatwo wyliczymy, że: p1=p2=a/3b  czyli łączna cena wynosi: p1+p2 = 2a/3b

         Gdyby teraz np. w wyniku fuzji czy przejęcia lub innych instytucjonalnych powiązań, które tutaj są kluczowe i którymi zajmiemy się w ostatniej części tego tekstu,  obie firmy „splątać” w sieć, to wówczas tylko jedna firma będzie dokonywać maksymalizacji zysku, albo obie według pewnego współdziałania sieciowego tak jakby były jedną,  według wzoru:

Z = max p(a-bp) – F

                                                                                        P

Lub Z = max (ap – bp2),

Gdzie p jest ceną całego komputera i wówczas  warunkiem pierwszego rzędu tej maksymalizacji będzie:

a-2bp=0

czyli p=a/2b

 

Zauważmy tutaj, że z tego bardzo prościutkiego, wręcz prymitywnego, modelu mikroekonomicznego, wynika niezwykle doniosły wniosek dla współczesnych biznesów sieciowych, odkryty 175 lat temu przez A. Cournota (1838): konsument płaci niższą cenę gdy mamy do czynienia z efektem sieciowym, współpracą firm, niż wtedy, gdy nie są one powiązane sieciowo:

a/2b=1,5a/3b <2a/3b.

Co więcej działające wspólnie teraz dwa przedsiębiorstwa osiągną łącznie większy zysk niż gdy działały oddzielnie. Dowód tego jest prosty. Wystarczy do sumy równań :

Z1 =  (p1)[a-b(p1+p2)] – F1

                                                                     Z2 =  (p2)[a-b(p1+p2)] – F2

wstawić za p1 i p2  wielkość p1=p2=a/3b, natomiast do równania:

Z = ap – bp2

za  p wielkość p=a/2b, otrzymamy dla sieciowego przedsiębiorstwa zysk 2,5a2/9b  większy  niż 2,0a2/9b - suma zysków firm niezintegrowanych sieciowo. Różnica ta zazwyczaj w przedsiębiorstwach sieciowych będzie jeszcze większa, jeśli zwrócimy uwagę, że wspólne koszty stałe powiązanych przedsiębiorstw mogą być niższe niż suma kosztów stałych niepowiązanych przedsiębiorstw. Realizacja  tych efektów sieciowych oraz ich powiększanie dokonuje się przez zmiany instytucjonalne gospodarki rynkowej,  szczególnie tutaj w obszarze analizy: network versus market or network and market[6]. Jednakże w rzeczywistości gospodarczej wyliczenie tak efektownych efektów sieci okazuje się znacznie bardziej skomplikowane niż w statyce komparatywnej zastosowanej powyżej. Eksperymenty pokazują, że średnia z prawdopodobieństw, np. 100% i 90%, z jakimi firmy zechcą się  zaangażować w sieci współpracy może wynieść…60%, albo z 0% i 20% może wynieść…40%. G. Musser (2012) zauważa, że tak się często dzieje w wielu zjawiskach społecznych i fizycznych oraz pomoc w rozwiązywaniu takich problemów naukowych i praktycznych może nam przynieść dopiero teoria kwantowa i swoista logika kwantowa. Do tego jednakże jeszcze daleko.

 

4.    Instytucjonalizacja korzyści i kosztów sieci

 

a)    Sieci wzmacniające gospodarstwa domowe

 

Gospodarstwa domowe w roli właścicieli, konsumentów, przedsiębiorców, menedżerów, marketerów  dostrzegają  korzyści i koszty  związane z możliwościami wchodzenia w szeroko rozumiane sieci kooperacyjne. Chodzi tutaj o korzyści i koszty współpracy z innymi podmiotami, uczestnictwo w pewnych ekosystemach (zob. J.F. Moore, 1997), dającym szansę na „przeżycie”. Wejście w sieć staje się istotnym autonomicznym celem przedsiębiorstwa. Zakładamy i rozwijamy przedsiębiorstwo aby być w sieci, aby sieć nas zaakceptowała, to i my dzięki sieci będziemy dobrze funkcjonować. Niekiedy ten cel jest wręcz postrzegany na granicy patologii : „Powiedz mi w jakiej jesteś sieci, a powiem ci kim jesteś”.

Poniżej przedstawimy kilka refleksji z naszych wcześniejszych badań na ten temat, których owocem stała się praca doktorska M. Wojny (zob. M. Wojna, 2003).  W końcowej części tego punktu wspomnimy w jakim kierunku idą nasze obecne badania.

 Ogromne korzyści bycia w sieci przez podmioty gospodarce  niekiedy wymagają tworzenia własnych sieci, ponieważ np. atrakcyjne globalne sieci stają się hermetyczne, trudno dostępne. W wielu przypadkach bardzo atrakcyjne dla rozwoju przedsiębiorstw, regionów, kraju staje się zjawisko „własne małe lokalne sieci kontra wielkie globalne sieci”. Paradoksalnie istnieje bardzo wiele przykładów sukcesów takich lokalnych sieci w globalnej konkurencji.[7] 

Wśród badaczy  zjawiska sieci  zaobserwować możemy skrajnie odmienne podejścia, nie tylko w kwestii jego pochodzenia, mechanizmów funkcjonowania i dynamiki rozwoju, brak również zgody, jak zaklasyfikować powyższy fenomen w ramach paradygmatu ekonomii neoklasycznej lub nowej ekonomii instytucjonalnej. Z jednej strony sieć stanowi pewną formę organizacji produkcji i wymiany zatem spełnia podobne funkcje do rynku i działających na nim przedsiębiorstw, z drugiej zaś strony posiada pewne wyróżniające cechy, nie pozwalające zaliczyć jej do żadnej z powyższych instytucji. Sieci przedsiębiorstw stanowią grupy powiązanych ze sobą firm, przy czym powiązania te mogą mieć bądź charakter pionowy (wtedy powiązanie utożsamiane jest z trwałą relacją wymiany informacyjno-intelektualną, materialną i pieniężną) lub poziomy (powiązania w tym przypadku rozumiemy jako mechanizmy tworzenia i regulacji efektów zewnętrznych w grupie podmiotów). To, co odróżnia sieć od instytucji rynkowej i przedsiębiorstwa to:

   Nieformalny charakter powiązań, brak sformalizowanego planu współpracy, trwałość relacji pomimo zmian przedmiotu wymiany (nadwyżka ze współpracy zależy zatem również od cech charakterystycznych podmiotów), dobrowolne ograniczenie przez członków sieci własnych praw do decyzji na rzecz pozostałych podmiotów – decyzje mają zarówno charakter bilateralny jak i kolektywny.

   Powyższe cechy organizacji sieciowej, wprawiają w konsternację zarówno przedstawicieli ekonomii neoklasycznej, jak i zwolenników ekonomii instytucjonalnej. Funkcjonowanie sieci stoi bowiem często w sprzeczności z fundamentalnymi prawami czyszczenia rynku za pośrednictwem mechanizmu cenowego oraz prawem minimalizacji kosztów transakcyjnych.     Autorytety we współczesnej teorii przedsiębiorstwa, korzystającej z dorobku obydwu powyższych nurtów (B. Holstrom, J. Roberts 1998) przyznają, że zarówno teoria praw własności, jak i teorie niekompletnego kontraktu oraz organizacji gałęzi gospodarczych (industrial organization) nie są dziś w stanie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego współczesne korporacje angażują się w sieć rozległych, nieformalnych i trwałych relacji, dlaczego nie zastępują ich związkami czysto rynkowymi, kontraktami długoterminowymi typu „principal- agent” lub nie internalizują wymiany wewnątrz korporacji poprzez fuzje i przejęcia partnerów.

M. Wojna przyjął za punkt wyjścia w analizie takich sieci dobrze znaną teorię regulacji gospodarczej O. Williamsona.  W swej koncepcji Williamson wyróżnił dwie czyste instytucje, za pośrednictwem których odbywa się proces alokacji produkcji i wymiany w społeczeństwie: rynek, i organizację hierarchiczną oraz instytucję  hybrydową, będąca połączeniem dwóch poprzednich. Każdej z instytucji został przypisany charakterystyczny regulator – na rynku funkcję tę pełni cena, w organizacji hierarchicznej nakaz. Williamson przekonuje, że to, który z regulatorów zostanie „wykorzystany” do przeprowadzenia konkretnej transakcji zależy od jej atrybutów takich jak częstość, poziom niepewności, wyspecjalizowanie aktywów. Współcześni przedstawiciele teorii przedsiębiorstwa z pewnością dodaliby jeszcze takie elementy, jak asymetria informacyjna, stopień komplementarności zasobów lub decyzji, potrzeba synchronizacji.

Według Williamsona wybór regulatora, odznaczającego się najniższymi kosztami transakcyjnymi determinuje jednoznacznie optymalne granice przedsiębiorstwa.

   Koncepcja Williamsona, chociaż spójna i posiadająca walor ogólności nie pozwala w pełni wytłumaczyć powstawania sieci przedsiębiorstw. M. Wojna postuluje się, że teorię Williamsona należy uzupełnić o jedną dodatkową instytucję społeczno-gospodarczą, nazwaną infrastrukturą kooperacyjną wraz z towarzyszącym jej systemem regulatorów opisanych za pomocą formuły 4W: wspólna wiedza, wzajemność, wiarygodność, wspólne wartości.  Infrastruktura kooperacyjna w jego pracy została zdefiniowana jako potencjał ekonomiczny tkwiący w sieci relacji natury społecznej. Istotą tej koncepcji jest twierdzenie, że zobowiązanie natury społecznej a także wiedza budowana  w ramach relacji interpersonalnych mogą być owocnie wykorzystane w procesie gospodarowania jako substytuty dla tradycyjnie rozumianych regulatorów. Wartość relacji natury społecznej wynika bezpośrednio z faktu, że świat codziennych relacji i praktyk biznesowych jest z natury  światem „second best”, w których zawodności rynku i hierarchii są bardziej stanem powszechnym aniżeli patologią. W warunkach tych, opisane za pomocą formuły 4W regulatory mogą nie tylko stanowić odpowiedź na owe zawodności, ale również umożliwiać korzyści gospodarcze nie możliwe do osiągania w ramach tradycyjnych struktur (tzn. rynku, , hierarchii). Należą do nich takie efekty jak: giętkość (flexibility), hiperspecjalizacja, rozprzestrzenianie innowacji, tworzenie zewnętrznych efektów sieciowych. Infrastruktura kooperacyjna jest zatem trwałym elementem współczesnych gospodarek, z jednej strony zaburzającym mechanizmy rynkowe i regulację wewnątrz organizacji, z drugiej zaś ważnym elementem determinującym wzrost i rozwój całych gałęzi, regionów często zgodnie z prawem rosnących przychodów.

         Jak jednakże próbowaliśmy to uporządkować  w tablicy nr 1, wydaje się że bardzo ciekawym pomysłem włączenia zjawisk i efektów sieciowych do regulacji gospodarki i zarządzania, jest spójny pomysł budowy całego systemu regulacji wychodząc z własności aktywów i preferencji gospodarstw domowych, najważniejszego regulatora gospodarki. Wychodząc z tego regulatora nie tylko możemy budować ciekawą koncepcję firmy (konfirmy) czy koncepcję państwa (constans), a także koncepcję rynku wysokiej jakości (charakteru), ale możemy pokazywać jak zjawiska i efekty sieciowe mogą spójnie rozwijać ten efektywny system regulacji gospodarki.

           

 

b)    Sieci wzmacniające rynek

We współczesnych analizach i projektowaniu rynków, szczególnie w obszarach społeczno-gospodarczych, w których jest brak rynków, bądź działają zawodnie lub są słabego charakteru, pojawiają się koncepcje, w których różnica między rynkiem a siecią jest bardzo płynna. Analizą i projektowaniem takich rynków zajmuje się np. Noblista A. Roth (2012). Jego prace od podstaw mogą przynieść i przynoszą istotny postęp w „naprawianiu” wielu rynków i stworzeniu ich np. na coraz większym obszarze gospodarki (w USA już największym), jakim jest sfera zdrowia.  A. Roth analizował np. z dużą grupą badaczy, ekonomistów i lekarzy, coś co jest pomyślane jako „rynek na nerki” w transplantologii, ale co w zasadzie nie jest rynkiem, być może właśnie jest siecią zastępującą rynek. Nie ma bowiem i z przerażeniem odrzuca się myśl, że mogłoby być coś takiego jak rynek nerek – z jego brutalnym mechanizmem cenowym oczyszczającym popyt i podaż. W regulacji rynkowej jest jednakże i to co znajduje się też w regulacji sieciowej: matching, czyli dopasowanie się, odnalezienie się wzajemne, swatanie itp. Żeby takie dopasowanie nastąpiło między dawcami i biorcami nerek potrzeba stworzyć odpowiednią sieć. Jedną z takich sieci A. Roth opisał z wieloma autorami, którzy pracowali przy jej optymalizacji i dokonywali transplantologii. Znaleziono 38 par dawców i biorców nerek, tyle bowiem było potrzeba aby dopasować dawców z biorcami według grupy krwi i wielu innych uwarunkowań biologicznych. Podobnie więc jak na tradycyjnym rynku może podaż oferować to czego nie potrzebuje popyt, genialność jednakże całego systemu rynkowego polega na tym, że stwarza on możliwość odnalezienia się dostawcy z odbiorcą (niekiedy do tego trzeba np. skonstruować skomplikowany system powiązań, z ogromnie drogim hardware’em i software’em, zatrudnieniem setek tysięcy ludzi – jak np. globalny rynek finansowy). Czy jednakże zaprojektowany przez A. Rotha system szczęśliwego skojarzenia dawców i biorców nerek jest rynkiem? Czy właśnie nie jest siecią? To przyszłościowo ogromnie ważny kierunek badawczy w teorii ekonomii.

c)     Sieci wzmacniające państwo 

W jednym z kilku kierunków myślenia o roli państwa w gospodarce wykorzystuje się słabość najtwardszych, matematycznych, modeli sprawności rynkowej gospodarki. Modele te broniły w abstrakcyjnych, heurystycznych analizach zdecentralizowanych gospodarek. Jeśli nawet słabo odzwierciedlały rzeczywistość, to jednakże „w swoim świecie czuły się” doskonale. Zostały jednak „zaatakowane” silnie ze strony „swojego świata” – ze strony teorii gier, której podstawy stworzyli ekonomista i matematyk O. Morgenstern i J. von Neumann. W teorii gier pokazano, że gra niekooperatywna (konkurencyjna, rynkowa) nie zawsze doprowadza do najlepszych rozwiązań, że często do takich rozwiązań doprowadza gra kooperatywna (twierdzenie o minimaxie O. Morgernsterna i J. von Neumanna pokazujące, że wybory dominujące (rynkowe) są gorsze niż wybory kooperatywne - rozstrzygnięcie tzw. dylematu więźnia M. Flooda i M. Dreshera).  W tym kierunku podążyła też tzw. teoria wyboru publicznego (J. Buchanan, K. Arrow, G. Tullock) szukająca lepszych rozwiązań dla gospodarki w wyborach publicznych (nawet „dyktatorskich”- Arrow) niż w wyborach rynkowych (J. Wilkin, 2005).  Mimo, że dalsze prace w tym kierunku nie pokazują już takich przewag wyborów publicznych nad prywatno-rynkowymi (J. Nash, J. Harshanyi, R. Selten, R. Aumann, T. Shelling, M. Spence, L. Hurwicz, A. Roth, L. Shapley – by tylko o  Noblistach wspomnieć),  główni natomiast  przedstawicieli tego nurtu J. Buchanan i G. Tullock stali się jednymi najzagorzalszych krytyków wzrostu znaczenia państwa w gospodarce, to jest to kierunek, który co jakiś czas przeżywa renesans.

W jednej ze współczesnej koncepcji kooperatywnego modelu gospodarki M. A. Nowak (2012) pokazuje, że jednostki antropologicznie czy etnologicznie zamiast systemu in-red-tooth-and-claw dostrzegają bardzo wiele korzyści we współpracy i wzajemnej pomocy. Cechy takie dostrzega się i u zwierząt (lwy, nietoperze, małpy, mrówki) a  nawet u takich prostych organizmów jak drożdże, natomiast są one już ogromnie rozbudowane u ludzi. A. Nowak identyfikuje pięć powodów, które ludzi nakłaniają do współpracy: 1) wzajemność bezpośrednia (liczę na rewanż pomocy, jeśli ja pomagam tobie),  2) dobór przestrzenny (pomagamy sobie bo jesteśmy sąsiadami lub nawet współcześnie jesteśmy w jednej sieci społecznościowej), 3) wspólne geny („wskoczę do wody aby uratować dwóch braci i ośmiu kuzynów” – nasze rodzeństwo ma 50% naszego DNA, zaś bliscy kuzyni 12,5%), 4) wzajemność pośrednia (decydujemy się pomóc komuś innemu ze względu na reputację, z reputacją pomagającego i ja kiedyś otrzymam pomoc) i 5) zauważony już przez K. Darwina dobór grupowy: osobnicy są skłonni działać w interesie całej grupy kosztem jednostki („stała gotowość do wzajemnej pomocy i poświęcenie się dla wspólnego dobra, jest w stanie pokonać większość innych plemion – i to jest właśnie dobór naturalny” (K. Darwin, O pochodzeniu człowieka).

Budowane przez A. Nowaka i innych modele matematyczne oraz eksperymenty psychologiczne pokazują być może jedną z najciekawszych prawd o wyborze regulacji gospodarczej, wzroście i spadku znaczenia państwa w różnych okresach, a mianowicie: „Symulacje ewolucyjne pokazują, że współpraca jest zjawiskiem z natury niestabilnym – po okresach kooperacji i dobrobytu zawsze nastaje mroczny czas, gdy gracze zaczynają myśleć tylko o sobie. A jednak altruizm bezustannie się odradza, nasze moralne kompasy wcześniej czy później zaczynają wskazywać ten sam kierunek. Cykle współpracy i działania w pojedynkę odzwierciedlają lepsze i gorsze czasy w historii człowieka, tworzą swoiste sinusoidy w systemach politycznych i gospodarczych. (A. Nowak, 2012, s. 29).

Nie ukrawamy, że z dużą sympatią dostrzegamy tego typu kierunek badań, jakkolwiek wykorzystanie jego wyników w rozstrzyganiu wielu dylematów współczesnego państwa w gospodarce jest jeszcze trudne, ale być może przyszłościowe, np. czy sieci społecznościowe przejmą część funkcji państwa? Będą sprzyjać pojawianiu się państwa służebnego gospodarstwom domowym, wykorzystującym swoją potężną siłę demiurga czaso-pieniądza, zdecydowanie silniejszą i ważniejszą niż np. naprawiacza i zastępcy rynku, państwa, które nazwaliśmy państwem typu constans.

d)     sieci wzmacniające przedsiębiorstwa

Spróbujmy na zakończenie tego tekstu zastanowić się jeszcze nad potwierdzaniem i pożytkiem  teorii ekonomii w wyjaśnieniu takiego fenomenu jak powstanie w 2004 roku przedsięwzięcia portalu społecznościowego Facebook, którego twórca rozwija nadal  jedno z najważniejszych przedsiębiorstw świata. Przedsiębiorstwa, które może podważyć nawet  pozycję Google’a, a przecież jeszcze niedawno będącego tylko start up, podobnie jak niewiele dawniej Amazon, Yahoo, MySpace, E-Bay, vente-prive.com, Playfish,  czy wcale nie tak dawno Microsoft i Apple. Oczywiście to niedawno, np. 10 lat, to już w dzisiejszych przedsiębiorstwach epoka. Kiedyś – np. w przypadku Forda, Generals Motors, Coca Coli, Kruppa – na takie kariery trzeba było wiele takich dziesiątek lat. Jeśli przedsięwzięcia – przedsiębiorstwa typu Facebook stają się taką potęgą współczesnych gospodarek, tworzą wiele miejsc pracy, przynoszą ogromne zyski, zmieniają charakter gospodarek a nawet dokonują przemian cywilizacyjnych, to powstaje oczywiste pytanie: czy teorie ekonomii, w tej części teorie przedsiębiorstw(a), i które skoro jest ich tak wiele,   zdolne są do wyjaśnienia ich fenomenu oraz do wskazania gospodarkom, w jaki sposób wykorzystywać je dla lepszego  funkcjonowania, wzrostu i przemian.

Zwolennicy teorii przedsiębiorstwa budowanej na podstawie teorii kosztów transakcji na pewno entuzjastycznie witają powstanie i wzrost takiego przedsięwzięcia i przedsiębiorstwa jak Facebook. Facebook niejako „do potęgi” minimalizuje koszty transakcji. Powstaje jakby w odpowiedzi na koszty transakcji. To dzięki Facebookowi następuje szybkie odnalezienie w sieci najpierw społecznościowej, ale  szybko i rynkowej, różnych stron procesów gospodarczych, różnych stron transakcji. Ten matching  różnych stron rynku,  to – jak to już pokazaliśmy wcześniej - jeden z najważniejszych problemów praktyki i teorii gospodarczych. P. Diamonds, Ch. Pissarides  i D.T. Mortensen (oczywiście też Nobliści) pokazują, że taka minimalizacja jednego z najważniejszych kosztów  transakcji, kosztów poszukiwań, może nawet istotnie zmniejszać bezrobocie, często bardziej niż makroekonomiczny wzrost gospodarczy (Pissarides, Mortensen, 1994). Facebook zarabia minimalizując koszty transakcji innym, minimalizując koszty funkcjonowania całych gospodarek. Ale Facebook minimalizuje i koszty transakcji sobie. Stara się budować permanentnie cały szereg nowych funkcji i usług (Facebook Chat, Facebook Lite, Facebook Mobile, Facebook News Feed, Facebook Platform, Facebook Touch, Facebook Zero, d’Open Graph, Facebook Connect, Facebook Credits), wchłaniając tez cały szereg firm świadczących ciekawe usługi internetowe ( Zeube, FB.com, drop.io, Nextstop, Chai Lab, ShareGrove) lub wchodząc w silnie synergiczną współpracę z MySpace, Zynga, Playfish itd., po to aby zminimalizować sobie koszty transakcji. Zatrzymując z kolei jak najdłużej użytkownika na swoim portalu [8]minimalizuje koszty pozyskania wysokich zleceń marketingowych, potężnego źródła przychodów.

Oczywiście powstanie i rozwój Facebooka to sprawa Williamsonowskich specyficznych aktywów Marka Zukerberga i jego zespołów, jedynych - które jak kura, która znosi złote jajka – nie są na sprzedaż (out off market). Częściej bardziej do wykradnięcia – co jak wiadomo zaowocowało już  wielkimi dyskusjami etycznymi w biznesie (zob. D. Kirkpatrick, 2010, T. Bernes-Lee, 2010, R. Waters, 2010), czy wręcz dyskusjami w kulturze masowej (zob. powieść i film The Social Network  Bena Mezricha i Davida Fitchena, 2010).

Teoria kosztów transakcji to też interesująca próba wyjaśnienia zupełnie nowych, sieciowych, aspektów konkurencji w globalnym biznesie internetowym. W biznesie, w którym granice rynku są bardzo płynne i nieokreślone - mówienie tutaj o rynku relewantnym nawet dla wybitnych specjalistów marketingu e-biznesu stanowi ogromną trudność (choć łatwo – jak zawsze – dają sobie z tym radę prawnicy). W którym bariery wejścia i wyjścia również ogromnie się relatywizują. W którym konsument i grupy konsumenckie mogą nabierać istotnej przeciwważącej siły przedsiębiorstwom. Ale tak nie musi być, ponieważ te dwie strony mogą się wzajemnie wzmacniać, co już jednak jest słabiej wyjaśniane przez teorię kosztów transakcji i w czym widzimy w naszych badaniach sens budowy autorskiej teorii konfirmy. Nie mówiąc o tym, że to gospodarstwo domowe (Mark Zukerberg i koledzy), istota teorii konfirmy, jest tutaj  przede wszystkim kreatorem przedsiębiorstwa, a nie rynek. Jeśli teoria kosztów transakcji wypowiada w teorii przedsiębiorstwa Biblijną sentencję: na początku były rynki, my powiemy na początku były gospodarstwa domowe. I ma to kolosalnie odmienne konsekwencje.

W innym miejscu pokazujemy teorię konfirmy, i jej zdolności wyjaśnianienia fenomenu Facebooka, tutaj zwróćmy natomiast uwagę, że między teorią przedsiębiorstwa budowaną na podstawie kosztów transakcji R. Coase’a a teorią O. Williamosna można wyróżnić według pewnej logiki dziesiątki innych teorii. Próbowaliśmy to swego czasu uczynić skupiając się na 25 takich teorii pomiędzy dwoma wyżej wspomnianymi. Nie ma w tym miejscu potrzeby „testowania na Facebook” tych teorii, zwłaszcza, że O. Williamson w pewnym sensie w swojej teorii przedsiębiorstwa konsumuje istotnie osiągnięcia cząstkowe tych 25 teorii. Nie mniej jednak pojawiają się w literaturze analizy, że np. fenomen ekonomiczny  Facebooka można wyjaśnić Schumpeterowską teorią innowacyjnego przedsiębiorcy i przedsiębiorstwa, że można go wyjaśnić przedsiębiorczą teorią F. Knighta podkreślającą zdolność przedsiębiorstwa do odnalezienia się w wysoce niepewnej przyszłości. Że Facebook to spirala wiedzy z informacyjnej teorii przedsiębiorstwa. Że Facebook to węzeł kontraktów, w zasadzie przedsiębiorstwo bez granic w myśl agencyjnej teorii przedsiębiorstwa, a jeśli już jest ona budowana w morzu kontraktów ze swej natury wysoce niekompletnych, to właśnie istotą Facebooka jest to, że nad nimi się panuje. Że to przedsięwzięcie jest efektem określonych kompetencji i zasobów czyli że to nieprzypadkowe, że Mark Zukerberg był studentem Uniwersytetu Harvarda. Że zakres  działalności tego przedsiębiorstwa mieści się w kognitywnej teorii przedsiębiorstwa H. Simona.  Że już zaczynają się w nim problemy dominacji (F. Perroux), wewnętrzne konflikty z marksowsko-fordowskiej teorii przedsiębiorstwa itd. itp. Twórcy żadnej teorii, zgodnie z dobrze znanymi z metodologii nauk konstatacjami, łatwo się nie poddają i pewno często z niemałym pożytkiem potrafią odnaleźć w analizowanym przypadku zalety swoich teorii.

Analizując przy pomocy różnych teorii przedsiębiorstw sieć Facebook”  można zauważyć,  że paradoksalnie teoria przedsiębiorstwa budowana na podstawie teorii kosztów transakcji zarówno w ujęciu R. Coase’a, jak i w ujęciu O. Williamsona, jakkolwiek znakomicie przewiduje przedsiębiorstwa przyszłości, przedsiębiorstwa internetowe typu Facebook, to jednakże jest niejako przez nie „pożerana”. Przedsiębiorstwa internetowe bowiem w znacznym stopniu rozwiązują problem transakcji, właśnie minimalizując ich koszty, zostawiając więcej miejsca na odegranie w gospodarce kluczowej roli obu stronom transakcji, przedsiębiorstwom i konsumentom, a nie temu co jest pomiędzy nimi – transakcjom. Obie strony transakcji mają więc niejako więcej bezpośredniego wpływu na siebie. Co owocuje bardzo aktywnym uczestnictwem konsumentów (np. w postaci tzw. internetowych zakupów grupowych, co też z kolei staje się okazją do nowego przedsięwzięcia – przedsiębiorstwa, zob. Groupon.com) w bardzo aktywnym zmienianiu przedsiębiorstw bardzo aktywnym uczestnictwie przedsiębiorstw w poznawaniu i zmienianiu dotychczas anonimowych dla siebie konsumentów. Jeśli do tego dodamy, że przedsiębiorstwem jest tutaj student z Harvardu z laptotem na kolanach i takim samym jest konsument przedsiębiorstwa, to w pewnym sensie na najnowocześniejszych rejestrach przedsiębiorczości odkrywamy tradycyjną integralność produkcji i konsumpcji gospodarstwa domowego. To jest ciekawszy materiał dla teorii konfirmy niż teorii kosztów transakcji.

Facebook Marka Zukerberga coraz bardziej może właśnie kreować Industrial Organization Internetu - ścierając się tutaj z gospodarstwami domowymi Larry Page’a i Siergieja Brina, twórców Google, Jacka Dorseya czy Biza Stona twórców Twittera i z wieloma innymi gospodarstwami domowymi, wielu innych innowacyjnych przedsięwzięć – przedsiębiorstw będących tak samo konfirmami i  wyjaśnianymi przez naszą jej teorię.

 

Literatura:

J.A. Barker (1998), Model spółdzielni Mondragon: Nowa droga przedsiębiorstwa w XXI wieku, w : Organizacje przyszłości, Fundacja Druckera, Buinessman Book.

R. Coase (1937), The Nature of the Firm, Economica, nr 4

A. Cournot (1838), Recherches sur les principes mathematiques de la theorie de richesses, e-Book Google.

C. D’Aspremont, A. Jacquemin (1988), Cooperative and Noncooperative R+D in Duopoly with Spillover, “American Economic Review”, vol. 78, nr 5 December

B. Holmstrom, J. Roberts (1998), The Boundaries of the Firm Revisited, “ “Journal of Economic Perspectives”, 12(4)

M. Katz (1986), An Analysis of Cooperative Research and Development, “Rand Journal of Economics”, vol. 17 Winter

W. Ch. Kim, R. Mauborgne (2005), Strategia błękitnego oceanu, MT Biznes, Warszawa.

D. Kirkpatrick (2010), The Facebook Effect: The Inside Story of the Company that is Connecting the World, Simon&Schuster.

P. Krugman (2012), Zakończcie ten kryzys, One Press.

H. Leibenstein (1950), Bandwagon, Snob and Veblen Effects in the Theory of Consumers’ Demand, “The Quaterly Journal of Economics”.

D. T. Mortensen, Ch. Pissarides (1994), Job Creation and Job Destruction in Theory  of Unemployment, Review of Economic Studies, nr 61

J. Moore (1996), The Death of Competition, Harper Business

G. Musser (2012), Fizyka kwantowa. Nowe oświecenie, “Świat Nauki”, grudzień

M. A. Nowak (2012),  Dlaczego sobie pomagamy, “Świat Nauki”, sierpień.

N. Rauline (2010), Pourquoi Facebook menace déjà Google, Les Echos, 26 novembre

P. Romer (1986), Increasing Returns and Long Run Growth, “Journal of Political Economy”, 94

A. Roth (2012), Prize Lecture: The Theory and Practice of Market Design, Nobelprize.org

C. Shapiro, H. Varian (1998), Information Rules: A Strategic Guide to Network Economy, HBS Press.

O. Shenkar (2010), Imitation is More Valuable than Innovation, “Harvard Business review”, April.

L. Telser (1987), A Theory of Efficient Cooperation and Competition, Cambridge University Press.

H. Varian (2003),  Intermediate Microeconomics, A Modern Approach, Sixth Edition, W.W. Norton&Company.

L. Walras (1874), Elements d’economie politique pure: ou theorie de la richesse sociale, L. Corbaz, Lausanne, Gallica Bbliotheque Numerique

R. Waters (2010), Web Founder Leaves his Mark on Facebook’s Wall, Financial Times, 25 november

J. Wilkin (2005), Teoria wyboru publicznego, Wydawnictwo Naukowe Scholar.

O. Williamson (1975), Market and Hierarchies: Analysis and Antitrust Implications, New York.

O. Williamson (2000), The New Institutional Economics: Taking Stock and Looking Ahead, Journal of Economic Literature, nr 38

M. Wojna (2003), Sieci kooperacyjne przedsiębiorstw jako instytucja gospodarki rynkowej, praca doktorska niepublikowana, Akademia Finansów, Warszawa



[1] Innym wielkim przełomem metodologicznym w teorii ekonomii było stworzenie najpierw przez ekonomistów szwedzkich a szczególnie w latach 30. XX wieku przez M. Kaleckiego i J. M. Keynesa współczesnej makroekonomii. W ramach makroekonomii  uważano, że zajmując się wielkimi agregatami ekonomicznymi (PKB, wielkości globalnej konsumpcji czy inwestycji itp.) już w nich ujmuje się efekty sieciowe. Jak pokażemy dalej często okazywało się to bardzo zawodne, np. podwyżka stóp procentowych przez bank centralny może nie powodować ograniczenia inwestycji, ponieważ przedsiębiorcy w sieci nawzajem sobie pomagając, finansując się kredytem kupieckim i tolerancją odroczenia spłaty zobowiązań mogą utrzymywać poziom inwestycji i produkcji nadal na wysokim poziomie. Bez zrozumienia więc zachowań sieciowych możemy wyciągać mylne wnioski makroekonomiczne, co próbuje np. korygować jeden z nowoczesnych kierunków makroekonomicznych – ekonomia behawioralna.

[2] Efekt sieciowy musi być bardzo szybki – jak to plastycznie zauważa J. Bezos twórca Amazonu: Get Big Fast. Teoretycznie to tłumaczą W. Ch. Kim i R. Mauborgne (2005), ponieważ w sieci dobra prywatne stają się publicznymi (łatwymi do wykorzystywania przez  tzw. gapowiczów).

[3] Krzywa popytu jest tutaj budowana według zasady cen maksymalnych, np. gdyby cena wynajmu mieszkań dla studentów w Warszawie wynosiła 5000 złotych, znalazłby się tylko jeden student, który by wynajął mieszkanie, ponieważ tylko jeden przyjechał do Warszawy z postanowieniami i możliwościami, że więcej niż 5000 nie da za wynajem (jego cena maksymalna). Gdyby cena wynosiła 3000 złotych, to takich studentów byłoby już np. stu (stu przyjechało do Warszawy z postanowieniem i możliwościami, że mogą wydać na wynajem 3000 lub więcej).

[4] W teorii od dawna takie zjawiska natomiast sprawiały kłopoty, ponieważ dla znalezienia równowagi ogólnej gospodarki znacznie lepiej matematycznie się dopasowywały wypukłe krzywe kosztów i podaży, w kształcie litery U, które opisywały malejące przychody względem skali, tzw. prawo Turgota.

[5] O. Shenkar (2010) w HBR podaje, że 97,8% „innowacji” to są imitacje już istniejących innowacyjnych rozwiązań.

[6] Jeszcze ciekawsze efekty zachodzą w koopetycji,  którą  również w tablicy nr 1 zaliczyliśmy do architektury sieci. W znakomitych modelach M. Katz (1986) oraz C. D’Aspremont i A. Jacquemin (1988) pokazują, że sieciowa współpraca przedsiębiorstw w zakresie badań R+D, na co dzień będących silnymi konkurentami względem siebie, daje znakomite ogólnospołeczne efekty innowacyjne, nie niszcząc efektów konkurencji. 

[7] Przykładem takiego sukcesu lokalnej sieci jest region Mondragon w Hiszpanii, w którym taka sieć została zbudowana na zasadach spółdzielczych . Skądinąd to dobry argument na rzecz naszego kryterium zbieżności preferencji, w myśl którego tutaj można powiedzieć, że wiele pogrzebanych rozwiązań instytucjonalnych może powrócić z sukcesem. Przykład spółdzielni Mondragon Fundacja Druckera umieściła w książce pod tytułem Organizacje przyszłości... (Zob. J. A. Barker, 1998).

[8] Już dzisiaj przeciętny jego użytkownik z ponad 800 milionowej grupy na całym świecie spędza miesięcznie ponad 5 godzin i 25 minut (zob. N. Rauline, 2010)

niedziela, 15 grudzień 2013 17:03

Teorie państwa w gospodarce - Adam Noga

Teorie państwa w gospodarce - Adam Noga

 

Wprowadzenie

 

Silny wzrost roli państwa  w nowoczesnych gospodarkach notuje się w Europie w czasach bismarckowskich w drugiej połowie XIX wieku oraz na przełomie XIX i XX wieku w tzw. Erze Postępowej w USA.  Wówczas rzeczywiście dokonano  wielkiego społecznego i cywilizacyjnego postępu, odkryto wiele wielkich autonomicznych celów państwa i swoistej wysokiej jego wartości dodanej dla społeczeństw, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa i zabezpieczenia społecznego (słynna reforma emerytalna Bismarcka). Wydatki państwa w PKB stanowiły wtedy jednakże zaledwie 10% PKB przed reformami bismarckowskimi i Erą Postępową, długość życia w tym czasie rzadko pozwalała na korzystanie z systemu emerytalnego i mniej niż 1% społeczeństwa mogło sobie pozwolić na zagwarantowanie środków na emeryturze. Dzisiaj gdy udział wydatków państwa przekracza 40 i nawet niekiedy 50% PKB w lwiej części krajów świata, długość życia się wydłuża itp., to np. w Polsce wydatki emerytalne stanowią jedną trzecią finansów publicznych (czyli nieco ponad 14% PKB) , a jedną dziewiątą ich część stanowią dopłaty państwa.

         Tak silny wzrost znaczenia państwa w gospodarkach, w sposób zrozumiały, stał się przedmiotem  wyjaśnienia w kilku kierunkach teorii ekonomii. W niniejszym tekście zwróćmy uwagę na cztery najdonioślejsze: a) państwo jako remedium na zawodność, niekompletność i słaby charakter rynków, b) państwo jako obszar regulacji, w którym koszty jego regulacji są niższe niż koszty funkcjonowania innych regulatorów (głównie rynku – Coase’a koszty transakcji i przedsiębiorstw – koszty agencji), c) państwo jako organizator gry kooperatywnej, korzystniejszej w wielu przypadkach niż gra niekooperatywna (rynkowa) oraz d) państwo jako realizator interesów lobbystycznych. Trzy pierwsze kierunki badawcze mają często ambicje pozytywne i normatywne (poszukiwanie pożytecznych kierunków zmian), czwarty kierunek ogranicza się do pozytywnej roli czyli wyjaśniania dlaczego rola państwa w gospodarce rosła.

        

  1. 1.    Państwo jako remedium na zawodność, niekompletność i słaby charakter rynków

 

Najbardziej popularnym – dydaktycznym - kierunkiem wyjaśniania dużej roli państwa w gospodarce i przyczyn jego silnego wzrostu od czasów Bismarckowskich oraz Ery Postępowej są teorie państwa jako instytucji i organizacji gospodarczej naprawiającej zawodności rynków, brak istnienia niektórych rynków (tzw. niekompletność rynków) oraz słaby charakter (niska jakość) istniejących rynków. Prace na ten temat stanowią lwią część literatury ekonomicznej. Mieszczą się w niej zarówno wykorzystywana przez A. Smitha koncepcja  państwa jako umowy społecznej[1], chociaż A. Smith uważany jest akurat za patrona silnie ograniczonej roli państwa w gospodarce – ale jednakże roli istotnej do spełnienia, jak i bardziej wyrafinowane koncepcje A. Pigou (1938) czy J. Stiglitza (1989). Oczywiście do tego kierunku badań można zaliczyć praktycznie wszystkie kierunki współczesnej makroekonomii (keynesizm, post-keynesizm, nowy keynesizm, monetaryzm, nową ekonomię klasyczną, teorię realnego cyklu koniunkturalnego, ekonomie behawioralną, nowy chartalism, ekonomię nierównowagi, koncepcje wzrostu egzogenicznego i endogenicznego itp.), pomimo, że niektóre z nich (nowa ekonomia klasyczna czy teoria realnego cyklu koniunkturalnego) w ujęciu normatywnym bardzo silnie ograniczają rolę państwa w gospodarce, a w ujęciu pozytywnym wskazują na wiele negatywnych efektów nadmiernego angażowania się państwa w gospodarkę.  Podkreślamy, „nadmiernego”, ponieważ – o czym już wspomnieliśmy w części publicystycznej – te kierunki makroekonomiczne przypisują bardzo poważną, twórczą rolę państwa w gospodarce, np. w zakresie infrastruktury czy kapitału intelektualnego.

         Ze względu na to, że ten kierunek wyjaśniania roli państwa w gospodarce jest doskonale znany, to tylko bardzo skrótowo w tablicach nr 1 i 2 dzięki zgrabnej pracy D. Okimoto (1990) przypominamy listę przyczyn angażowania się państwa w gospodarkę (tablica nr 1) oraz katalog działań jakie współczesne państwa podejmują (tablica nr 2).[2] Oryginalne tablice D. Okimoto w niewielkim stopniu zmodyfikowaliśmy i uzupełniliśmy, nie podważając oczywiście ich głównego sensu.

 

Tablica 1

 

Przyczyny angażowania się państwa w gospodarkę

 

ZAWODNOŚCI  RYNKU

Istnienie efektów zewnętrznych

Występowanie dóbr publicznych

Nadużywanie pozycji monopolistycznych i dominujących

Pojawianie się cykli koniunkturalnych

Występowanie projektów inwestycyjnych o zbyt wysokim ryzyku

Występowanie nierównowagi na rynku pracy

Występowanie dysproporcji społecznych

Utrata międzynarodowej konkurencyjności

SŁABY CHARAKTER  RYNKÓW

Nieefektywność rynków finansowych (kapitałowych)

Nadmierna (wyniszczająca) konkurencja

Dysproporcje w regionalnej alokacji zasobów

Nieład przemysłowy

Nieefektywna alokacja zasobów (brak sektorów priorytetowych)

Wadliwa struktura gospodarcza

BEZPIECZEŃSTWO NARODOWE

Zakłócenia w dostawach surowców

Zamknięcia rynków zagranicznych

Niebezpieczeństwa uzależnienia zagranicznego

Utrata konkurencyjności w gałęziach bytowych

Konieczność utrzymania wysokiego poziomu technologicznego

BRAK WIELU RYNKÓW

Brak harmonijności i kompleksowości struktury gospodarczej, BRAK RYNNKÓW MEDYCZNYCH

NEGATYWNE KONSEKWENCJE INDUSTRIALIZACJI

Niedostateczny rozwój małych i średnich przedsiębiorstw

NEGATYWNE KONSEKWENCJE INTERWENCJONIZMU

Zniekształcenia w parametrach ekonomicznych (cenach, podatkach)

KONIECZNOŚĆ DOGANIANIA KRAJÓW WYŻEJ ROZWINIĘTYCH

Trudności w powstawaniu nowych gałęzi

Obawa przed obniżaniem się wartości dodanej

Obawa przed utratą zdobytej przewagi konkurencyjnej

Obawa przed utratą autonomii gospodarczej

Źródło: Na podstawie D. Okimoto (1990) – opracowanie własne

 

        

 

Tablica nr 2

Katalog autonomicznych działań państwa w gospodarce

 

FORMUŁOWANIE KIERUNKÓW ROZWOJU GOSPODARKI

Długofalowe wizje rozwoju gospodarki

Specjalne ustawodawstwo dla priorytetowych gałęzi

Formułowanie rocznych zadań dla poszczególnych gałęzi

 PODATKOWE ŚRODKI WSPIERANIA GAŁĘZI

Korzyści podatkowe, przyspieszona amortyzacja,  zwolnienie od podatków nakładów na B+R, zwolnienia od podatków funduszy asekuracji ryzyka

FINANSOWE ŚRODKI WSPIERANIA GAŁĘZI

Pożyczki specjalnych banków państwowych

Rządowe instytucje finansowe (agencje, fundusze)

Rządowe banki inwestycyjne

ORGANIZACYJNE ŚRODKI WSPIERANIA GAŁĘZI

Kreowanie procesów koncentracyjnych

Sprzyjanie fuzjom i przejęciom przedsiębiorstw

Wytyczne dla inwestycji i produkcji

Wspieranie rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw

MINIMALIZACJA  RYZYKA W GAŁĘZIACH

Zezwalanie na powstawanie karteli (np. polskie holdingi)

Zamówienia rządowe i dotacje

WSPIERANIE ROZWOJU TECHNOLOGICZNEGO

Identyfikacja narodowych priorytetów technologicznych

Inspirowanie do powstawania i wspomaganie finansowe nowoczesnych technologii i produkcji

Kontrola obrotu licencjami na nowoczesne technologie

Subsydiowanie badań B + R

Sponsorowanie projektów badawczych

Prowadzenie badań podstawowych w laboratoriach państwowych

Aktywne ad hoc włączanie się państwa w rozwiązywanie pojawiających się problemów technologicznych 

POLITYKA ANTYMONOPOLOWA

Selektywne i elastyczne podejście do nadużywania pozycji monopolistycznych i dominujących

POLITYKA ZATRUDNIENIA

Wspieranie zatrudnienia w priorytetowych gałęziach

PRZEMYSłOWA POLITYKA REGIONALNA

Specjalne strefy gospodarcze

Administracyjna zgoda na lokowanie określonych rodzajów działalności w różnych regionach

POLITYKA PRZEMYSłOWA VS ZAGRANICA

Ochrona przez cła i kontyngenty krajowych gałęzi

Pozacłowe bariery protekcyjne

Kontrola inwestycji bezpośrednich

Enklawy dewizowe

Promowanie eksportu poprzez zwolnienia podatkowe

Prowadzenie analizy rynków zagranicznych

Ubezpieczenia eksportowo-importowe

Negocjacje międzynarodowe

Kształtowanie kursu wymiennego waluty

Uczestnictwo w organizacjach międzynarodowych

Kontrola napływu kapitału zagranicznego

Koncesje importowe i eksportowe

KSZTAŁTOWANIE PROROZWOJOWEGO POPYTU

Finansowanie edukacji

KSZTAłTOWANIE OPŁACALNOŚCI GAŁĘZI SCHYłKOWYCH

Regulacja strategicznych cen

PRYWATYZACJA

Kształtowanie ścieżek prywatyzacji

Kształtowanie tempa prywatyzacji

Wybór przedsiębiorstw do prywatyzacji

Wybór inwestorów strategicznych

Źródło: D. Okimoto (1990)

 

W wielu innych miejscach próbowaliśmy wykazywać, że ten kierunek poszukiwań, jakkolwiek kanoniczny w dydaktyce, nie tworzy dobrej pozytywnej ani normatywnej teorii państwa w gospodarce. Nie ma przekonujących analiz i dowodów, według których państwo lepiej niż same rynki czy przedsiębiorstwa lub gospodarstwa domowe potrafi naprawiać zawodności rynków, tworzyć nowe (np. stworzenie rynku OFE) czy polepszać ich jakość (charakter). Oczywiście może i powinno to robić, ale to wcale nie jest to w czym państwo w gospodarce jest rzeczywiście niezastąpione, co stanowi jego autonomiczną rolę.

W literaturze oczywiście również zauważono słabości takiego sposobu tworzenia pozytywnej i normatywnej roli państwa w gospodarce i pojawiły się inne kierunki poszukiwań.

 

  1. Państwo jako obszar regulacji, w którym koszty  regulacji administracyjnej są niższe niż koszty funkcjonowania innych regulatorów

 

Drugim  kierunkiem poszukiwań stało się od czasów niezwykle płodnej pracy na temat przedsiębiorstwa R. Coase’a (1937) wyjaśnianie roli państwa w gospodarce przez porównywanie kosztów regulacji gospodarki przez rynki, przedsiębiorstwa i państwa (R. Coase, 1960). Jak wiadomo w słynnej koncepcji kosztów transakcji R. Coase’a  regulacja hierarchiczna w przedsiębiorstwie staje się  często efektywniejsza niż regulacja przez rynek (koszty agencji generowane przez przedsiębiorstwa są niższe niż koszty transakcji generowane przez rynek). Idąc tym nurtem rozumowania R. Posner (1960), S. Shavell (1984) czy O. Williamson (1985) dostrzegają, że w niektórych obszarach gospodarki, jakkolwiek istotnie ograniczonych i wcale nie tak licznych, regulacja państwowa gospodarki może być tańsza niż regulacja przez rynek lub przedsiębiorstwa.

Jednym z najciekawszych nowoczesnych modeli w tym nurcie wyjaśniania  znaczenia państwa w gospodarce, wykorzystanym do empirycznej weryfikacji takiego wzrostu w okresie Ery Postępowej w USA w latach 1887-1917, jest model E. L. Glaesera i A. Shleifera(2003).  A. Shleifer – jako wiadomo – przewodzi liście najbardziej cytowanych współczesnych ekonomistów, poświęćmy więc temu modelowi trochę więcej miejsca, jakkolwiek jego matematyczną formułę przedstawimy dla potrzeb niniejszego referatu w bardzo uproszczonej formule i dość głębokiej autorskiej interpretacji.

E.L. Galseser i A. Shleifer wychodzą z równania C=p(X/S), które można przekształcić na C/P=X/S oraz na nierówności  (C/P)< (X/S) oraz (C/P)˃(X/S). Odpowiednie symbole oznaczają tutaj: C – koszt ostrożności, prewencji, który powinny ponosić przedsiębiorstwa, aby nie dochodziło do negatywnych zjawisk społecznych, takich jak wypadki w produkcji, wypadki w konsumpcji na skutek wadliwej produkcji lub wadliwego świadczenia usług, szkody w środowisku (zanieczyszczenie), a także pozwalając sobie na rozszerzenie tej listy możemy dodać np. szkody pracownicze z braku współczesnych kodeksowych przywilejów pracowniczych itp.  P – oznacza prawdopodobieństwa pojawiania się w gospodarce owych szkodliwych społecznie zjawisk, X – oznacza koszty prawne na jakie może pozwolić sobie przedsiębiorstwo aby wybronić się przed konsekwencjami nieostrożności, doprowadzających do wyżej wymienionych negatywnych zjawisk społecznych, S – oznacza skalę działania przedsiębiorstwa.

Model – jak to już podkreśliliśmy ma wyjaśniać historyczne, dynamiczne zmiany instytucjonalne, ale może też być przydatny w statycznej analizie typologii instytucjonalnej. Tak więc autorzy wyróżniają cztery „czyste” typy instytucjonalno-regulacyjne w gospodarce oraz różne ich „mieszanki”, pozwalające analizować zarówno utrzymywanie się określonego układu instytucjonalno-organizacyjnego gospodarki, jak i jego przemiany. Te „czyste” to:

1)              historyczna regulacja laissez faire, modelowo uważana przez autorów za brak żadnej regulacji („dziki”, „barbarzyński” rynek, we współczesnych gospodarkach państw rozwiniętych w zasadzie głównie czarny rynek, ale w wielu biednych krajach to wciąż „legalne” rynki, o czym ostatnio głośno było np. w przypadku spalonej fabryki odzieżowej Bangladeszu, czy w praktykach etiopskich kapitalistów i wielu, wielu innych przykładach); W takiej modelowej sytuacji zachodzi (C/P)˃(X/S), czyli prawne koszty przedsiębiorstw (tym niższe na jednostkę produkcji im większa skala działania przedsiębiorstwa) chroniące je przed roszczeniami,  są na tyle niższe od kosztów, które musiałoby ponosić przedsiębiorstwo aby nie doprowadzać do niekorzystnych zjawisk społecznych, że przedsiębiorstwo nie ponosi tych ostatnich, nawet gdy prawdopodobieństwo wystąpienia niekorzystnych zjawisk jest wysokie;

2)               regulacja państwowa – rozszerzająca się skala działania przedsiębiorstw powoduje, że rośnie S w modelu i przedsiębiorstwa mają coraz większą siłę stawania ponad prawem, historyczne odnotowanie tych zjawisk (autorzy podają szereg przykładów narastania groźnych wypadków, nieludzkiego traktowania pracowników itp.) staje się dla niektórych grup politycznych asumptem do wprowadza licznych regulacji państwowych, spada prawdopodobieństwo wystąpienia negatywnych zjawisk społecznych P, rośnie koszt prawny, koszt teraz podważenia prawa publicznego;

3)              rynkowa odpowiedzialność przedsiębiorstw – w takim „czystym” instytucjonalno-regulacyjnym systemie nie ma regulacji państwowej, ale nie ma też „barbarzyńskiej” regulacji laissez-faire, ma miejsce natomiast silnie rozwinięte prawo prywatne, dzięki któremu w cywilnym procesach sądowych można dochodzić zadośćuczynienia wszelkich społecznych strat. W modelu mamy wtedy nierówność (C/P)<(X/S), czyli koszt prawny ochrony przed działaniem negatywnym jest wyższy niż koszt ponoszony przez przedsiębiorstwa aby nie dochodziło do negatywnych zjawisk społecznych, prawdopodobieństwo więc takich zjawisk staje się najniższe.

W przedstawionym modelu, jak widać o charakterze matematyczno-prawnym, można jeszcze  wyróżnić czwartą instytucjonalno-regulacyjną sytuację: ponoszenia odpowiedzialności społecznej przez przedsiębiorstwa z tytułu zaniedbania, nie dołożenia należytej staranności, w wyniku której powstają straty społeczne. Autorzy przypisują takim sytuacjom niższe prawdopodobieństwo niż przy regulacji, ale większe niż przy pełnej odpowiedzialności przedsiębiorstw w regulacji sądowej. We współczesnej rozwiniętej gospodarce rynkowej w tą sytuację instytucjonalno-regulacyjną wchodzą różnego rodzaju stowarzyszenia branżowe przedsiębiorstw, ustalające standardy produktów i świadczenia usług, które oceniane są jako pozytywne ‘samorządne” regulacje gospodarki, chociaż niekiedy też są uważane za ograniczające sztucznie konkurencję, tworzenie quasi-monopolistycznych sytuacji.

Powyższy model E. L. Glaesera i A. Shleifera jest na pewno bardzo ciekawym współczesnym rozwinięciem genialnej koncepcji R. Coase’a wyboru instytucji regulacyjnych (wyjaśniania dlaczego historycznie tak je wybierano), odwołującym się precyzyjniej do jednych z kosztów transakcji, do kosztów porządków prawnych (ustalania i podważania prawa). W świetle tego modelu możemy lepiej zrozumieć trudności budowy polskiej gospodarki rynkowej z powodu jakości prawa – co genialnie M. Friedman przewidywał dla polskiej gospodarki i czemu nadał wyższy priorytet niż prywatyzacja. Gospodarka rynkowa ma poważne problemy w rzeczywistości w osiągnięciu swojej modelowej efektywności[3]. Nie oznacza to jednak, że regulacja państwowa zawsze może jej w tym pomóc.

 W modelu E. L. Glaesera i A. Shleifera, jak i w całym tym instytucjonalnym nurcie wyjaśniania roli państwa w gospodarce,  bardzo miękką kategorią jest prawdopodobieństwo wystąpienia określnych negatywnych konsekwencji społecznych, brak jest pokazania roli regulacyjnej gospodarstw domowych, które również, obok przedsiębiorstw i rynków „konkurują” z państwem o regulację gospodarki oraz przede wszystkim mylona jest rola normatywna z pozytywną teorii. O ile bowiem w fundamentalnej dla tego kierunku teorii przedsiębiorstwa R. Coase’a w pełni pozytywnie i normatywnie zrozumiałe jest „anektowanie” przez przedsiębiorstwo rynku, np. przedsiębiorstwo widzi doskonale biznes wchłaniając partnerów rynkowych, to politycy nie dokonują optymalizacji struktury regulatorów gospodarki (np. więcej rynku mniej państwa - teoria pozytywna), chociaż ekonomia może im to podpowiadać (teoria normatywna). Od R. Coase’a (a oczywiście i wcześniej od A. Smitha i innych) do E. L. Glaesera i A. Shleifera ekonomiści wskazują na pożądaną normatywnie kompozycję regulatorów gospodarki, ale w rzeczywistości do jej ukształtowania się nie dochodzi.

 

  1. 3.    Państwo jako organizator gry kooperatywnej, korzystniejszej w wielu przypadkach niż gra niekooperatywna (rynkowa)

W trzecim kierunku myślenia o roli państwa w gospodarce wykorzystuje się słabość najtwardszych, matematycznych, modeli sprawności rynkowej gospodarki. Modele te broniły w abstrakcyjnych, heurystycznych analizach zdecentralizowanych gospodarek. Jeśli nawet słabo odzwierciedlały rzeczywistość, to jednakże „w swoim świecie czuły się” doskonale. Zostały jednak „zaatakowane” silnie ze strony „swojego świata” – ze strony teorii gier, której podstawy stworzyli ekonomista i matematyk O. Morgenstern i J. von Neumann. W teorii gier pokazano, że gra niekooperatywna (konkurencyjna, rynkowa) nie zawsze doprowadza do najlepszych rozwiązań, że często do takich rozwiązań doprowadza gra kooperatywna (twierdzenie o minimaxie O. Morgernsterna i J. von Neumanna pokazujące, że wybory dominujące (rynkowe) są gorsze niż wybory kooperatywne - rozstrzygnięcie tzw. dylematu więźnia M. Flooda i M. Dreshera).  W tym kierunku podążyła też tzw. teoria wyboru publicznego (J. Buchanan, K. Arrow, G. Tullock) szukająca lepszych rozwiązań dla gospodarki w wyborach publicznych (nawet „dyktatorskich”- Arrow) niż w wyborach rynkowych (J. Wilkin, 2005).  Mimo, że dalsze prace w tym kierunku nie pokazują już takich przewag wyborów publicznych nad prywatno-rynkowymi (J. Nash, J. Harshanyi, R. Selten, R. Aumann, T. Shelling, M. Spence, L. Hurwicz, A. Roth, L. Shapley – by tylko o  Noblistach wspomnieć),  główni natomiast  przedstawicieli tego nurtu J. Buchanan i G. Tullock stali się jednymi najzagorzalszych krytyków wzrostu znaczenia państwa w gospodarce, to jest to kierunek, który co jakiś czas przeżywa renesans.

W jednej ze współczesnej koncepcji kooperatywnego modelu gospodarki M. A. Nowak (2012) pokazuje, że jednostki antropologicznie czy etnologicznie zamiast systemu in-red-tooth-and-claw dostrzegają bardzo wiele korzyści we współpracy i wzajemnej pomocy. Cechy takie dostrzega się i u zwierząt (lwy, nietoperze, małpy, mrówki) a  nawet u takich prostych organizmów jak drożdże, natomiast są one już ogromnie rozbudowane u ludzi. A. Nowak identyfikuje pięć powodów, które ludzi nakłaniają do współpracy: 1) wzajemność bezpośrednia (liczę na rewanż pomocy, jeśli ja pomagam tobie),  2) dobór przestrzenny (pomagamy sobie bo jesteśmy sąsiadami lub nawet współcześnie jesteśmy w jednej sieci społecznościowej), 3) wspólne geny („wskoczę do wody aby uratować dwóch braci i ośmiu kuzynów” – nasze rodzeństwo ma 50% naszego DNA, zaś bliscy kuzyni 12,5%), 4) wzajemność pośrednia (decydujemy się pomóc komuś innemu ze względu na reputację, z reputacją pomagającego i ja kiedyś otrzymam pomoc) i 5) zauważony już przez K. Darwina dobór grupowy: osobnicy są skłonni działać w interesie całej grupy kosztem jednostki („stała gotowość do wzajemnej pomocy i poświęcenie się dla wspólnego dobra, jest w stanie pokonać większość innych plemion – i to jest właśnie dobór naturalny” (K. Darwin, O pochodzeniu człowieka).

Budowane przez A. Nowaka i innych modele matematyczne oraz eksperymenty psychologiczne pokazują być może jedną z najciekawszych prawd o wyborze regulacji gospodarczej, wzroście i spadku znaczenia państwa w różnych okresach, a mianowicie: „Symulacje ewolucyjne pokazują, że współpraca jest zjawiskiem z natury niestabilnym – po okresach kooperacji i dobrobytu zawsze nastaje mroczny czas, gdy gracze zaczynają myśleć tylko o sobie. A jednak altruizm bezustannie się odradza, nasze moralne kompasy wcześniej czy później zaczynają wskazywać ten sam kierunek. Cykle współpracy i działania w pojedynkę odzwierciedlają lepsze i gorsze czasy w historii człowieka, tworzą swoiste sinusoidy w systemach politycznych i gospodarczych. (A. Nowak, 2012, s. 29).

Nie ukrywamy, że z dużą sympatią dostrzegamy tego typu kierunek badań, jakkolwiek wykorzystanie jego wyników w rozstrzyganiu wielu dylematów współczesnego państwa w gospodarce jest jeszcze trudne, ale być może przyszłościowe, np. czy sieci społecznościowe przejmą część funkcji państwa?

 

4. Państwo jako realizator interesów lobbystycznych

Możemy dostrzec również w teorii czwarty silny pozytywny kierunek badań nad zmianami roli państwa w gospodarce. Chodzi tutaj o takie koncepcje, które próbują tłumaczyć wzrost znaczenia państwa w gospodarce, angażowanie się państwa w coraz to nowe przedsięwzięcia na skutek działań lobbystycznych różnych grup ( G. Stigler, R. Posner, S. Peltzman, F. McChesny, M. Olson czy „uchodźcy” z trzeciego kierunku: Buchanan i Tullock). Podobnie jak w przypadku trzeciego kierunku badań takie zmiany roli państwa mogą mieć charakter korzystny dla społeczeństw – bardzo wiele pożytecznych inicjatyw społecznych kończy się ich realizacją ze środków publicznych i przy wykorzystaniu państwowej siły stanowienia prawa. Bardzo często jednakże, to co uważa się za sukces zaangażowania się państwa w gospodarkę, jest efektem realizacji określonych interesów grupowych, wątpliwych z punktu widzenia korzyści ogólnospołecznych czy modeli makroefektywnościowych. Np. ambitna polityka przemysłowa państwa może być silnie inspirowana przez interesy partykularne,  sprzeczne z interesem państwa.

Za najbardziej popularną w tym kierunku badań  uznaje się teorię pogoni za rentą rozwijaną przez wspomnianych już J.M. Buchanana, G. Tullocka oraz E. Katza, J. Roseberga czy czekającą za jej rozwój na Nagrodę imieniem Nobla Anne Krueger. Pogonią za rentą określa się właśnie  wpływanie jednostek i grup na kreowanie porządku prawnego oraz na politykę gospodarczą w celu osiągnięcia korzyści dla siebie (M. Raczyński, 1998). Efektem takiego procesu staje się osiąganie korzyści jednych podmiotów kosztem drugich, czyli odwrotne zjawisko niż w podstawowej dla ekonomii zasadzie efektywności, zasadzie Pareto. W odróżnieniu od opisywanej od czasów A. Smitha gospodarki rynkowej, w której powstają nowe wartości, zjawisko pogoni za rentą doprowadza do dzielenia już istniejących wartości.

W ramach tego kierunku badawczego, jak już wspomnieliśmy głównie o charakterze pozytywnym – eksplanacyjnym, nie brakuje jednakże również nadziei normatywnych, np. w ujęciu nieżyjącego już niestety  Mancura Olsona, według którego możliwe jest doprowadzenie do gry kooperatywnej milionów gospodarstw domowych jako przeciwstawienie gier kooperatywnych kilku grup interesów (łatwiej kooperujących niż miliony), jakkolwiek takie doprowadzenie następuje w sposób radykalny i w radykalnych sytuacjach (M.Olson,1971 )[4].

Nie ulega wątpliwości, że i w ramach tego kierunku badawczego następuje istotny postęp wiedzy w zrozumieniu roli państwa we współczesnych gospodarkach, nie wyjaśnia się jednak w ramach niego co rzeczywiście korzystnego wnosi państwo do gospodarki, a takie wielkie pozytywy istnieją i dostrzega je nawet R. Nozick (1974, 2010).  

 

  1. 5.    Autonomiczne cele państwa w gospodarce – Autorska teoria państwa i regulatorów gospodarki

 

Cztery – bardzo pojemne - kierunki badawcze w literaturze ekonomicznej próbujące wyjaśnić rolę państwa w gospodarce oraz wskazywać jak ją najkorzystniej kształtować, napotykają na istotne bariery poznawcze. Na pewno państwo zwiększa swoją rolę w gospodarce także i po to aby naprawiać rynki, aby lepiej regulować gospodarkę niż rynki, przedsiębiorstwa czy gospodarstwa domowe, aby organizować i  wykorzystywać potencjał współpracy jednostek i ich grup oraz silnie ulega korzystnym i niekorzystnym społecznie naciskom lobbystycznym różnych grup. Identyfikując w ten sposób rolę państwa w gospodarce główne kierunki badawcze nie pokazują jednakże na czym polega przewaga państwa w stosunku do innych regulatorów gospodarki, co gorzej – nie pokazują na czym polega autonomiczna rola państwa, czyli taka którą tylko ono może pełnić lub przynajmniej pełnić najlepiej z punktu widzenia swojej specyficznej istoty. Mówiąc inaczej - chodzi o poszukiwanie odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytanie: co takiego „dobrego” ma regulator gospodarki państwo czego nie mają rynki, przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe?

Aby odpowiedzieć na to fundamentalne pytanie musimy skrótowo przedstawić nasz model regulacji gospodarki.

Gospodarka jest regulowana przez cztery rodzaje ekonomicznych regulatorów: gospodarstwa domowe, rynki, przedsiębiorstwa i państwa (administrację centralną i samorządową). Mimo że takie wyróżnienie tych regulatorów jest już istotnym zabiegiem heurystycznym, ponieważ można identyfikować inne pogrupowanie czynników, które decydują o tym co się dzieje w gospodarce, to i tak te regulatory są wysoce niejednorodne i złożone. Gospodarstwo domowe rodziny Kowalskich może prowadzić przedsiębiorstwo (GUS klasyfikuje 1,5 mln przedsiębiorstw w Polsce w grupie: gospodarstwa domowe), firma Asseco Poland obok zarządzania hierarchicznego pozwala licznym swoim jednostkom rynkowo konkurować ze sobą, funkcjonowanie rynków zależy od rodzajów przedsiębiorstw i gospodarstw domowych na nich działających, państwo prowadzi przedsiębiorstwa państwowe lub projektuje rynki, jak np. w przypadku nieszczęsnego zaprojektowania rynku otwartych funduszy emerytalnych czy usług bankowych itd. Czym więc różnią się od siebie jako regulatory gospodarki: gospodarstwa domowe, rynki, przedsiębiorstwa i państwa?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy dokonać znacznie głębszego zabiegu heurystycznego i spróbować odkryć najbardziej elementarne, abstrakcyjne i wysterylizowane charakterystyki regulatorów gospodarki. Można tego dokonać etnologicznie np. wychodząc od ról jakie pełni gospodarstwo domowe - podstawowy i najważniejszy regulator - w gospodarce: na początku były gospodarstwa domowe!

Gospodarstwa domowe (H) , jego członkowie pełnią w gospodarce role: konsumenta i właściciela (C), pracownika – producenta, przedsiębiorcy lub menedżera (E), pośrednika, marketera, licytatora, aukcjonera, matchmakera (M) oraz polityka, obywatela (S)  czyli H = f(C, E, M, S).[5]

Na czym polegają te role? Przyjmujemy, że gospodarstwa domowe dążą do tego aby z posiadanych przez siebie aktywów (ich struktury( (A - assets) materialnych (pieniędzy, zdolności do pracy, ziemi, budynków, urządzeń itp.)  i intelektualnych (wiedzy, talentów, relacji) osiągać jak najlepszy pożytek, np. mierzony przychodami - TR (Total Revenue). W swojej roli konsumenckiej gospodarstwa domowe dokonują – wyboru: w jaki sposób wykorzystać swoje aktywa (A). Od czasów L. Walrasa i V. Pareto, C. Mengera i innych ekonomia poświęca lwią część uwagi temu, jak gospodarstwa domowego dokonują tego wyboru, jak ekonomia może być im przydatna w tym kluczowym dla gospodarki procesie.

W swojej roli producenckiej, przedsiębiorczej, menedżerskiej lub pracowniczej gospodarstwa domowe zakładają przedsiębiorstwa lub w nich pracują czy zarządzają nimi (F). Znów teorie ekonomii, teorie przedsiębiorstw starają się wyjaśniać i podpowiadać dlaczego przedsiębiorstwa mogą być wspaniałą dźwignią wykorzystania aktywów gospodarstw domowych, chociaż mogą stać się tez dla nich maczugą, doprowadzając je do bankructwa. W innym miejscu opisaliśmy wiele badań pokazujących na czym polega ta dźwignia lub maczuga (np. w korzyściach i kosztach skali działania, innowacyjności, zakresie działania, koordynacji hierarchicznej i odkryciu zarządzania, sieciach, narzucaniu standardów, przyciąganiu kapitału, spirali wiedzy itp. itd.).

W swojej roli pośrednika, marketera, licytatora, aukcjonera  (M) gospodarstwa domowe tworzą rynki, projektują rynki, organizują rynki, zdobywają ich części lub rozszerzają je, mają silny wpływ na ceny (P). Oznaczenie tej roli przez literkę M, bardziej nawet niż M jak Market, sugeruje M jak Matching. W tej roli „rynkowej” gospodarstwa domowe są swoistymi matchmakers , „swatami” dopasowującymi do siebie popytowe i podażowe części rynków, w bardzo różnych konfiguracjach (A. Roth, 2012, wykład Noblowski).

W ostatniej roli – kluczowej dla naszego tekstu – gospodarstwa domowe w roli obywateli, polityków, administratorów państwowych co mogą czynić jeszcze dla gospodarki? W tej roli gospodarstwa domowe kreują czas i pieniądz w gospodarce, stają się swoistymi siewcami czaso-pieniądza (T – Time). Przenoszą przychody i wydatki w czasie, zdecydowanie jakościowo silniej niż przedsiębiorstwa – banki czy rynki finansowe. W procesie tym kreują lub niszczą aktywa publiczne.  To dostrzegali już długo przed Keynesem różni władcy silnie zadłużając państwa w czasie wojen. Tworzenie wielkich deficytów w finansach publicznych i wielkiego długu publicznego bez bankructw to na pewno jedna z najbardziej autonomicznych, szczególnych, niepodważalnych ról, którą można realizować jako polityk czy pośrednio jako obywatel. Z tą rolą kreatywności czasu wiąże się również możliwość kształtowania stopy procentowej, stopy aktualizacji a także emisja pieniądza, jego poboru podatkowego czy ograniczeń w wydawaniu.

Próba podważenia tej autonomicznej roli „państwowca” (S – Statesman)  gospodarstw domowych jakiej podjął się R. Barro ( 1974) w analizie  tzw. tożsamości Ricarda nie udała się [M. Feldstein, (1976), D. Romer (2011)], chociaż na pewno ma pozytywne konsekwencje w ostrzeganiu państwa przed przesadnym manipulowaniem czasem. Jak wiadomo R. Barro próbował wykazywać kluczową dla nowej ekonomii klasycznej kwestię, silnie opozycyjną do keynenesizmu, że nie ma dwóch okresów w gospodarce: krótkiego i długiego. W efekcie za dzisiejsze długi państwa  w przyszłości gospodarstwa domowe będą musiały zapłacić wysokimi podatkami, pokrywającymi też odsetki od długów. Rozumując w ten sposób mogą już dzisiaj zwiększać oszczędności na podatki w przyszłości a nie popyt pobudzający gospodarkę.  Państwo jednakże silnie manipuluje  czasem (deficytem w finansach publicznych, długiem publicznym, stopami procentowymi, emisją pieniądza), bez względu na to czy czyni to dobrze czy źle, czy ma to wpływ na aktualny popyt czy nie. W ostatnim kryzysie czyni to przede wszystkim w samych USA, w sposób niewyobrażalny jeszcze kilka lat temu i niekiedy nawet z przyzwoleniem czołowych przedstawicieli nowej ekonomii klasycznej.

Gospodarstwa domowe pełniąc więc role konsumenckie, produkcyjne, pośredniczące i obywatelskie starają się osiągać jak największe przychody z alokowania swoich aktywów, odkrywania możliwości produkcyjnych, kształtowania rynków i kreowania czasu: TR = f( A, F, P, T). Poszukiwania kształtu tych funkcji nie ustają  od czasów genialnej koncepcji funkcji CES z 1956 (R. Solow)  i z 1961 roku (Arrow, Chenery, Minhas) czy modeli wzrostu egzogenicznego i endogenicznego wzrostu gospodarczego (J. Growiec, 2012). Wciąż pasjonującą zagadką teoretyczną jest to, w jaki sposób regulacja typu T wpływa na przychody gospodarstw domowych z ich aktywów, być może podobną w ekonomii, jak rola czasu w słynnym równaniu A. Einsteina w fizyce czy George Price’a w teorii ewolucji.

Jakie konsekwencje wynikają dla rzeczywistej regulacji państwa w gospodarce z tej modelowej analizy elementarnych regulatorów - mających swoje źródło w różnych rolach pełnionych przez gospodarstwa domowe w gospodarkach? Zwróćmy uwagę na dwojakie konsekwencje.

Po pierwsze rzeczywiste państwa ( centralna i samorządowa władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza), podobnie jak rynki, przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe wykorzystuje wszystkie modelowo wyróżnione elementarne regulatory gospodarki. Ale dominującymi regulatorami wykorzystywanymi przez państwa są regulatory czasu i pieniądza, przez przedsiębiorstwa regulatory produkcji, przez rynki cenowe regulatory dopasowania popytu i podaży a przez gospodarstwa domowe regulatory preferencji i wyboru  wykorzystania swoich aktywów. Ta dominacja przybiera różne rozmiary, dalekie od efektywności wykorzystania elementarnych regulatorów przez rzeczywiste regulatory złożone.

Po  drugie więc – wykorzystanie tych regulatorów powinno jak najlepiej służyć gospodarstwom domowym, powinny one dla nich stanowić swoiste dźwignie a nie maczugi, przy wykorzystaniu  aktywów. Ta trywialna konstatacja wcale taką nie okazuje się w teorii i w rzeczywistości. Już K. Marks mocno głowił się nad sprzecznością ról w jakich występują  gospodarstwa domowe, raz jako bourgeois, innym razem jako citoyen (później stało się to swoistym „dylematem posła” - lubiącego np. nadużywać alkoholu i  głosującym za prohibicyjną ustawą). W ostatnim czasie nie kto inny,  tylko znany światowy ekonomista, profesor ekonomii na Harvardzie, nie gdzie indziej, tylko w HBR, piśmie „twardych” teorii biznesu „odkrył” na nowo tą trywialną konstatację (R. D’Aveni, 2012). W artykule pod znamiennym tytułem When Consumers Win, Who loses? R. D’Aveni pisze o zyskach konsumentów amerykańskich z gigantycznego importu tanich towarów chińskich, ale i o stratach przedsiębiorców i pracowników amerykańskich z tytułu utraty pracy. Nie można więc dostrzegać tylko interesów konsumenckich, albo tylko producenckich, nie mówiąc już o interesach rynkowych czy publicznych.  W integracji różnych ról jakie pełnią gospodarstwa domowe w gospodarce rodzi się więc już jeden  z głównych dylematów gospodarki, a zarazem szansa na jego  rozstrzyganie.

Poza niniejszy artykuł wykracza prezentacja matematycznego modelu tej integracji w standardzie Economics/Journal, być może i dobrze, ponieważ standard ten upraszcza matematycznie rolę czasu i indeterminizmu (stałe stopy aktualizacji czy określone prawdopodobieństwa). Paradoksalnie w adekwatniejszym werbalnym ujęciu możemy pokazać, że taka integracja jest najbardziej skuteczna, jeśli jej ogniwem wiążącym są gospodarstwa domowe.

W  teoriach przedsiębiorstw coraz bardziej podkreśla się kluczową rolę gospodarstwa domowego w kreowaniu przedsiębiorstw. Pokazuje to tzw. teoria konfirmy (połączenie i gra słów: konsument i firma).  W ujęciu węższym (mającym swoje egzemplifikacje w szeroko już dzisiaj analizowanych w literaturze zjawisku np.  crowdsourcingu czy lean start up ) teoria ta pokazuje - jak nabywcy w wielu w nowoczesnych firmach odgrywają kluczową rolę w kreowaniu przedsiębiorstw wykonujących dla nich określone projektowe, zindywidualizowane zlecenia. W ujęciu szerszym, symbolicznym, pokazuje jak zmieniają się cele, struktury i kapitał intelektualny przedsiębiorstw aby dostarczać nabywcom jak największych składników intelektualnych wartości, za które nabywcy gotowi są zapewniać przedsiębiorstwom wysokie rentowności. Zarówno w węższym, jak i szerszym ujęciu konfirmy to przedsiębiorstwa, które nie alienują się od gospodarstw domowych, ich założycieli i ostatecznych właścicieli.[6]

Odpowiednikiem dla teorii konfirmy w połączeniu regulatorów państwa i gospodarstw domowych mogłaby być – też z grą słów - teoria państwa typu constans: państwo wykorzystujące swoje możliwości kreatora czasu i pieniądza dla stałego dbania o  długookresowe interesy gospodarstw domowych.

Konfirmy i państwo typu  constans zapewniają z kolei wysoką jakość (charakter) rynków, możliwości projektowania  rynków o wysokiej jakości, które z kolei przekształcają przedsiębiorstwa w konfirmy i pozwalają państwu utrzymać charakter constans.

Przytoczmy tylko dwa przykłady – ale ogromnie spektakularne - państwa w gospodarce typu constans oraz dwie wielkie implikacje normatywne dla jego kreowania.

Pierwszy przykład. N. Roubini i S. Mihm (2011) piszą: „ Poczynając od wczesnych eksperymentów Hoovera, a skończywszy na programie reform zwanym Nowym Ładem epoki Roosevelta, małe i duże projekty robót publicznych sprawiły, że ludzie znaleźli zatrudnienie i ożywili popyt na towary i usługi . Liczba realizowanych wówczas projektów do dziś nie przestaje imponować. Powołane wtedy do istnienia przedsiębiorstwa: Public Works Administration, Works Progress Administration i Civilian Conservation Corps, zbudowały 38 tysięcy kilometrów kanalizacji, 480 lotnisk, 78 tysięcy mostów, 780 szpitali, 920 tysięcy kilometrów dróg i ponad 15 tysięcy szkół, sądów i innych budynków użyteczności publicznej”. (sic!)

To nie były jakiekolwiek wydatki, zakopywanie butelek…czy bardziej realistyczne powszechnie analizowane marnotrawstwo środków publicznych. To wszystko odbywało się w gospodarce, w której cały czas bardzo silnie, wręcz brutalnie działał rynek oraz przedsiębiorstwa po głębokim kryzysie,  przypomnijmy analizę A. Fielda (2011), zaczęły przechodzić głęboką restrukturyzację ( most technologically progressive decade of the 20th century). Powstałe w wyniku tej aktywności państwa aktywa publicznie wielokrotnie przewyższyły wartość powstałego długu publicznego! Implikacja normatywna jest tutaj dość jasna: państwo może dbać skutecznie o długookresowe interesy gospodarstw domowych, gdy dług publiczny tworzy aktywa publiczne o wartości znacznie go przewyższającym i jeśli wszystkie regulatory gospodarki są wysokiej jakości: gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa, rynki i administracja publiczna.

Drugi przykład. Tygodnik „The Economist” z 4-10 grudnia 2010 informuje, że rząd Wielkiej Brytanii podejmuje się wielkiego programu restrukturyzacji krajowej infrastruktury. Program szacuje na 200 mld funtów, ale chce wydać ze środków publicznych tylko 40 mld. Do wydania pozostałych 160 mld funtów chce zastosować cajoling, przypochlebianie się prywatnemu biznesowi, aby to on wydał te 160 mld na wskazane przez rząd projekty. Czyżby miało to być socjalistyczne planowanie i swoisty współczesny keynesowsko-leontiefowski mnożnik zrobienia z 40 mld funtów wydatków państwa 200 mld inwestycji i to o określonej strukturze? Nie! To realizacja koncepcji państwa typu constans, w którym wszystkie regulatory są wysokiej jakości i mogą się łatwo ze sobą integrować na płaszczyźnie długookresowych interesów gospodarstw domowych[7].

Dbanie o długookresowe interesy gospodarstw domowych nie dokonuje się więc  przez paternalizm, opiekuńczość czy dyktaturę państwa. Musi dokonywać się przez emancypację gospodarstw domowych[8]. M. Beylin na tle lektury ostatnich książek T. Judta i T. Snydera bardzo mądrze zauważa: „Marzenie o powrocie do dawnego społeczeństwa, spajanego siłą państwa, to tylko nostalgia, nie recepta. Dziś liczą się samorzutnie organizujący się obywatele” (GW, 3-4 sierpnia 2013).

 

  1. 6.    Publicystyczne kontrowersje dotyczące roli państwa w gospodarce

Aktualny kryzys gospodarczy w świecie i poważne zaburzenia funkcjonowania i wzrostu polskiej gospodarki powodują silne odnowienie emocji związanych z rolą państwa w gospodarce. W stosunku do dominującej w latach 1980-2007 ekonomii głównego nurtu, redukującej silnie rolę państwa w gospodarce – jakkolwiek nie aż tak silnie, jak to się jej przypisuje,  pojawia się wiele ciężkich zarzutów. Zarzuty te głównie formułuje się na płaszczyźnie publicystyczno-politycznej, a i sama ekonomia głównego nurtu też się niekiedy na tą płaszczyznę musi przenosić,  z charakterystyczną jednakże dla niej elegancją (R. Lucas, 2009). Tak więc w dyskursie tym obecnie pojawiają się takie prace jak: Zakończcie ten kryzys Paula Krugmana (2013) czy Time for Visible Hand J. Stiglitza (2010), mniej  natomiast próbuje się wracać do tak imponującej pracy jak np. Grabbing Hand: Governement Pathologies and Their Cures (A. Schleifer, R. W. Vishny, 1998). Pojawia się więc mnóstwo publicystyki (P. Krugman, J. Stiglitz, G. Becker, R. Posner, D. Kahneman, G. Akerlof, J. Osiatyński, G. W. Kołodko, L. Balcerowicz, J. Toporowski, i wielu, wielu innych), a nawet wielką teorię próbuje się sprowadzać do lżejszej formy (R. Skidelsky (2013), N. Wapshott (2013), S. Nasar (2012).

Publicystyka okazuję w takich czasach potężną bronią, ale przy wnikliwszej analizie obnaża swą naturalną ułomność.

Z braku miejsca skoncentrujmy się tylko na jednej próbie, ale za to bardzo doniosłej, wyrażającej wielką troskę o interesujące nas w tym artykule gospodarstwa domowe. R. Skidelsky (2013a) w wywiadzie dla Dziennika Gazeta Prawna, wskazuje na cztery dobre na dzisiejsze czasy przesłania J. M. Keynesa, obecne i w wielu innych pracach np. wspomnianych już P. Krugmana, J. Stiglitza, J. Toporowskiego i  wielu obecnie innych:

a) konieczność zwiększania wydatków państwa  i długu publicznego,

b) silne zmniejszenie zaufania do rynków,

c) bezwzględne nadawanie priorytetu okresowi krótkiemu nad okresem długim

d) oraz kluczową kwestię dla naszego referatu: dbałość o ciągłość pracy ludzi, w tym szczególnie młodych ludzi.

R. Woś - prowadzący ten jeden z wielu wywiadów jakie R. Skidelsky udzielił w Polsce - nie uklęknął jednakże przed największym biografem Keynesa, jak to uczynili inni rozmówcy, i dość łatwo zmusił go podważenia trzech pierwszych przesłań. R. Skidelsky zgodził się, że wysoki deficyt budżetowy i dług publiczny są groźne i…że jego mistrz był: „zdecydowanym zwolennikiem budżetu, który w dłuższym czasie dąży do równowagi. I nie boi się zaciągać długu, kiedy to konieczne, ale jednocześnie realizować budżetową nadwyżkę w czasach koniunktury. O tym się często zapomina. Poza tym jest zasadnicza różnica, które wydatki się równoważy. Nie powinno się finansować służby cywilnej z pożyczonych pieniędzy[9]. Z tą poprawką to i liberalnym nowym klasykom ciężko byłoby odwrócić się od Keynesa. W endogenicznych modelach wzrostu R. Lucasa czy R. Barro docenia się silnie pozytywną rolę rozwojowych wydatków państwowych, np. wydatków na infrastrukturę czy rozwój kapitału ludzkiego. Niestety w innym miejscu wywiadu R. Skidelsky powraca poważnie do keynesowskiego dowcipu z wydatkami państwowymi na zakopywanie i odkopywanie dolarów w butelkach. Podobnie nie bardzo uczeń Keynesa potrafił sobie poradzić z jedną z kluczowych kwestii dotyczącej roli państwa w gospodarce, jaką jest jakość administracji państwowej. R. Woś celnie to wypunktował: Łatwo panu wychwalać rolę państwa w gospodarce. Mieszka pan w Wielkiej Brytanii, gdzie rząd i administracja należą do najbardziej wydajnych i dobrze zorganizowanych. W naszej części Europy państwo działa dużo słabiej. To naturalne, że trudniej mu zaufać.  

Jedną z najpopularniejszych teorii – jak pokażemy dalej – wyjaśniającą wzrost znaczenia państwa w gospodarkach jest teoria wskazująca państwo jako remedium na zawodność, niekompletność i słaby charakter (jakość) rynków. Oczywiście przywołuje ten fakt i R. Skidelsky za J. M. Keynesem, ale jednocześnie szybko dodaje: Często się zarzuca Keynesowi, że był zakamuflowanym socjalistą. To nieprawda. On był zwolennikiem gospodarki kapitalistycznej, gdzie wszystko opiera się na dużym, żywotnym sektorze prywatnym.

W trzecim przesłaniu – dotyczącym sławetnego długiego okresu, „w którym i tak wszyscy będziemy martwi” -  R. Skidelsky zdecydowanie przesadnie chyba interpretuje mistrza mówiąc: Polemizował z liberałami spod znaku Hayeka i Misesa. Oni uważają, że jak jest kryzys, to trzeba zacisnąć zęby. I nie martwić się aż tak bardzo o to, co będzie się działo w ciągu najbliższych pięciu, sześciu lat, bo należy się skoncentrować się na długoterminowych korzyściach z kuracji. Zwróćmy uwagę, że kryzys trwa już sześć lat, a tak naprawdę w USA znacznie dłużej, sześć lat temu to rynki finansowe go ujawniły. Mimo np. monstrualnego wysiłku państwa w USA w postaci nawet 12% deficytu finansów publicznych w niektórych ostatnich latach oraz prowadzoną na niebotyczną skalę operację de facto druku pieniądza przez FED nie udało się go jeszcze zażegnać, nie wiadomo jak długo jeszcze trzeba będzie prowadzić politykę silnej interwencji państwowej, jak wysokie były i będą koszty kryzysu i tej polityki.

Czwarta kwestia podniesiona w wywiadzie jest już poważna i rzutuje też na mocny tytuł wywiadu: Władza i barbarzyńcy: wywiad z papieżem keynesizmu.  Nieinterwencyjne leczenie kryzysów gospodarczych może powodować silnie negatywne społeczne i ekonomiczne skutki: Bo jak tu powiedzieć komuś, kto ma trzydzieści lat i znajduje się w najpiękniejszym okresie swojego życia, szuka mieszkania, znalazł życiowego partnera albo właśnie urodziły mu się dzieci: zabieram ci pracę, ale poczekaj dziesięć lat! Jak dojdziesz do czterdziestki, to gwarantuje ci, że dostaniesz lepszą robotę niż ta, którą miałeś.

Trudno jednakże jest przyjąć za R. Skidelskym, że w prowadzonym sporze o rolę państwa w gospodarce tylko jedna strona jest moralna, sprawiedliwa i wrażliwa społecznie, że liberałom nie zależy na tworzeniu dobrych miejsc pracy dla młodych ludzi. Zwolennicy dużej roli państwa w gospodarce koncentrują się na zaklinaniu efektów zamiast budowania procesów  ich osiągania. Znajdują tutaj sprzymierzeńców ze strony swoistej nowej ekonomii lewicowej rozwijanej też w publicystyce, której jak dotychczas udało się zidentyfikować jedynie takie cztery procesy: a) likwidacja prywatnych przedszkoli i szkół, ponieważ nie tworzą prorozwojowych więzi społecznych („stykania się biednych i bogatych”) i wykluczają wielką część społeczeństwa z możliwości tworzenia i dzielenia efektów gospodarki, b) likwidacja nepotyzmu w firmach prywatnych i c) wzmacnianie pozycji związków zawodowych jako silnego kreatora innowacyjności przedsiębiorstw i d) oczywiście – podatki wysoce progresywne. 

Czwarty keynesowski argument R. Skidelskiego za dużym udziałem państwa w gospodarce i jego wzrostem w czasie kryzysów ociera się natomiast, ponieważ nie został expressis verbis  poruszony w wywiadzie, o ważki problem teoretyczny, który rozwijany jest przez post-keynesistów pod nazwą informatywności kapitału. Zjawisko informatywności kapitału polega na tym, że zasoby kapitału tworzone przez inwestycje w gospodarce stają się coraz bardziej wydajne dzięki rozwojowi kapitału ludzkiego, lub w innym ujęciu kapitału intelektualnego (wiedza, talenty, relacje), gdy brak jest kryzysów w gospodarce przerywających krzywe doświadczenia i korzyści skali. Ta bardzo ciekawa intelektualnie koncepcja post-keynesowska, szczególnie atrakcyjna na szczeblu analizy wielu przedsiębiorstw,  konkuruje jednakże od dawna z liberalną post-schumpeterowską koncepcją twórczej destrukcji następującej w czasie kryzysów. W weryfikowaniu tych dwóch koncepcji zawiera się być może najciekawsze pole badawcze obecnie dla teorii ekonomii i ocena działań podejmowanych w gospodarkach światowych.

Historyk gospodarczy A. Field (2011) wykazuje, że po wielkim kryzysie 1929-1933 przedsiębiorstwa amerykańskie przeżyły most technologically progressive decade of the 20th century. E. Prescott w wykładzie w ALK (29 maja 2013 roku) jest tutaj znacznie ostrożniejszy w ocenach, zwracając jednakże uwagę, że nasza wiedza o przemianach w gospodarkach ergo o efektach określonych działań państwa lub ich zaniechania jest wciąż uboga ze względu na problemy pomiaru kapitału intelektualnego. Postęp w poszukiwaniu takiego pomiaru (zob. B. Lev (2003), D. Dobija (2003), J. Growiec (2012)) może rzucić wiele nowego światła do często już  zbyt jałowego tego sporu. Chciałoby się wiedzieć np. na ile współczesne gospodarki światowe wychodzą z obecnego kryzysu przez zmiany mnożników leontiefowskich (pozytywne zmiany strukturalne), a na ile przez mnożniki keynesowskie (odtwarzanie przez sztuczny popyt tworzony przez państwo chorej mimo wszystko struktury gospodarczej, skoro nie mogła się oprzeć kryzysowi). Jak na razie nie jest to jasne i pozostawia wiele pola do efektownej publicystyki, zwłaszcza, że np. MFW zdarzyły się studenckie błędy w obliczeniach mnożnika keynesowskiego dla Grecji, a prezentacja wyników badań K. Rogoffa i C. Reinhardt otarła się o skandal międzynarodowy.

 

 

Literatura:

R. D’Aveni (2012), When Consumers Win, Who loses?, HBR, september

R. Barro (1974), Are Governments Bonds Real Net Wealth? , „Journal of Political Economy”, vol.82 no 6

G. Becker, G. Stigler (1974), Law Enforcement. Malfeasance and the Compensation of Enforcers, „Journal Legal Studies”, 3:1.

M. Bernat, T. Skoczny (2013), Objaśnienia do art. 15 ust. 1 pt. 4 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, komentarz, C.H. Beck.

R. Coase (1937), The Nature of the Firm, Economica, nr 4

R. Coase (1960), The Problem of Social Cost, “Journal  Law and Economics”, 3:2.

A. Cournot (1838), Recherches sur les principes mathematiques de la theorie de richesses, e-Book Google.

D. Dobija (2003), Pomiar i sprawozdawczość kapitału intelektualnego przedsiębiorstwa, WSZIP, im. L. Koźmińskiego, Warszawa.

A. Field (2011), A Great Leap Forward: 1930S Depression and U.S. Economic Growth, New haven, Yale University Press.

M. Feldstein (1976), Perceived Wealth in Bonds and Social Security: A Comment, Journal of Political Economy, vol. 84 no 2

E. L. Glaeser, A. Shleifer (2003), The Rise of the Regulatory State, “Journal of Economic Literature”, june, vol. XLI.

J. Growiec (2012), Zagregowana funkcja produkcji w ekonomii wzrostu gospodarczego, Warszawa, SGH.

B. Holmstrom, J. Roberts (1998), The Boundaries of the Firm Revisited, “ “Journal of Economic Perspectives”, 12(4)

M. Kuhlamann (2010), The Ultimate Constituents of the Material World: In Search of an Ontology for Fundamental Physics, Ontos, Verlag.

W. Ch. Kim, R. Mauborgne (2005), Strategia błękitnego oceanu, MT Biznes, Warszawa.

D. Kirkpatrick (2010), The Facebook Effect: The Inside Story of the Company that is Connecting the World, Simon&Schuster.

P. Krugman (2012), Zakończcie ten kryzys, One Press.

H. Leibenstein (1950), Bandwagon, Snob and Veblen Effects in the Theory of Consumers’ Demand, “The Quaterly Journal of Economics”.

B. Lev (2003), Intagibles Assets: Values, Measures and Risks, Oxford University Press.

R. Lucas (2009), In Defence of Dismal Science, “The Economist”, 6 august.

J. Moore (1996), The Death of Competition, Harper Business

G. Musser (2012), Fizyka kwantowa. Nowe oświecenie, “Świat Nauki”, grudzień

S. Nazar (2011), Wielkie poszukiwanie. Historia ekonomicznego geniuszu, MT Press.

M. A. Nowak (2012),  Dlaczego sobie pomagamy, “Świat Nauki”, sierpień.

R. Nozick (1974/2010), Anarchia, państwo, utopia. PWN

D. Okimoto (1990), Between MITI and the Market, Stanford.

M. Olson (1971), The Logic of Collective Action: Public Goods and the Theory of Groups, Harvard Business Press.

S. Peltzman (1976), Toward a More General Theory of Regulation, Journal Law and Economics”, 19:2

A. Pigou (1938), The Economics of Walfare, London MacMillan.

R. Posner (1974), A Theory of Economic Regulation”,  Bell Journal of Economics”, 5:2. 

D. Romer (2011), Adavanced Macroeconomics, McGeaw-Hill.

M. Raczyński (1998), Pogoń za  rentą a transformacja systemowa w Polsce, “Ekonomista”, nr 2-3.

P. Romer (1986), Increasing Returns and Long Run Growth, “Journal of Political Economy”, 94

A. Roth (2012), Prize Lecture: The Theory and Practice of Market Design, Nobelprize.org

N. Roubini, S. Mihm (2011),  Ekonomia kryzysu, Oficyna Wolters Kluwer business

S. Shavell (1984), A Model of Optimal Use of Liability and safety regulation”, Rand Journal of Economics, 15:2.

O. Shenkar (2010), Imitation is More Valuable than Innovation, “Harvard Business review”, April.

A. Shleifer, R. Vishny (1998), The Grabbing Hand: Government Pathologies  and Their Cures, Harvard University Press.

G. Stigler (1971), The Theory of Economic Regulation, “Bell Journal of Economics”, 2:1.

R. Skidelsky (2013), Keynes. Powrót mistrza, Wydawnictwo Krytyki Politycznej.

R. Sidelsky (2013a), Władza i barbażyńcy: wywiad z papieżem  keyenesizmu, R. Woś, Dziennik Gazeta Prawna, forsal.pl/artykuły/69210

J. Stiglitz (1989), Wither Socialism? Cambridge, MIT Press.

J. Stiglitz and consortes (2010), Time for Visible Hand, Oxford University Press.

H. Varian (2003),  Intermediate Microeconomics, A Modern Approach, Sixth Edition, W.W. Norton&Company.

N. Wapshott (2011), Keynes kontra Hayek, spór który zdefiniował współczesną ekonomię, Studio Emka

J. Wilkin (2005), Teoria wyboru publicznego, Wydawnictwo Naukowe Scholar.

O. Williamson (2000), The New Institutional Economics: Taking Stock and Looking Ahead, Journal of Economic Literature, nr 38

 



[1] Oprócz teorii umowy społecznej czy to w ujęciu T.Hobbesa, czy  J. Locke’a i J. J. Rousseau, w teorii ekonomii wykorzystywano tez inne politologiczne i socjologiczne koncepcje państwa, np. teorię naturalną Arystotelesa, teorię patriarchalna R. Filmera, teorię przemocy i podboju L. Gumplowicza, teorię marksistowską walki klas (K. Marks, F. Engels czy teorię teistyczną św. Tomasza z Akwinu i św. Augystyna.

[2] Przeglądając te przyczyny i katalog potencjalnych działań widzimy, że sensacyjnie niekiedy ogłaszane przez media kolejne koncepcje polityczno-gospodarcze państwa, jak np. Inwestycje Polskie i wiele innych, czekają od dawna w ujęciu teoretycznym.

[3] Ciekawym przykładem jest tutaj w Polsce spór o tzw. opłaty półkowe pobierane od dostawców przez niektóre hipermarkety, mogące być czynem nieuczciwej konkurencji w myśl art. 15 ust.1 pkt.4 uznk. Sądy okręgowe, apelacyjne i Sąd Najwyższy zajęły w tej sprawie różne stanowiska ale stosunkowo szybko jak na działanie polskiego prawa, natomiast w teorii ekonomii od wielu dziesiątek lat nie udaje się tutaj rozstrzygnąć wielu kontrowersji, a jeśli już rozstrzygnięto, to nie tak jak sądy w Polsce. Zob. M. Bernat, T. Skoczny (2013)

[4] Znana jest analiza  M. Olsona porównująca po II wojnie światowej dynamizm Niemiec i Japonii i ugrzęźniecie Wielkiej Brytanii. Przegranym w II wojnie światowej Niemcom i Japonii zniszczono również nieefektywne instytucje regulujące gospodarki, zwycięska Wielka Brytania zachowała wiele nieefektywnych instytucji, które dopiero zaczęła - nie bez wielkiego oporu społeczeństwa i grup interesu – likwidować M. Thatcher.  

[5] Czy istnieją role, czy tylko jednostki, to jak wiadomo pasjonujący filozoficzny spór o uniwersalia rozpoczęty przez Platona i tak antagonizujący myślicieli Średniowiecza. Nie jest jednakże taki „średniowieczny”. Powraca do niego współczesna fizyka w ramach tzw. ontologicznego realizmu strukturalnego, twierdząc ze relacje, struktury są pierwotne w stosunku do najbardziej elementarnych cząsteczek (kwarków, leptonów, bozonów, gluonów itp.), one je tworzą. (M. Kuhlmann, 2010).

[6] W rozstrzygnięciu dylematu R. D’Aveniego teoria konfirmy przypomina starą teorię kosztów komparatywnych: ogromny eksport Chin do USA powinien dawać takie składniki intelektualne wartości nabywcy – USA,  aby i one mogły silnie zwiększyć eksport do Chin, w innym przypadku grozi to  katastrofą dla obu krajów.

[7] W pełnym świetle kamer w najbardziej znanych publicznych miejscach, a nie w noktowizyjnych teleobiektywach tabloidów na cmentarzach.

[8] Z tego punktu widzenia projekty państwa w sprawie OFE idą niebezpiecznie w odwrotnym kierunku. Państwo po fatalnym zaprojektowaniu rynku OFE, zamiast współuczestniczyć w jego naprawianiu, próbuje wziąć na siebie jeszcze większe zobowiązanie, mając już i tak wysoce nadmierne i bardzo trudne do zrealizowania. Zaprzepaszcza szansę cedowania tych zobowiązań na same gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa oraz rynki i koncentrowanie się na długookresowych warunkach zapewniających wysoką jakość oraz spójność tych regulatorów. Gdyby po 1989 roku państwo polskie nie uczyniło tak w przypadku przedsiębiorstw, to dzisiaj restrukturyzacja każdego jednego z tysięcy przedsiębiorstw w Polsce (nieuchronna w dobie reengineering, restructuring, revitalising, resilence itp.) powodowałaby paraliż całej gospodarki i kraju.

[9] M. Miłosz cytuje za Tygodniem Trybunalskim, że w Piotrkowie Trybunalskim (77 tysięcy mieszkańców) w administracji państwowej pracowało w 2011 roku 8447 osób, w tym wprawdzie 1300 osób w dwóch szpitalach, natomiast w sektorze prywatnym tylko  niecałe 16 tysięcy ( Dziennik Gazeta Prawna 3. 02. 2013).

niedziela, 15 grudzień 2013 17:03

Teorie państwa w gospodarce - Adam Noga

Teorie państwa w gospodarce - Adam Noga

 

Wprowadzenie

 

Silny wzrost roli państwa  w nowoczesnych gospodarkach notuje się w Europie w czasach bismarckowskich w drugiej połowie XIX wieku oraz na przełomie XIX i XX wieku w tzw. Erze Postępowej w USA.  Wówczas rzeczywiście dokonano  wielkiego społecznego i cywilizacyjnego postępu, odkryto wiele wielkich autonomicznych celów państwa i swoistej wysokiej jego wartości dodanej dla społeczeństw, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa i zabezpieczenia społecznego (słynna reforma emerytalna Bismarcka). Wydatki państwa w PKB stanowiły wtedy jednakże zaledwie 10% PKB przed reformami bismarckowskimi i Erą Postępową, długość życia w tym czasie rzadko pozwalała na korzystanie z systemu emerytalnego i mniej niż 1% społeczeństwa mogło sobie pozwolić na zagwarantowanie środków na emeryturze. Dzisiaj gdy udział wydatków państwa przekracza 40 i nawet niekiedy 50% PKB w lwiej części krajów świata, długość życia się wydłuża itp., to np. w Polsce wydatki emerytalne stanowią jedną trzecią finansów publicznych (czyli nieco ponad 14% PKB) , a jedną dziewiątą ich część stanowią dopłaty państwa.

         Tak silny wzrost znaczenia państwa w gospodarkach, w sposób zrozumiały, stał się przedmiotem  wyjaśnienia w kilku kierunkach teorii ekonomii. W niniejszym tekście zwróćmy uwagę na cztery najdonioślejsze: a) państwo jako remedium na zawodność, niekompletność i słaby charakter rynków, b) państwo jako obszar regulacji, w którym koszty jego regulacji są niższe niż koszty funkcjonowania innych regulatorów (głównie rynku – Coase’a koszty transakcji i przedsiębiorstw – koszty agencji), c) państwo jako organizator gry kooperatywnej, korzystniejszej w wielu przypadkach niż gra niekooperatywna (rynkowa) oraz d) państwo jako realizator interesów lobbystycznych. Trzy pierwsze kierunki badawcze mają często ambicje pozytywne i normatywne (poszukiwanie pożytecznych kierunków zmian), czwarty kierunek ogranicza się do pozytywnej roli czyli wyjaśniania dlaczego rola państwa w gospodarce rosła.

        

  1. 1.    Państwo jako remedium na zawodność, niekompletność i słaby charakter rynków

 

Najbardziej popularnym – dydaktycznym - kierunkiem wyjaśniania dużej roli państwa w gospodarce i przyczyn jego silnego wzrostu od czasów Bismarckowskich oraz Ery Postępowej są teorie państwa jako instytucji i organizacji gospodarczej naprawiającej zawodności rynków, brak istnienia niektórych rynków (tzw. niekompletność rynków) oraz słaby charakter (niska jakość) istniejących rynków. Prace na ten temat stanowią lwią część literatury ekonomicznej. Mieszczą się w niej zarówno wykorzystywana przez A. Smitha koncepcja  państwa jako umowy społecznej[1], chociaż A. Smith uważany jest akurat za patrona silnie ograniczonej roli państwa w gospodarce – ale jednakże roli istotnej do spełnienia, jak i bardziej wyrafinowane koncepcje A. Pigou (1938) czy J. Stiglitza (1989). Oczywiście do tego kierunku badań można zaliczyć praktycznie wszystkie kierunki współczesnej makroekonomii (keynesizm, post-keynesizm, nowy keynesizm, monetaryzm, nową ekonomię klasyczną, teorię realnego cyklu koniunkturalnego, ekonomie behawioralną, nowy chartalism, ekonomię nierównowagi, koncepcje wzrostu egzogenicznego i endogenicznego itp.), pomimo, że niektóre z nich (nowa ekonomia klasyczna czy teoria realnego cyklu koniunkturalnego) w ujęciu normatywnym bardzo silnie ograniczają rolę państwa w gospodarce, a w ujęciu pozytywnym wskazują na wiele negatywnych efektów nadmiernego angażowania się państwa w gospodarkę.  Podkreślamy, „nadmiernego”, ponieważ – o czym już wspomnieliśmy w części publicystycznej – te kierunki makroekonomiczne przypisują bardzo poważną, twórczą rolę państwa w gospodarce, np. w zakresie infrastruktury czy kapitału intelektualnego.

         Ze względu na to, że ten kierunek wyjaśniania roli państwa w gospodarce jest doskonale znany, to tylko bardzo skrótowo w tablicach nr 1 i 2 dzięki zgrabnej pracy D. Okimoto (1990) przypominamy listę przyczyn angażowania się państwa w gospodarkę (tablica nr 1) oraz katalog działań jakie współczesne państwa podejmują (tablica nr 2).[2] Oryginalne tablice D. Okimoto w niewielkim stopniu zmodyfikowaliśmy i uzupełniliśmy, nie podważając oczywiście ich głównego sensu.

 

Tablica 1

 

Przyczyny angażowania się państwa w gospodarkę

 

ZAWODNOŚCI  RYNKU

Istnienie efektów zewnętrznych

Występowanie dóbr publicznych

Nadużywanie pozycji monopolistycznych i dominujących

Pojawianie się cykli koniunkturalnych

Występowanie projektów inwestycyjnych o zbyt wysokim ryzyku

Występowanie nierównowagi na rynku pracy

Występowanie dysproporcji społecznych

Utrata międzynarodowej konkurencyjności

SŁABY CHARAKTER  RYNKÓW

Nieefektywność rynków finansowych (kapitałowych)

Nadmierna (wyniszczająca) konkurencja

Dysproporcje w regionalnej alokacji zasobów

Nieład przemysłowy

Nieefektywna alokacja zasobów (brak sektorów priorytetowych)

Wadliwa struktura gospodarcza

BEZPIECZEŃSTWO NARODOWE

Zakłócenia w dostawach surowców

Zamknięcia rynków zagranicznych

Niebezpieczeństwa uzależnienia zagranicznego

Utrata konkurencyjności w gałęziach bytowych

Konieczność utrzymania wysokiego poziomu technologicznego

BRAK WIELU RYNKÓW

Brak harmonijności i kompleksowości struktury gospodarczej, BRAK RYNNKÓW MEDYCZNYCH

NEGATYWNE KONSEKWENCJE INDUSTRIALIZACJI

Niedostateczny rozwój małych i średnich przedsiębiorstw

NEGATYWNE KONSEKWENCJE INTERWENCJONIZMU

Zniekształcenia w parametrach ekonomicznych (cenach, podatkach)

KONIECZNOŚĆ DOGANIANIA KRAJÓW WYŻEJ ROZWINIĘTYCH

Trudności w powstawaniu nowych gałęzi

Obawa przed obniżaniem się wartości dodanej

Obawa przed utratą zdobytej przewagi konkurencyjnej

Obawa przed utratą autonomii gospodarczej

Źródło: Na podstawie D. Okimoto (1990) – opracowanie własne

 

        

 

Tablica nr 2

Katalog autonomicznych działań państwa w gospodarce

 

FORMUŁOWANIE KIERUNKÓW ROZWOJU GOSPODARKI

Długofalowe wizje rozwoju gospodarki

Specjalne ustawodawstwo dla priorytetowych gałęzi

Formułowanie rocznych zadań dla poszczególnych gałęzi

 PODATKOWE ŚRODKI WSPIERANIA GAŁĘZI

Korzyści podatkowe, przyspieszona amortyzacja,  zwolnienie od podatków nakładów na B+R, zwolnienia od podatków funduszy asekuracji ryzyka

FINANSOWE ŚRODKI WSPIERANIA GAŁĘZI

Pożyczki specjalnych banków państwowych

Rządowe instytucje finansowe (agencje, fundusze)

Rządowe banki inwestycyjne

ORGANIZACYJNE ŚRODKI WSPIERANIA GAŁĘZI

Kreowanie procesów koncentracyjnych

Sprzyjanie fuzjom i przejęciom przedsiębiorstw

Wytyczne dla inwestycji i produkcji

Wspieranie rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw

MINIMALIZACJA  RYZYKA W GAŁĘZIACH

Zezwalanie na powstawanie karteli (np. polskie holdingi)

Zamówienia rządowe i dotacje

WSPIERANIE ROZWOJU TECHNOLOGICZNEGO

Identyfikacja narodowych priorytetów technologicznych

Inspirowanie do powstawania i wspomaganie finansowe nowoczesnych technologii i produkcji

Kontrola obrotu licencjami na nowoczesne technologie

Subsydiowanie badań B + R

Sponsorowanie projektów badawczych

Prowadzenie badań podstawowych w laboratoriach państwowych

Aktywne ad hoc włączanie się państwa w rozwiązywanie pojawiających się problemów technologicznych 

POLITYKA ANTYMONOPOLOWA

Selektywne i elastyczne podejście do nadużywania pozycji monopolistycznych i dominujących

POLITYKA ZATRUDNIENIA

Wspieranie zatrudnienia w priorytetowych gałęziach

PRZEMYSłOWA POLITYKA REGIONALNA

Specjalne strefy gospodarcze

Administracyjna zgoda na lokowanie określonych rodzajów działalności w różnych regionach

POLITYKA PRZEMYSłOWA VS ZAGRANICA

Ochrona przez cła i kontyngenty krajowych gałęzi

Pozacłowe bariery protekcyjne

Kontrola inwestycji bezpośrednich

Enklawy dewizowe

Promowanie eksportu poprzez zwolnienia podatkowe

Prowadzenie analizy rynków zagranicznych

Ubezpieczenia eksportowo-importowe

Negocjacje międzynarodowe

Kształtowanie kursu wymiennego waluty

Uczestnictwo w organizacjach międzynarodowych

Kontrola napływu kapitału zagranicznego

Koncesje importowe i eksportowe

KSZTAŁTOWANIE PROROZWOJOWEGO POPYTU

Finansowanie edukacji

KSZTAłTOWANIE OPŁACALNOŚCI GAŁĘZI SCHYłKOWYCH

Regulacja strategicznych cen

PRYWATYZACJA

Kształtowanie ścieżek prywatyzacji

Kształtowanie tempa prywatyzacji

Wybór przedsiębiorstw do prywatyzacji

Wybór inwestorów strategicznych

Źródło: D. Okimoto (1990)

 

W wielu innych miejscach próbowaliśmy wykazywać, że ten kierunek poszukiwań, jakkolwiek kanoniczny w dydaktyce, nie tworzy dobrej pozytywnej ani normatywnej teorii państwa w gospodarce. Nie ma przekonujących analiz i dowodów, według których państwo lepiej niż same rynki czy przedsiębiorstwa lub gospodarstwa domowe potrafi naprawiać zawodności rynków, tworzyć nowe (np. stworzenie rynku OFE) czy polepszać ich jakość (charakter). Oczywiście może i powinno to robić, ale to wcale nie jest to w czym państwo w gospodarce jest rzeczywiście niezastąpione, co stanowi jego autonomiczną rolę.

W literaturze oczywiście również zauważono słabości takiego sposobu tworzenia pozytywnej i normatywnej roli państwa w gospodarce i pojawiły się inne kierunki poszukiwań.

 

  1. Państwo jako obszar regulacji, w którym koszty  regulacji administracyjnej są niższe niż koszty funkcjonowania innych regulatorów

 

Drugim  kierunkiem poszukiwań stało się od czasów niezwykle płodnej pracy na temat przedsiębiorstwa R. Coase’a (1937) wyjaśnianie roli państwa w gospodarce przez porównywanie kosztów regulacji gospodarki przez rynki, przedsiębiorstwa i państwa (R. Coase, 1960). Jak wiadomo w słynnej koncepcji kosztów transakcji R. Coase’a  regulacja hierarchiczna w przedsiębiorstwie staje się  często efektywniejsza niż regulacja przez rynek (koszty agencji generowane przez przedsiębiorstwa są niższe niż koszty transakcji generowane przez rynek). Idąc tym nurtem rozumowania R. Posner (1960), S. Shavell (1984) czy O. Williamson (1985) dostrzegają, że w niektórych obszarach gospodarki, jakkolwiek istotnie ograniczonych i wcale nie tak licznych, regulacja państwowa gospodarki może być tańsza niż regulacja przez rynek lub przedsiębiorstwa.

Jednym z najciekawszych nowoczesnych modeli w tym nurcie wyjaśniania  znaczenia państwa w gospodarce, wykorzystanym do empirycznej weryfikacji takiego wzrostu w okresie Ery Postępowej w USA w latach 1887-1917, jest model E. L. Glaesera i A. Shleifera(2003).  A. Shleifer – jako wiadomo – przewodzi liście najbardziej cytowanych współczesnych ekonomistów, poświęćmy więc temu modelowi trochę więcej miejsca, jakkolwiek jego matematyczną formułę przedstawimy dla potrzeb niniejszego referatu w bardzo uproszczonej formule i dość głębokiej autorskiej interpretacji.

E.L. Galseser i A. Shleifer wychodzą z równania C=p(X/S), które można przekształcić na C/P=X/S oraz na nierówności  (C/P)< (X/S) oraz (C/P)˃(X/S). Odpowiednie symbole oznaczają tutaj: C – koszt ostrożności, prewencji, który powinny ponosić przedsiębiorstwa, aby nie dochodziło do negatywnych zjawisk społecznych, takich jak wypadki w produkcji, wypadki w konsumpcji na skutek wadliwej produkcji lub wadliwego świadczenia usług, szkody w środowisku (zanieczyszczenie), a także pozwalając sobie na rozszerzenie tej listy możemy dodać np. szkody pracownicze z braku współczesnych kodeksowych przywilejów pracowniczych itp.  P – oznacza prawdopodobieństwa pojawiania się w gospodarce owych szkodliwych społecznie zjawisk, X – oznacza koszty prawne na jakie może pozwolić sobie przedsiębiorstwo aby wybronić się przed konsekwencjami nieostrożności, doprowadzających do wyżej wymienionych negatywnych zjawisk społecznych, S – oznacza skalę działania przedsiębiorstwa.

Model – jak to już podkreśliliśmy ma wyjaśniać historyczne, dynamiczne zmiany instytucjonalne, ale może też być przydatny w statycznej analizie typologii instytucjonalnej. Tak więc autorzy wyróżniają cztery „czyste” typy instytucjonalno-regulacyjne w gospodarce oraz różne ich „mieszanki”, pozwalające analizować zarówno utrzymywanie się określonego układu instytucjonalno-organizacyjnego gospodarki, jak i jego przemiany. Te „czyste” to:

1)              historyczna regulacja laissez faire, modelowo uważana przez autorów za brak żadnej regulacji („dziki”, „barbarzyński” rynek, we współczesnych gospodarkach państw rozwiniętych w zasadzie głównie czarny rynek, ale w wielu biednych krajach to wciąż „legalne” rynki, o czym ostatnio głośno było np. w przypadku spalonej fabryki odzieżowej Bangladeszu, czy w praktykach etiopskich kapitalistów i wielu, wielu innych przykładach); W takiej modelowej sytuacji zachodzi (C/P)˃(X/S), czyli prawne koszty przedsiębiorstw (tym niższe na jednostkę produkcji im większa skala działania przedsiębiorstwa) chroniące je przed roszczeniami,  są na tyle niższe od kosztów, które musiałoby ponosić przedsiębiorstwo aby nie doprowadzać do niekorzystnych zjawisk społecznych, że przedsiębiorstwo nie ponosi tych ostatnich, nawet gdy prawdopodobieństwo wystąpienia niekorzystnych zjawisk jest wysokie;

2)               regulacja państwowa – rozszerzająca się skala działania przedsiębiorstw powoduje, że rośnie S w modelu i przedsiębiorstwa mają coraz większą siłę stawania ponad prawem, historyczne odnotowanie tych zjawisk (autorzy podają szereg przykładów narastania groźnych wypadków, nieludzkiego traktowania pracowników itp.) staje się dla niektórych grup politycznych asumptem do wprowadza licznych regulacji państwowych, spada prawdopodobieństwo wystąpienia negatywnych zjawisk społecznych P, rośnie koszt prawny, koszt teraz podważenia prawa publicznego;

3)              rynkowa odpowiedzialność przedsiębiorstw – w takim „czystym” instytucjonalno-regulacyjnym systemie nie ma regulacji państwowej, ale nie ma też „barbarzyńskiej” regulacji laissez-faire, ma miejsce natomiast silnie rozwinięte prawo prywatne, dzięki któremu w cywilnym procesach sądowych można dochodzić zadośćuczynienia wszelkich społecznych strat. W modelu mamy wtedy nierówność (C/P)<(X/S), czyli koszt prawny ochrony przed działaniem negatywnym jest wyższy niż koszt ponoszony przez przedsiębiorstwa aby nie dochodziło do negatywnych zjawisk społecznych, prawdopodobieństwo więc takich zjawisk staje się najniższe.

W przedstawionym modelu, jak widać o charakterze matematyczno-prawnym, można jeszcze  wyróżnić czwartą instytucjonalno-regulacyjną sytuację: ponoszenia odpowiedzialności społecznej przez przedsiębiorstwa z tytułu zaniedbania, nie dołożenia należytej staranności, w wyniku której powstają straty społeczne. Autorzy przypisują takim sytuacjom niższe prawdopodobieństwo niż przy regulacji, ale większe niż przy pełnej odpowiedzialności przedsiębiorstw w regulacji sądowej. We współczesnej rozwiniętej gospodarce rynkowej w tą sytuację instytucjonalno-regulacyjną wchodzą różnego rodzaju stowarzyszenia branżowe przedsiębiorstw, ustalające standardy produktów i świadczenia usług, które oceniane są jako pozytywne ‘samorządne” regulacje gospodarki, chociaż niekiedy też są uważane za ograniczające sztucznie konkurencję, tworzenie quasi-monopolistycznych sytuacji.

Powyższy model E. L. Glaesera i A. Shleifera jest na pewno bardzo ciekawym współczesnym rozwinięciem genialnej koncepcji R. Coase’a wyboru instytucji regulacyjnych (wyjaśniania dlaczego historycznie tak je wybierano), odwołującym się precyzyjniej do jednych z kosztów transakcji, do kosztów porządków prawnych (ustalania i podważania prawa). W świetle tego modelu możemy lepiej zrozumieć trudności budowy polskiej gospodarki rynkowej z powodu jakości prawa – co genialnie M. Friedman przewidywał dla polskiej gospodarki i czemu nadał wyższy priorytet niż prywatyzacja. Gospodarka rynkowa ma poważne problemy w rzeczywistości w osiągnięciu swojej modelowej efektywności[3]. Nie oznacza to jednak, że regulacja państwowa zawsze może jej w tym pomóc.

 W modelu E. L. Glaesera i A. Shleifera, jak i w całym tym instytucjonalnym nurcie wyjaśniania roli państwa w gospodarce,  bardzo miękką kategorią jest prawdopodobieństwo wystąpienia określnych negatywnych konsekwencji społecznych, brak jest pokazania roli regulacyjnej gospodarstw domowych, które również, obok przedsiębiorstw i rynków „konkurują” z państwem o regulację gospodarki oraz przede wszystkim mylona jest rola normatywna z pozytywną teorii. O ile bowiem w fundamentalnej dla tego kierunku teorii przedsiębiorstwa R. Coase’a w pełni pozytywnie i normatywnie zrozumiałe jest „anektowanie” przez przedsiębiorstwo rynku, np. przedsiębiorstwo widzi doskonale biznes wchłaniając partnerów rynkowych, to politycy nie dokonują optymalizacji struktury regulatorów gospodarki (np. więcej rynku mniej państwa - teoria pozytywna), chociaż ekonomia może im to podpowiadać (teoria normatywna). Od R. Coase’a (a oczywiście i wcześniej od A. Smitha i innych) do E. L. Glaesera i A. Shleifera ekonomiści wskazują na pożądaną normatywnie kompozycję regulatorów gospodarki, ale w rzeczywistości do jej ukształtowania się nie dochodzi.

 

  1. 3.    Państwo jako organizator gry kooperatywnej, korzystniejszej w wielu przypadkach niż gra niekooperatywna (rynkowa)

W trzecim kierunku myślenia o roli państwa w gospodarce wykorzystuje się słabość najtwardszych, matematycznych, modeli sprawności rynkowej gospodarki. Modele te broniły w abstrakcyjnych, heurystycznych analizach zdecentralizowanych gospodarek. Jeśli nawet słabo odzwierciedlały rzeczywistość, to jednakże „w swoim świecie czuły się” doskonale. Zostały jednak „zaatakowane” silnie ze strony „swojego świata” – ze strony teorii gier, której podstawy stworzyli ekonomista i matematyk O. Morgenstern i J. von Neumann. W teorii gier pokazano, że gra niekooperatywna (konkurencyjna, rynkowa) nie zawsze doprowadza do najlepszych rozwiązań, że często do takich rozwiązań doprowadza gra kooperatywna (twierdzenie o minimaxie O. Morgernsterna i J. von Neumanna pokazujące, że wybory dominujące (rynkowe) są gorsze niż wybory kooperatywne - rozstrzygnięcie tzw. dylematu więźnia M. Flooda i M. Dreshera).  W tym kierunku podążyła też tzw. teoria wyboru publicznego (J. Buchanan, K. Arrow, G. Tullock) szukająca lepszych rozwiązań dla gospodarki w wyborach publicznych (nawet „dyktatorskich”- Arrow) niż w wyborach rynkowych (J. Wilkin, 2005).  Mimo, że dalsze prace w tym kierunku nie pokazują już takich przewag wyborów publicznych nad prywatno-rynkowymi (J. Nash, J. Harshanyi, R. Selten, R. Aumann, T. Shelling, M. Spence, L. Hurwicz, A. Roth, L. Shapley – by tylko o  Noblistach wspomnieć),  główni natomiast  przedstawicieli tego nurtu J. Buchanan i G. Tullock stali się jednymi najzagorzalszych krytyków wzrostu znaczenia państwa w gospodarce, to jest to kierunek, który co jakiś czas przeżywa renesans.

W jednej ze współczesnej koncepcji kooperatywnego modelu gospodarki M. A. Nowak (2012) pokazuje, że jednostki antropologicznie czy etnologicznie zamiast systemu in-red-tooth-and-claw dostrzegają bardzo wiele korzyści we współpracy i wzajemnej pomocy. Cechy takie dostrzega się i u zwierząt (lwy, nietoperze, małpy, mrówki) a  nawet u takich prostych organizmów jak drożdże, natomiast są one już ogromnie rozbudowane u ludzi. A. Nowak identyfikuje pięć powodów, które ludzi nakłaniają do współpracy: 1) wzajemność bezpośrednia (liczę na rewanż pomocy, jeśli ja pomagam tobie),  2) dobór przestrzenny (pomagamy sobie bo jesteśmy sąsiadami lub nawet współcześnie jesteśmy w jednej sieci społecznościowej), 3) wspólne geny („wskoczę do wody aby uratować dwóch braci i ośmiu kuzynów” – nasze rodzeństwo ma 50% naszego DNA, zaś bliscy kuzyni 12,5%), 4) wzajemność pośrednia (decydujemy się pomóc komuś innemu ze względu na reputację, z reputacją pomagającego i ja kiedyś otrzymam pomoc) i 5) zauważony już przez K. Darwina dobór grupowy: osobnicy są skłonni działać w interesie całej grupy kosztem jednostki („stała gotowość do wzajemnej pomocy i poświęcenie się dla wspólnego dobra, jest w stanie pokonać większość innych plemion – i to jest właśnie dobór naturalny” (K. Darwin, O pochodzeniu człowieka).

Budowane przez A. Nowaka i innych modele matematyczne oraz eksperymenty psychologiczne pokazują być może jedną z najciekawszych prawd o wyborze regulacji gospodarczej, wzroście i spadku znaczenia państwa w różnych okresach, a mianowicie: „Symulacje ewolucyjne pokazują, że współpraca jest zjawiskiem z natury niestabilnym – po okresach kooperacji i dobrobytu zawsze nastaje mroczny czas, gdy gracze zaczynają myśleć tylko o sobie. A jednak altruizm bezustannie się odradza, nasze moralne kompasy wcześniej czy później zaczynają wskazywać ten sam kierunek. Cykle współpracy i działania w pojedynkę odzwierciedlają lepsze i gorsze czasy w historii człowieka, tworzą swoiste sinusoidy w systemach politycznych i gospodarczych. (A. Nowak, 2012, s. 29).

Nie ukrywamy, że z dużą sympatią dostrzegamy tego typu kierunek badań, jakkolwiek wykorzystanie jego wyników w rozstrzyganiu wielu dylematów współczesnego państwa w gospodarce jest jeszcze trudne, ale być może przyszłościowe, np. czy sieci społecznościowe przejmą część funkcji państwa?

 

4. Państwo jako realizator interesów lobbystycznych

Możemy dostrzec również w teorii czwarty silny pozytywny kierunek badań nad zmianami roli państwa w gospodarce. Chodzi tutaj o takie koncepcje, które próbują tłumaczyć wzrost znaczenia państwa w gospodarce, angażowanie się państwa w coraz to nowe przedsięwzięcia na skutek działań lobbystycznych różnych grup ( G. Stigler, R. Posner, S. Peltzman, F. McChesny, M. Olson czy „uchodźcy” z trzeciego kierunku: Buchanan i Tullock). Podobnie jak w przypadku trzeciego kierunku badań takie zmiany roli państwa mogą mieć charakter korzystny dla społeczeństw – bardzo wiele pożytecznych inicjatyw społecznych kończy się ich realizacją ze środków publicznych i przy wykorzystaniu państwowej siły stanowienia prawa. Bardzo często jednakże, to co uważa się za sukces zaangażowania się państwa w gospodarkę, jest efektem realizacji określonych interesów grupowych, wątpliwych z punktu widzenia korzyści ogólnospołecznych czy modeli makroefektywnościowych. Np. ambitna polityka przemysłowa państwa może być silnie inspirowana przez interesy partykularne,  sprzeczne z interesem państwa.

Za najbardziej popularną w tym kierunku badań  uznaje się teorię pogoni za rentą rozwijaną przez wspomnianych już J.M. Buchanana, G. Tullocka oraz E. Katza, J. Roseberga czy czekającą za jej rozwój na Nagrodę imieniem Nobla Anne Krueger. Pogonią za rentą określa się właśnie  wpływanie jednostek i grup na kreowanie porządku prawnego oraz na politykę gospodarczą w celu osiągnięcia korzyści dla siebie (M. Raczyński, 1998). Efektem takiego procesu staje się osiąganie korzyści jednych podmiotów kosztem drugich, czyli odwrotne zjawisko niż w podstawowej dla ekonomii zasadzie efektywności, zasadzie Pareto. W odróżnieniu od opisywanej od czasów A. Smitha gospodarki rynkowej, w której powstają nowe wartości, zjawisko pogoni za rentą doprowadza do dzielenia już istniejących wartości.

W ramach tego kierunku badawczego, jak już wspomnieliśmy głównie o charakterze pozytywnym – eksplanacyjnym, nie brakuje jednakże również nadziei normatywnych, np. w ujęciu nieżyjącego już niestety  Mancura Olsona, według którego możliwe jest doprowadzenie do gry kooperatywnej milionów gospodarstw domowych jako przeciwstawienie gier kooperatywnych kilku grup interesów (łatwiej kooperujących niż miliony), jakkolwiek takie doprowadzenie następuje w sposób radykalny i w radykalnych sytuacjach (M.Olson,1971 )[4].

Nie ulega wątpliwości, że i w ramach tego kierunku badawczego następuje istotny postęp wiedzy w zrozumieniu roli państwa we współczesnych gospodarkach, nie wyjaśnia się jednak w ramach niego co rzeczywiście korzystnego wnosi państwo do gospodarki, a takie wielkie pozytywy istnieją i dostrzega je nawet R. Nozick (1974, 2010).  

 

  1. 5.    Autonomiczne cele państwa w gospodarce – Autorska teoria państwa i regulatorów gospodarki

 

Cztery – bardzo pojemne - kierunki badawcze w literaturze ekonomicznej próbujące wyjaśnić rolę państwa w gospodarce oraz wskazywać jak ją najkorzystniej kształtować, napotykają na istotne bariery poznawcze. Na pewno państwo zwiększa swoją rolę w gospodarce także i po to aby naprawiać rynki, aby lepiej regulować gospodarkę niż rynki, przedsiębiorstwa czy gospodarstwa domowe, aby organizować i  wykorzystywać potencjał współpracy jednostek i ich grup oraz silnie ulega korzystnym i niekorzystnym społecznie naciskom lobbystycznym różnych grup. Identyfikując w ten sposób rolę państwa w gospodarce główne kierunki badawcze nie pokazują jednakże na czym polega przewaga państwa w stosunku do innych regulatorów gospodarki, co gorzej – nie pokazują na czym polega autonomiczna rola państwa, czyli taka którą tylko ono może pełnić lub przynajmniej pełnić najlepiej z punktu widzenia swojej specyficznej istoty. Mówiąc inaczej - chodzi o poszukiwanie odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytanie: co takiego „dobrego” ma regulator gospodarki państwo czego nie mają rynki, przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe?

Aby odpowiedzieć na to fundamentalne pytanie musimy skrótowo przedstawić nasz model regulacji gospodarki.

Gospodarka jest regulowana przez cztery rodzaje ekonomicznych regulatorów: gospodarstwa domowe, rynki, przedsiębiorstwa i państwa (administrację centralną i samorządową). Mimo że takie wyróżnienie tych regulatorów jest już istotnym zabiegiem heurystycznym, ponieważ można identyfikować inne pogrupowanie czynników, które decydują o tym co się dzieje w gospodarce, to i tak te regulatory są wysoce niejednorodne i złożone. Gospodarstwo domowe rodziny Kowalskich może prowadzić przedsiębiorstwo (GUS klasyfikuje 1,5 mln przedsiębiorstw w Polsce w grupie: gospodarstwa domowe), firma Asseco Poland obok zarządzania hierarchicznego pozwala licznym swoim jednostkom rynkowo konkurować ze sobą, funkcjonowanie rynków zależy od rodzajów przedsiębiorstw i gospodarstw domowych na nich działających, państwo prowadzi przedsiębiorstwa państwowe lub projektuje rynki, jak np. w przypadku nieszczęsnego zaprojektowania rynku otwartych funduszy emerytalnych czy usług bankowych itd. Czym więc różnią się od siebie jako regulatory gospodarki: gospodarstwa domowe, rynki, przedsiębiorstwa i państwa?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy dokonać znacznie głębszego zabiegu heurystycznego i spróbować odkryć najbardziej elementarne, abstrakcyjne i wysterylizowane charakterystyki regulatorów gospodarki. Można tego dokonać etnologicznie np. wychodząc od ról jakie pełni gospodarstwo domowe - podstawowy i najważniejszy regulator - w gospodarce: na początku były gospodarstwa domowe!

Gospodarstwa domowe (H) , jego członkowie pełnią w gospodarce role: konsumenta i właściciela (C), pracownika – producenta, przedsiębiorcy lub menedżera (E), pośrednika, marketera, licytatora, aukcjonera, matchmakera (M) oraz polityka, obywatela (S)  czyli H = f(C, E, M, S).[5]

Na czym polegają te role? Przyjmujemy, że gospodarstwa domowe dążą do tego aby z posiadanych przez siebie aktywów (ich struktury( (A - assets) materialnych (pieniędzy, zdolności do pracy, ziemi, budynków, urządzeń itp.)  i intelektualnych (wiedzy, talentów, relacji) osiągać jak najlepszy pożytek, np. mierzony przychodami - TR (Total Revenue). W swojej roli konsumenckiej gospodarstwa domowe dokonują – wyboru: w jaki sposób wykorzystać swoje aktywa (A). Od czasów L. Walrasa i V. Pareto, C. Mengera i innych ekonomia poświęca lwią część uwagi temu, jak gospodarstwa domowego dokonują tego wyboru, jak ekonomia może być im przydatna w tym kluczowym dla gospodarki procesie.

W swojej roli producenckiej, przedsiębiorczej, menedżerskiej lub pracowniczej gospodarstwa domowe zakładają przedsiębiorstwa lub w nich pracują czy zarządzają nimi (F). Znów teorie ekonomii, teorie przedsiębiorstw starają się wyjaśniać i podpowiadać dlaczego przedsiębiorstwa mogą być wspaniałą dźwignią wykorzystania aktywów gospodarstw domowych, chociaż mogą stać się tez dla nich maczugą, doprowadzając je do bankructwa. W innym miejscu opisaliśmy wiele badań pokazujących na czym polega ta dźwignia lub maczuga (np. w korzyściach i kosztach skali działania, innowacyjności, zakresie działania, koordynacji hierarchicznej i odkryciu zarządzania, sieciach, narzucaniu standardów, przyciąganiu kapitału, spirali wiedzy itp. itd.).

W swojej roli pośrednika, marketera, licytatora, aukcjonera  (M) gospodarstwa domowe tworzą rynki, projektują rynki, organizują rynki, zdobywają ich części lub rozszerzają je, mają silny wpływ na ceny (P). Oznaczenie tej roli przez literkę M, bardziej nawet niż M jak Market, sugeruje M jak Matching. W tej roli „rynkowej” gospodarstwa domowe są swoistymi matchmakers , „swatami” dopasowującymi do siebie popytowe i podażowe części rynków, w bardzo różnych konfiguracjach (A. Roth, 2012, wykład Noblowski).

W ostatniej roli – kluczowej dla naszego tekstu – gospodarstwa domowe w roli obywateli, polityków, administratorów państwowych co mogą czynić jeszcze dla gospodarki? W tej roli gospodarstwa domowe kreują czas i pieniądz w gospodarce, stają się swoistymi siewcami czaso-pieniądza (T – Time). Przenoszą przychody i wydatki w czasie, zdecydowanie jakościowo silniej niż przedsiębiorstwa – banki czy rynki finansowe. W procesie tym kreują lub niszczą aktywa publiczne.  To dostrzegali już długo przed Keynesem różni władcy silnie zadłużając państwa w czasie wojen. Tworzenie wielkich deficytów w finansach publicznych i wielkiego długu publicznego bez bankructw to na pewno jedna z najbardziej autonomicznych, szczególnych, niepodważalnych ról, którą można realizować jako polityk czy pośrednio jako obywatel. Z tą rolą kreatywności czasu wiąże się również możliwość kształtowania stopy procentowej, stopy aktualizacji a także emisja pieniądza, jego poboru podatkowego czy ograniczeń w wydawaniu.

Próba podważenia tej autonomicznej roli „państwowca” (S – Statesman)  gospodarstw domowych jakiej podjął się R. Barro ( 1974) w analizie  tzw. tożsamości Ricarda nie udała się [M. Feldstein, (1976), D. Romer (2011)], chociaż na pewno ma pozytywne konsekwencje w ostrzeganiu państwa przed przesadnym manipulowaniem czasem. Jak wiadomo R. Barro próbował wykazywać kluczową dla nowej ekonomii klasycznej kwestię, silnie opozycyjną do keynenesizmu, że nie ma dwóch okresów w gospodarce: krótkiego i długiego. W efekcie za dzisiejsze długi państwa  w przyszłości gospodarstwa domowe będą musiały zapłacić wysokimi podatkami, pokrywającymi też odsetki od długów. Rozumując w ten sposób mogą już dzisiaj zwiększać oszczędności na podatki w przyszłości a nie popyt pobudzający gospodarkę.  Państwo jednakże silnie manipuluje  czasem (deficytem w finansach publicznych, długiem publicznym, stopami procentowymi, emisją pieniądza), bez względu na to czy czyni to dobrze czy źle, czy ma to wpływ na aktualny popyt czy nie. W ostatnim kryzysie czyni to przede wszystkim w samych USA, w sposób niewyobrażalny jeszcze kilka lat temu i niekiedy nawet z przyzwoleniem czołowych przedstawicieli nowej ekonomii klasycznej.

Gospodarstwa domowe pełniąc więc role konsumenckie, produkcyjne, pośredniczące i obywatelskie starają się osiągać jak największe przychody z alokowania swoich aktywów, odkrywania możliwości produkcyjnych, kształtowania rynków i kreowania czasu: TR = f( A, F, P, T). Poszukiwania kształtu tych funkcji nie ustają  od czasów genialnej koncepcji funkcji CES z 1956 (R. Solow)  i z 1961 roku (Arrow, Chenery, Minhas) czy modeli wzrostu egzogenicznego i endogenicznego wzrostu gospodarczego (J. Growiec, 2012). Wciąż pasjonującą zagadką teoretyczną jest to, w jaki sposób regulacja typu T wpływa na przychody gospodarstw domowych z ich aktywów, być może podobną w ekonomii, jak rola czasu w słynnym równaniu A. Einsteina w fizyce czy George Price’a w teorii ewolucji.

Jakie konsekwencje wynikają dla rzeczywistej regulacji państwa w gospodarce z tej modelowej analizy elementarnych regulatorów - mających swoje źródło w różnych rolach pełnionych przez gospodarstwa domowe w gospodarkach? Zwróćmy uwagę na dwojakie konsekwencje.

Po pierwsze rzeczywiste państwa ( centralna i samorządowa władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza), podobnie jak rynki, przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe wykorzystuje wszystkie modelowo wyróżnione elementarne regulatory gospodarki. Ale dominującymi regulatorami wykorzystywanymi przez państwa są regulatory czasu i pieniądza, przez przedsiębiorstwa regulatory produkcji, przez rynki cenowe regulatory dopasowania popytu i podaży a przez gospodarstwa domowe regulatory preferencji i wyboru  wykorzystania swoich aktywów. Ta dominacja przybiera różne rozmiary, dalekie od efektywności wykorzystania elementarnych regulatorów przez rzeczywiste regulatory złożone.

Po  drugie więc – wykorzystanie tych regulatorów powinno jak najlepiej służyć gospodarstwom domowym, powinny one dla nich stanowić swoiste dźwignie a nie maczugi, przy wykorzystaniu  aktywów. Ta trywialna konstatacja wcale taką nie okazuje się w teorii i w rzeczywistości. Już K. Marks mocno głowił się nad sprzecznością ról w jakich występują  gospodarstwa domowe, raz jako bourgeois, innym razem jako citoyen (później stało się to swoistym „dylematem posła” - lubiącego np. nadużywać alkoholu i  głosującym za prohibicyjną ustawą). W ostatnim czasie nie kto inny,  tylko znany światowy ekonomista, profesor ekonomii na Harvardzie, nie gdzie indziej, tylko w HBR, piśmie „twardych” teorii biznesu „odkrył” na nowo tą trywialną konstatację (R. D’Aveni, 2012). W artykule pod znamiennym tytułem When Consumers Win, Who loses? R. D’Aveni pisze o zyskach konsumentów amerykańskich z gigantycznego importu tanich towarów chińskich, ale i o stratach przedsiębiorców i pracowników amerykańskich z tytułu utraty pracy. Nie można więc dostrzegać tylko interesów konsumenckich, albo tylko producenckich, nie mówiąc już o interesach rynkowych czy publicznych.  W integracji różnych ról jakie pełnią gospodarstwa domowe w gospodarce rodzi się więc już jeden  z głównych dylematów gospodarki, a zarazem szansa na jego  rozstrzyganie.

Poza niniejszy artykuł wykracza prezentacja matematycznego modelu tej integracji w standardzie Economics/Journal, być może i dobrze, ponieważ standard ten upraszcza matematycznie rolę czasu i indeterminizmu (stałe stopy aktualizacji czy określone prawdopodobieństwa). Paradoksalnie w adekwatniejszym werbalnym ujęciu możemy pokazać, że taka integracja jest najbardziej skuteczna, jeśli jej ogniwem wiążącym są gospodarstwa domowe.

W  teoriach przedsiębiorstw coraz bardziej podkreśla się kluczową rolę gospodarstwa domowego w kreowaniu przedsiębiorstw. Pokazuje to tzw. teoria konfirmy (połączenie i gra słów: konsument i firma).  W ujęciu węższym (mającym swoje egzemplifikacje w szeroko już dzisiaj analizowanych w literaturze zjawisku np.  crowdsourcingu czy lean start up ) teoria ta pokazuje - jak nabywcy w wielu w nowoczesnych firmach odgrywają kluczową rolę w kreowaniu przedsiębiorstw wykonujących dla nich określone projektowe, zindywidualizowane zlecenia. W ujęciu szerszym, symbolicznym, pokazuje jak zmieniają się cele, struktury i kapitał intelektualny przedsiębiorstw aby dostarczać nabywcom jak największych składników intelektualnych wartości, za które nabywcy gotowi są zapewniać przedsiębiorstwom wysokie rentowności. Zarówno w węższym, jak i szerszym ujęciu konfirmy to przedsiębiorstwa, które nie alienują się od gospodarstw domowych, ich założycieli i ostatecznych właścicieli.[6]

Odpowiednikiem dla teorii konfirmy w połączeniu regulatorów państwa i gospodarstw domowych mogłaby być – też z grą słów - teoria państwa typu constans: państwo wykorzystujące swoje możliwości kreatora czasu i pieniądza dla stałego dbania o  długookresowe interesy gospodarstw domowych.

Konfirmy i państwo typu  constans zapewniają z kolei wysoką jakość (charakter) rynków, możliwości projektowania  rynków o wysokiej jakości, które z kolei przekształcają przedsiębiorstwa w konfirmy i pozwalają państwu utrzymać charakter constans.

Przytoczmy tylko dwa przykłady – ale ogromnie spektakularne - państwa w gospodarce typu constans oraz dwie wielkie implikacje normatywne dla jego kreowania.

Pierwszy przykład. N. Roubini i S. Mihm (2011) piszą: „ Poczynając od wczesnych eksperymentów Hoovera, a skończywszy na programie reform zwanym Nowym Ładem epoki Roosevelta, małe i duże projekty robót publicznych sprawiły, że ludzie znaleźli zatrudnienie i ożywili popyt na towary i usługi . Liczba realizowanych wówczas projektów do dziś nie przestaje imponować. Powołane wtedy do istnienia przedsiębiorstwa: Public Works Administration, Works Progress Administration i Civilian Conservation Corps, zbudowały 38 tysięcy kilometrów kanalizacji, 480 lotnisk, 78 tysięcy mostów, 780 szpitali, 920 tysięcy kilometrów dróg i ponad 15 tysięcy szkół, sądów i innych budynków użyteczności publicznej”. (sic!)

To nie były jakiekolwiek wydatki, zakopywanie butelek…czy bardziej realistyczne powszechnie analizowane marnotrawstwo środków publicznych. To wszystko odbywało się w gospodarce, w której cały czas bardzo silnie, wręcz brutalnie działał rynek oraz przedsiębiorstwa po głębokim kryzysie,  przypomnijmy analizę A. Fielda (2011), zaczęły przechodzić głęboką restrukturyzację ( most technologically progressive decade of the 20th century). Powstałe w wyniku tej aktywności państwa aktywa publicznie wielokrotnie przewyższyły wartość powstałego długu publicznego! Implikacja normatywna jest tutaj dość jasna: państwo może dbać skutecznie o długookresowe interesy gospodarstw domowych, gdy dług publiczny tworzy aktywa publiczne o wartości znacznie go przewyższającym i jeśli wszystkie regulatory gospodarki są wysokiej jakości: gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa, rynki i administracja publiczna.

Drugi przykład. Tygodnik „The Economist” z 4-10 grudnia 2010 informuje, że rząd Wielkiej Brytanii podejmuje się wielkiego programu restrukturyzacji krajowej infrastruktury. Program szacuje na 200 mld funtów, ale chce wydać ze środków publicznych tylko 40 mld. Do wydania pozostałych 160 mld funtów chce zastosować cajoling, przypochlebianie się prywatnemu biznesowi, aby to on wydał te 160 mld na wskazane przez rząd projekty. Czyżby miało to być socjalistyczne planowanie i swoisty współczesny keynesowsko-leontiefowski mnożnik zrobienia z 40 mld funtów wydatków państwa 200 mld inwestycji i to o określonej strukturze? Nie! To realizacja koncepcji państwa typu constans, w którym wszystkie regulatory są wysokiej jakości i mogą się łatwo ze sobą integrować na płaszczyźnie długookresowych interesów gospodarstw domowych[7].

Dbanie o długookresowe interesy gospodarstw domowych nie dokonuje się więc  przez paternalizm, opiekuńczość czy dyktaturę państwa. Musi dokonywać się przez emancypację gospodarstw domowych[8]. M. Beylin na tle lektury ostatnich książek T. Judta i T. Snydera bardzo mądrze zauważa: „Marzenie o powrocie do dawnego społeczeństwa, spajanego siłą państwa, to tylko nostalgia, nie recepta. Dziś liczą się samorzutnie organizujący się obywatele” (GW, 3-4 sierpnia 2013).

 

  1. 6.    Publicystyczne kontrowersje dotyczące roli państwa w gospodarce

Aktualny kryzys gospodarczy w świecie i poważne zaburzenia funkcjonowania i wzrostu polskiej gospodarki powodują silne odnowienie emocji związanych z rolą państwa w gospodarce. W stosunku do dominującej w latach 1980-2007 ekonomii głównego nurtu, redukującej silnie rolę państwa w gospodarce – jakkolwiek nie aż tak silnie, jak to się jej przypisuje,  pojawia się wiele ciężkich zarzutów. Zarzuty te głównie formułuje się na płaszczyźnie publicystyczno-politycznej, a i sama ekonomia głównego nurtu też się niekiedy na tą płaszczyznę musi przenosić,  z charakterystyczną jednakże dla niej elegancją (R. Lucas, 2009). Tak więc w dyskursie tym obecnie pojawiają się takie prace jak: Zakończcie ten kryzys Paula Krugmana (2013) czy Time for Visible Hand J. Stiglitza (2010), mniej  natomiast próbuje się wracać do tak imponującej pracy jak np. Grabbing Hand: Governement Pathologies and Their Cures (A. Schleifer, R. W. Vishny, 1998). Pojawia się więc mnóstwo publicystyki (P. Krugman, J. Stiglitz, G. Becker, R. Posner, D. Kahneman, G. Akerlof, J. Osiatyński, G. W. Kołodko, L. Balcerowicz, J. Toporowski, i wielu, wielu innych), a nawet wielką teorię próbuje się sprowadzać do lżejszej formy (R. Skidelsky (2013), N. Wapshott (2013), S. Nasar (2012).

Publicystyka okazuję w takich czasach potężną bronią, ale przy wnikliwszej analizie obnaża swą naturalną ułomność.

Z braku miejsca skoncentrujmy się tylko na jednej próbie, ale za to bardzo doniosłej, wyrażającej wielką troskę o interesujące nas w tym artykule gospodarstwa domowe. R. Skidelsky (2013a) w wywiadzie dla Dziennika Gazeta Prawna, wskazuje na cztery dobre na dzisiejsze czasy przesłania J. M. Keynesa, obecne i w wielu innych pracach np. wspomnianych już P. Krugmana, J. Stiglitza, J. Toporowskiego i  wielu obecnie innych:

a) konieczność zwiększania wydatków państwa  i długu publicznego,

b) silne zmniejszenie zaufania do rynków,

c) bezwzględne nadawanie priorytetu okresowi krótkiemu nad okresem długim

d) oraz kluczową kwestię dla naszego referatu: dbałość o ciągłość pracy ludzi, w tym szczególnie młodych ludzi.

R. Woś - prowadzący ten jeden z wielu wywiadów jakie R. Skidelsky udzielił w Polsce - nie uklęknął jednakże przed największym biografem Keynesa, jak to uczynili inni rozmówcy, i dość łatwo zmusił go podważenia trzech pierwszych przesłań. R. Skidelsky zgodził się, że wysoki deficyt budżetowy i dług publiczny są groźne i…że jego mistrz był: „zdecydowanym zwolennikiem budżetu, który w dłuższym czasie dąży do równowagi. I nie boi się zaciągać długu, kiedy to konieczne, ale jednocześnie realizować budżetową nadwyżkę w czasach koniunktury. O tym się często zapomina. Poza tym jest zasadnicza różnica, które wydatki się równoważy. Nie powinno się finansować służby cywilnej z pożyczonych pieniędzy[9]. Z tą poprawką to i liberalnym nowym klasykom ciężko byłoby odwrócić się od Keynesa. W endogenicznych modelach wzrostu R. Lucasa czy R. Barro docenia się silnie pozytywną rolę rozwojowych wydatków państwowych, np. wydatków na infrastrukturę czy rozwój kapitału ludzkiego. Niestety w innym miejscu wywiadu R. Skidelsky powraca poważnie do keynesowskiego dowcipu z wydatkami państwowymi na zakopywanie i odkopywanie dolarów w butelkach. Podobnie nie bardzo uczeń Keynesa potrafił sobie poradzić z jedną z kluczowych kwestii dotyczącej roli państwa w gospodarce, jaką jest jakość administracji państwowej. R. Woś celnie to wypunktował: Łatwo panu wychwalać rolę państwa w gospodarce. Mieszka pan w Wielkiej Brytanii, gdzie rząd i administracja należą do najbardziej wydajnych i dobrze zorganizowanych. W naszej części Europy państwo działa dużo słabiej. To naturalne, że trudniej mu zaufać.  

Jedną z najpopularniejszych teorii – jak pokażemy dalej – wyjaśniającą wzrost znaczenia państwa w gospodarkach jest teoria wskazująca państwo jako remedium na zawodność, niekompletność i słaby charakter (jakość) rynków. Oczywiście przywołuje ten fakt i R. Skidelsky za J. M. Keynesem, ale jednocześnie szybko dodaje: Często się zarzuca Keynesowi, że był zakamuflowanym socjalistą. To nieprawda. On był zwolennikiem gospodarki kapitalistycznej, gdzie wszystko opiera się na dużym, żywotnym sektorze prywatnym.

W trzecim przesłaniu – dotyczącym sławetnego długiego okresu, „w którym i tak wszyscy będziemy martwi” -  R. Skidelsky zdecydowanie przesadnie chyba interpretuje mistrza mówiąc: Polemizował z liberałami spod znaku Hayeka i Misesa. Oni uważają, że jak jest kryzys, to trzeba zacisnąć zęby. I nie martwić się aż tak bardzo o to, co będzie się działo w ciągu najbliższych pięciu, sześciu lat, bo należy się skoncentrować się na długoterminowych korzyściach z kuracji. Zwróćmy uwagę, że kryzys trwa już sześć lat, a tak naprawdę w USA znacznie dłużej, sześć lat temu to rynki finansowe go ujawniły. Mimo np. monstrualnego wysiłku państwa w USA w postaci nawet 12% deficytu finansów publicznych w niektórych ostatnich latach oraz prowadzoną na niebotyczną skalę operację de facto druku pieniądza przez FED nie udało się go jeszcze zażegnać, nie wiadomo jak długo jeszcze trzeba będzie prowadzić politykę silnej interwencji państwowej, jak wysokie były i będą koszty kryzysu i tej polityki.

Czwarta kwestia podniesiona w wywiadzie jest już poważna i rzutuje też na mocny tytuł wywiadu: Władza i barbarzyńcy: wywiad z papieżem keynesizmu.  Nieinterwencyjne leczenie kryzysów gospodarczych może powodować silnie negatywne społeczne i ekonomiczne skutki: Bo jak tu powiedzieć komuś, kto ma trzydzieści lat i znajduje się w najpiękniejszym okresie swojego życia, szuka mieszkania, znalazł życiowego partnera albo właśnie urodziły mu się dzieci: zabieram ci pracę, ale poczekaj dziesięć lat! Jak dojdziesz do czterdziestki, to gwarantuje ci, że dostaniesz lepszą robotę niż ta, którą miałeś.

Trudno jednakże jest przyjąć za R. Skidelskym, że w prowadzonym sporze o rolę państwa w gospodarce tylko jedna strona jest moralna, sprawiedliwa i wrażliwa społecznie, że liberałom nie zależy na tworzeniu dobrych miejsc pracy dla młodych ludzi. Zwolennicy dużej roli państwa w gospodarce koncentrują się na zaklinaniu efektów zamiast budowania procesów  ich osiągania. Znajdują tutaj sprzymierzeńców ze strony swoistej nowej ekonomii lewicowej rozwijanej też w publicystyce, której jak dotychczas udało się zidentyfikować jedynie takie cztery procesy: a) likwidacja prywatnych przedszkoli i szkół, ponieważ nie tworzą prorozwojowych więzi społecznych („stykania się biednych i bogatych”) i wykluczają wielką część społeczeństwa z możliwości tworzenia i dzielenia efektów gospodarki, b) likwidacja nepotyzmu w firmach prywatnych i c) wzmacnianie pozycji związków zawodowych jako silnego kreatora innowacyjności przedsiębiorstw i d) oczywiście – podatki wysoce progresywne. 

Czwarty keynesowski argument R. Skidelskiego za dużym udziałem państwa w gospodarce i jego wzrostem w czasie kryzysów ociera się natomiast, ponieważ nie został expressis verbis  poruszony w wywiadzie, o ważki problem teoretyczny, który rozwijany jest przez post-keynesistów pod nazwą informatywności kapitału. Zjawisko informatywności kapitału polega na tym, że zasoby kapitału tworzone przez inwestycje w gospodarce stają się coraz bardziej wydajne dzięki rozwojowi kapitału ludzkiego, lub w innym ujęciu kapitału intelektualnego (wiedza, talenty, relacje), gdy brak jest kryzysów w gospodarce przerywających krzywe doświadczenia i korzyści skali. Ta bardzo ciekawa intelektualnie koncepcja post-keynesowska, szczególnie atrakcyjna na szczeblu analizy wielu przedsiębiorstw,  konkuruje jednakże od dawna z liberalną post-schumpeterowską koncepcją twórczej destrukcji następującej w czasie kryzysów. W weryfikowaniu tych dwóch koncepcji zawiera się być może najciekawsze pole badawcze obecnie dla teorii ekonomii i ocena działań podejmowanych w gospodarkach światowych.

Historyk gospodarczy A. Field (2011) wykazuje, że po wielkim kryzysie 1929-1933 przedsiębiorstwa amerykańskie przeżyły most technologically progressive decade of the 20th century. E. Prescott w wykładzie w ALK (29 maja 2013 roku) jest tutaj znacznie ostrożniejszy w ocenach, zwracając jednakże uwagę, że nasza wiedza o przemianach w gospodarkach ergo o efektach określonych działań państwa lub ich zaniechania jest wciąż uboga ze względu na problemy pomiaru kapitału intelektualnego. Postęp w poszukiwaniu takiego pomiaru (zob. B. Lev (2003), D. Dobija (2003), J. Growiec (2012)) może rzucić wiele nowego światła do często już  zbyt jałowego tego sporu. Chciałoby się wiedzieć np. na ile współczesne gospodarki światowe wychodzą z obecnego kryzysu przez zmiany mnożników leontiefowskich (pozytywne zmiany strukturalne), a na ile przez mnożniki keynesowskie (odtwarzanie przez sztuczny popyt tworzony przez państwo chorej mimo wszystko struktury gospodarczej, skoro nie mogła się oprzeć kryzysowi). Jak na razie nie jest to jasne i pozostawia wiele pola do efektownej publicystyki, zwłaszcza, że np. MFW zdarzyły się studenckie błędy w obliczeniach mnożnika keynesowskiego dla Grecji, a prezentacja wyników badań K. Rogoffa i C. Reinhardt otarła się o skandal międzynarodowy.

 

 

Literatura:

R. D’Aveni (2012), When Consumers Win, Who loses?, HBR, september

R. Barro (1974), Are Governments Bonds Real Net Wealth? , „Journal of Political Economy”, vol.82 no 6

G. Becker, G. Stigler (1974), Law Enforcement. Malfeasance and the Compensation of Enforcers, „Journal Legal Studies”, 3:1.

M. Bernat, T. Skoczny (2013), Objaśnienia do art. 15 ust. 1 pt. 4 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, komentarz, C.H. Beck.

R. Coase (1937), The Nature of the Firm, Economica, nr 4

R. Coase (1960), The Problem of Social Cost, “Journal  Law and Economics”, 3:2.

A. Cournot (1838), Recherches sur les principes mathematiques de la theorie de richesses, e-Book Google.

D. Dobija (2003), Pomiar i sprawozdawczość kapitału intelektualnego przedsiębiorstwa, WSZIP, im. L. Koźmińskiego, Warszawa.

A. Field (2011), A Great Leap Forward: 1930S Depression and U.S. Economic Growth, New haven, Yale University Press.

M. Feldstein (1976), Perceived Wealth in Bonds and Social Security: A Comment, Journal of Political Economy, vol. 84 no 2

E. L. Glaeser, A. Shleifer (2003), The Rise of the Regulatory State, “Journal of Economic Literature”, june, vol. XLI.

J. Growiec (2012), Zagregowana funkcja produkcji w ekonomii wzrostu gospodarczego, Warszawa, SGH.

B. Holmstrom, J. Roberts (1998), The Boundaries of the Firm Revisited, “ “Journal of Economic Perspectives”, 12(4)

M. Kuhlamann (2010), The Ultimate Constituents of the Material World: In Search of an Ontology for Fundamental Physics, Ontos, Verlag.

W. Ch. Kim, R. Mauborgne (2005), Strategia błękitnego oceanu, MT Biznes, Warszawa.

D. Kirkpatrick (2010), The Facebook Effect: The Inside Story of the Company that is Connecting the World, Simon&Schuster.

P. Krugman (2012), Zakończcie ten kryzys, One Press.

H. Leibenstein (1950), Bandwagon, Snob and Veblen Effects in the Theory of Consumers’ Demand, “The Quaterly Journal of Economics”.

B. Lev (2003), Intagibles Assets: Values, Measures and Risks, Oxford University Press.

R. Lucas (2009), In Defence of Dismal Science, “The Economist”, 6 august.

J. Moore (1996), The Death of Competition, Harper Business

G. Musser (2012), Fizyka kwantowa. Nowe oświecenie, “Świat Nauki”, grudzień

S. Nazar (2011), Wielkie poszukiwanie. Historia ekonomicznego geniuszu, MT Press.

M. A. Nowak (2012),  Dlaczego sobie pomagamy, “Świat Nauki”, sierpień.

R. Nozick (1974/2010), Anarchia, państwo, utopia. PWN

D. Okimoto (1990), Between MITI and the Market, Stanford.

M. Olson (1971), The Logic of Collective Action: Public Goods and the Theory of Groups, Harvard Business Press.

S. Peltzman (1976), Toward a More General Theory of Regulation, Journal Law and Economics”, 19:2

A. Pigou (1938), The Economics of Walfare, London MacMillan.

R. Posner (1974), A Theory of Economic Regulation”,  Bell Journal of Economics”, 5:2. 

D. Romer (2011), Adavanced Macroeconomics, McGeaw-Hill.

M. Raczyński (1998), Pogoń za  rentą a transformacja systemowa w Polsce, “Ekonomista”, nr 2-3.

P. Romer (1986), Increasing Returns and Long Run Growth, “Journal of Political Economy”, 94

A. Roth (2012), Prize Lecture: The Theory and Practice of Market Design, Nobelprize.org

N. Roubini, S. Mihm (2011),  Ekonomia kryzysu, Oficyna Wolters Kluwer business

S. Shavell (1984), A Model of Optimal Use of Liability and safety regulation”, Rand Journal of Economics, 15:2.

O. Shenkar (2010), Imitation is More Valuable than Innovation, “Harvard Business review”, April.

A. Shleifer, R. Vishny (1998), The Grabbing Hand: Government Pathologies  and Their Cures, Harvard University Press.

G. Stigler (1971), The Theory of Economic Regulation, “Bell Journal of Economics”, 2:1.

R. Skidelsky (2013), Keynes. Powrót mistrza, Wydawnictwo Krytyki Politycznej.

R. Sidelsky (2013a), Władza i barbażyńcy: wywiad z papieżem  keyenesizmu, R. Woś, Dziennik Gazeta Prawna, forsal.pl/artykuły/69210

J. Stiglitz (1989), Wither Socialism? Cambridge, MIT Press.

J. Stiglitz and consortes (2010), Time for Visible Hand, Oxford University Press.

H. Varian (2003),  Intermediate Microeconomics, A Modern Approach, Sixth Edition, W.W. Norton&Company.

N. Wapshott (2011), Keynes kontra Hayek, spór który zdefiniował współczesną ekonomię, Studio Emka

J. Wilkin (2005), Teoria wyboru publicznego, Wydawnictwo Naukowe Scholar.

O. Williamson (2000), The New Institutional Economics: Taking Stock and Looking Ahead, Journal of Economic Literature, nr 38

 



[1] Oprócz teorii umowy społecznej czy to w ujęciu T.Hobbesa, czy  J. Locke’a i J. J. Rousseau, w teorii ekonomii wykorzystywano tez inne politologiczne i socjologiczne koncepcje państwa, np. teorię naturalną Arystotelesa, teorię patriarchalna R. Filmera, teorię przemocy i podboju L. Gumplowicza, teorię marksistowską walki klas (K. Marks, F. Engels czy teorię teistyczną św. Tomasza z Akwinu i św. Augystyna.

[2] Przeglądając te przyczyny i katalog potencjalnych działań widzimy, że sensacyjnie niekiedy ogłaszane przez media kolejne koncepcje polityczno-gospodarcze państwa, jak np. Inwestycje Polskie i wiele innych, czekają od dawna w ujęciu teoretycznym.

[3] Ciekawym przykładem jest tutaj w Polsce spór o tzw. opłaty półkowe pobierane od dostawców przez niektóre hipermarkety, mogące być czynem nieuczciwej konkurencji w myśl art. 15 ust.1 pkt.4 uznk. Sądy okręgowe, apelacyjne i Sąd Najwyższy zajęły w tej sprawie różne stanowiska ale stosunkowo szybko jak na działanie polskiego prawa, natomiast w teorii ekonomii od wielu dziesiątek lat nie udaje się tutaj rozstrzygnąć wielu kontrowersji, a jeśli już rozstrzygnięto, to nie tak jak sądy w Polsce. Zob. M. Bernat, T. Skoczny (2013)

[4] Znana jest analiza  M. Olsona porównująca po II wojnie światowej dynamizm Niemiec i Japonii i ugrzęźniecie Wielkiej Brytanii. Przegranym w II wojnie światowej Niemcom i Japonii zniszczono również nieefektywne instytucje regulujące gospodarki, zwycięska Wielka Brytania zachowała wiele nieefektywnych instytucji, które dopiero zaczęła - nie bez wielkiego oporu społeczeństwa i grup interesu – likwidować M. Thatcher.  

[5] Czy istnieją role, czy tylko jednostki, to jak wiadomo pasjonujący filozoficzny spór o uniwersalia rozpoczęty przez Platona i tak antagonizujący myślicieli Średniowiecza. Nie jest jednakże taki „średniowieczny”. Powraca do niego współczesna fizyka w ramach tzw. ontologicznego realizmu strukturalnego, twierdząc ze relacje, struktury są pierwotne w stosunku do najbardziej elementarnych cząsteczek (kwarków, leptonów, bozonów, gluonów itp.), one je tworzą. (M. Kuhlmann, 2010).

[6] W rozstrzygnięciu dylematu R. D’Aveniego teoria konfirmy przypomina starą teorię kosztów komparatywnych: ogromny eksport Chin do USA powinien dawać takie składniki intelektualne wartości nabywcy – USA,  aby i one mogły silnie zwiększyć eksport do Chin, w innym przypadku grozi to  katastrofą dla obu krajów.

[7] W pełnym świetle kamer w najbardziej znanych publicznych miejscach, a nie w noktowizyjnych teleobiektywach tabloidów na cmentarzach.

[8] Z tego punktu widzenia projekty państwa w sprawie OFE idą niebezpiecznie w odwrotnym kierunku. Państwo po fatalnym zaprojektowaniu rynku OFE, zamiast współuczestniczyć w jego naprawianiu, próbuje wziąć na siebie jeszcze większe zobowiązanie, mając już i tak wysoce nadmierne i bardzo trudne do zrealizowania. Zaprzepaszcza szansę cedowania tych zobowiązań na same gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa oraz rynki i koncentrowanie się na długookresowych warunkach zapewniających wysoką jakość oraz spójność tych regulatorów. Gdyby po 1989 roku państwo polskie nie uczyniło tak w przypadku przedsiębiorstw, to dzisiaj restrukturyzacja każdego jednego z tysięcy przedsiębiorstw w Polsce (nieuchronna w dobie reengineering, restructuring, revitalising, resilence itp.) powodowałaby paraliż całej gospodarki i kraju.

[9] M. Miłosz cytuje za Tygodniem Trybunalskim, że w Piotrkowie Trybunalskim (77 tysięcy mieszkańców) w administracji państwowej pracowało w 2011 roku 8447 osób, w tym wprawdzie 1300 osób w dwóch szpitalach, natomiast w sektorze prywatnym tylko  niecałe 16 tysięcy ( Dziennik Gazeta Prawna 3. 02. 2013).

Wywiad dla studentów Uniwersytetu Wrocławskiego

 

M.W.: Wierzy Pan w ogóle w tzw. złoty środek, który rzekomo znajduje się gdzieś pomiędzy liberalną doktryną ekonomiczną a keynesizmem?

Adam Noga: Nie przeciwstawiałbym aż tak liberalnej doktryny ekonomicznej keynesizmowi. W praktyce keynesizm bywa znacznie bardziej rozważny niż w doktrynalnych debatach. W doktrynalnych debatach bardziej wykorzystuje się wulgatę Keynesizmu oraz dowcipy Keynesa i Kaleckiego niż rzetelną analizę historyczną. Np. bardzo głośny ostatnio, wręcz celebryta – ekonomista, Nouriel Roubini w książce napisanej wspólnie ze S. Mihmem i wydanej też w Polsce Crisis Economics, odkrywa zaszokowany i z niedowierzaniem, że w latach trzydziestych rząd federalny i rządy stanowe w USA w ramach keynesowskiej walki z kryzysem zbudowały: 480 lotnisk, 78 tysięcy mostów, 780 szpitali, 921 tysięcy km szybkich dróg i autostrad, 15 tysięcy szkół itd.  To zapierało dech, a dzisiaj zapiera jeszcze bardziej! Bardzo bym tego chciał dzisiaj w USA, w Grecji czy w Polsce. W debatach doktrynalnych „keynesiści” wolą przytaczać dowcip Keynesa, że wystarczy aby rząd zlecał prace zakopywania i odkopywania pieniędzy w butelkach, aby tworzyć  popyt, dzięki któremu gospodarka się rozkręci. Czy dowcip M. Kaleckiego: jeśli jest zastój, linią kolejową nie jeżdżą pociągi, to…trzeba budować następną linię, wówczas tą pierwszą zaczną jeździć pociągi wożąc podkłady, szyny dla pierwszej, a kiedy już wybuduje się drugą, to…oczywiście - każdy czytelnik już wie, że trzeba budować trzecią itd.  Keynesistom w debatach chodzi o taką wulgatę: niech państwo ma prawo wydawać dużo pieniędzy na najbardziej nawet kontrowersyjne cele, nie tworzące możliwości wzrostu w przyszłości, byle podtrzymywać popyt i unikać przykrych reform.

Nie nazywałbym tego złotym środkiem, ale rozwiązanie jest oczywiste: gospodarki trzeba budować na liberalnych zasadach rynkowych, nowe instytucje rynkowe muszą eliminować zawodności starych, państwo może się włączać do gospodarki np. mądrymi inwestycjami infrastrukturalnymi prowadzonymi w ramach bardzo rygorystycznych budżetów, tak jak to robią przedsiębiorstwa czy gospodarstwa domowe.

 

Wielu ludzi zachwyca się „chińskim modelem mieszanym”, powołując się na, jak ujął to profesor Kołodko, największy sukces gospodarczy w historii ludzkości, czyli dwunastokrotny wzrost PKB przez 30 lat. Podziela Pan podziw dla tego osiągnięcia?

AN: Na pewno osiągnięcia Chin w ostatnich 30 latach też zapierają dech. Ale bardzo wątpliwe jest metodologicznie wykorzystywanie przypadku Chin do wzmacniania jakiejś doktryny ekonomicznej czy politycznej. Chiny to potężna hybryda bardzo różnych doktryn: jest tam i despotyczny komunizm, ale i bardzo wiele ornamentyki jedynie komunistycznej, jest tam bardzo wiele dzikiego kapitalizmu, ale i też sporo kapitalizmu korporacyjnego wniesionego przez wielkie firmy globalne, jest tam lokalizm i globalizm itp. Jeśli już mówić o jakimś składniku przeważającym i integrującym w Chinach, i próbować przejść z przenośni hybrydy na przenośnię jakiegoś almagamatu chińskiego, to tym czynnikiem głównym, działającą doktryną jest w Chinach brutalne działanie praw popytu i podaży, praw więc rynkowych.

Jak zatem w stosunku do tego wyniku ma się to, co Guy Sorman nazwał iluzją demograficzną? Zagregowany poziom produkcji w takim ludnym kraju po prostu musi robić piorunujące wrażenie…

AN: Bardzo lubię Guya Sormana, to na pewno jeden z najwspanialszych renesansowych umysłów naszych czasów, ale w tym przypadku chyba nadmiernie upraszcza sprawę w imię przesadnej obrony swojej wizji Solution liberale. Wprawdzie rzeczywiście kilkuset miliardowe w dolarach nadwyżki Chin w handlu zagranicznym często są nawet mniejsze niż znacznie mniejszych ludnościowo Niemiec i tylko kilkakrotnie wyższe niż np. ośmiomilionowej Szwajcarii, to jednak np. Szanghaj dzisiaj robi wspanialsze wrażenie niż Manhattan. To oczywiście tylko takie bardzo prymitywne porównanie, za którym kryją się jednak znacznie poważniejsze przyczyny sukcesów gospodarczych Chin. Jest wśród nich np. dobrze znana z teorii innowacji koncepcja, świetnie wykorzystana przez Chiny - pewno nawet bezwiednie, bez jakiejś wielkiej wizji rządzących w Chinach - mówiąca, że wchodzący później na ścieżkę rozwoju wcale nie muszą powtarzać ścieżki innych, lecz wręcz przeciwnie, mogą wkraczać na lepszą, na którą trudniej jest przenieść się obecnie wyżej rozwiniętym krajom -zablokowanych przez tzw. sunk costs. Wybitny ekonomista amerykański William Baumol posunął się nawet kiedyś do takiej tezy, że przez zjawisko sunk costs kiedyś Anglicy wyprzedzili Holendrów w rozwoju, potem Niemcy i Amerykanie Anglików, Japończycy Amerykanów itp. A jeśli do tego doda się, że w 97,8 procenta zyski osiąga się nie z  innowacji lecz z ich imitacji, to zgromadzimy trochę innych argumentów do teorii rozwoju Chin.

 

Który ekonomiczny wskaźnik najlepiej odwzorowuje realną stopę życiową mieszkańców danego kraju? I jak w jego obliczu wyglądają Chiny?

AN: PKB na głowę jest w Chinach cztery razy mniejszy niż w Polsce, 10 razy mniejszy niż w Hiszpanii czy 12 razy mniejszy niż w USA. Wydaje się,  że  nie ma tutaj więc potrzeby odwoływania się do jakichś wyrafinowanych wskaźników dobrobytu. Można oczywiście pokazać znacznie bardziej skomplikowany obraz sukcesów oraz problemów gospodarki i społeczeństwa Chin przy pomocy tzw. wskaźnika MEW Noblisty J. Tobina – autora wielu innych głośnych pomysłów ekonomicznych, można odwołać się do tzw. metody genewskiej Jana Drewnowskiego, znakomitych metod taksonomicznych szkoły lwowsko-wrocławskiej, survayu równowagi społeczno-gospodarczej Akademii Leona Koźmińskiego czy przede wszystkim współczesnej ekonomii szczęścia Bruno Freya itp. Nie sądzę by przy pomocy tych metod można byłoby podważyć zasadnicze tezy, o których rozmawiamy, a mianowicie wskazujące na ogromny rozwój gospodarki Chin w ostatnich 30 latach i ogromne problemy polityczno-społeczno-gospodarcze tego kraju, których rozwiązywanie w przyszłości będzie musiało wykorzystywać Sormanowskie Solution liberale.

 

Prędzej czy później paliwo w postaci szybkiego wzrostu gospodarczego Wielkiego Smoka połączonego z przynoszącym profity eksportem skończy się. Konkurencja – głównie ta azjatycka - nie śpi. Napędzające gospodarkę państwowe inwestycje także będą musiał stracić na rozmachu. Kiedy więc możemy spodziewać się znacznego spowolnienia?

AN: Jak wiadomo we współczesnym świecie nawet pięcioprocentowy wzrost gospodarczy jest wspaniały, nawet w kraju muszącym tak wiele nadrabiać. Tymczasem gdy gospodarka Chin schodzi z dwucyfrowego tempa wzrostu na 8 czy 9 % rocznie, już podnosi się larum na rynkach finansowych i w debatach doktrynerów. Świat musi nauczyć się żyć z niższym tempem wzrostu gospodarczego Chin, Chiny muszą się opanować wiele nowych zmian strukturalnych. Jeśli je opanują mogą jeszcze wiele lat mieć wysokie tempo wzrostu gospodarczego, ale możliwość bardzo silnego obniżenia tego tempa w ciągu kilku lat jest bardzo prawdopodobna.

 

Jeśliby – co zapewne się ziści – przyjąć pewne prawne i polityczne ceteris paribus, Chinysą skazane na bycie jedynie podwykonawcą zachodnich zleceń. Sądzi Pan, że w ogóle stać je na uwolnienie juana i przestawienie gospodarki na konkurencję na rynkach reprezentujących te najbardziej zaawansowane, a co za tym idzie najbardziej rentowne technologie? I czy w ogóle powinni to robić?

AN: Taka będzie prawdopodobnie konieczność. To legendarne już przyciąganie kapitału zagranicznego, offshoring, śmiesznymi kosztami pracy pomału się kończy. 30 lat rozwoju, to też 30 lat bardzo wysokiej inflacji, która już dzisiaj nieraz owocuje reshoringiem czyli wychodzeniem wielkich firm z Chin i powrotem do macierzy. Poza tym trzeba pamiętać, że w biznesie coraz bardziej liczy się tzw. segmentacja rynku, kastumizacja czy konfirmacja czyli krótkie serie produkcyjne na zamówienie bardzo konkretnych klientów. Konsument + firma, czyli konfirma, trzeba pozostawać  blisko geograficznie i projektowo przy kliencie, a nie sprowadzać mu masowy - anonimowy produkt z dalekiego kraju

Jaką ścieżkę rozwoju - według Pana - powinny więc obrać Chiny?

Sormanowskie solution liberale i zbliżanie się do klienta, konfirmacja działalności…Prościej ekspansja chińskich firm na rynki zagraniczne, a w kraju głęboka demokratyzacja i liberalizacja życia gospodarczego, społecznego i politycznego.

 

ChRL nie posiadają wykształconych w warunkach wolnego rynku doradców kredytowych, a co za tym idzie chińskie banki pożyczają często pieniądze na nieopłacalne przedsięwzięcia. Zatem, część chińskiego PKB jest bezwartościowa. Jak duży może być to ułamek?

AN: Z tym wykształceniem to przesada. Przedsięwzięcia inwestycyjne infrastrukturalne (np. chińskie państwowe) wcześniej czy później okazują się opłacalne, a przedsięwzięcia biznesowe są…no właśnie, kreowane pod silnym wpływem rynku, nie są więc efektem jakichś obłędnych widzimisię…

 

Czy liberalne wartości rządzące Hongkongiem mają szanse rozprzestrzenić się na całą ChRL? A może bardziej prawdopodobna jest rewolucja, której iskrą zapalną stałaby się na przykład insurekcja chińskich „przypisańców”?

AN: To oczywiście dla solution liberale będzie czynnik sprzyjający, ale głównym czynnikiem będzie rozpędzona machina gospodarcza, która aby dalej mogła podążać do przodu będzie zmuszała kraj do przemian – o czym już wcześniej mówiliśmy, chyba że Chińczycy zechcą tą maszynę świadomie lub nieświadomie zatrzymać.

środa, 26 wrzesień 2012 19:34

Znajdziesz w mediach

www.polskieradio.pl/9, Trojka

www.tvncnbc.pl

www.tvbiznes.pl

www.gazetaprawna.pl

www.radiopin.pl